Generalnie nic nie mam do amerykańskich blockbusterów i lubię czasem pójść na takie odmóżdżające filmy, ale, na litość boską, nie aż tak odmóżdżające! Film, mimo wszystko, musi poza efektami specjalnymi mieć także scenariusz, a ten sprawiał wrażenie napisanego na serwetce w pubie na godzinę przed początkiem zdjęć. Dialogi, których i tak nie było zbyt wiele, wydają się pochodzić z wenezuelskiej telenoweli, napięcie siada po pierwszych 5 min... Polecam tylko ortodoksyjnym wielbicielom ... Władcy Pierścieni, bo trailer dają przed filmem.