Wielopłaszczyznowość to słowo, które najlepiej oddaje specyfikę tego filmu. Klimat jest po prostu genialny. Gra aktorów również. Fabuła bardzo dobrze ułożona,a zakończenie na prawde genialne. To jeden z lepszych dramatów jakie kiedykolwiek oglądałem.
Amerykańska wersja "Ballady o Januszku"......Jleż to płaszczyzn ma ten film?....Gra aktorska żadna, dłużyzny, o żadnej postaci nie można nic powiedzieć, ani wiedzieć.Matka Kevina to nadopiekuńcza czy wyrodna, ojciec to pierdziel niewydarzony, czy troskliwy ojciec akcepujący wybryki chłopca, kevin to rozpieszczony synalek, czy osobowość z genem zła? I zakończenie. O co chodzi?
Widzisz sam/sama zadajesz pytania na, które ten film na siłę nie wciska Ci odpowiedzi. A zakończenie ? Prosta odpowiedz chłopaka, która nie do końca daje nam odpowiedź o jego osobowości. To jest sila tego filmu. Nie wciskają nam nic na siłe i pozostawia wiele wolnego miejsca do Twoich przemyslen i oceny postaci.
Widziałem wiele filmów psychologicznych o niebo lepszych od tego. Postacie są nieprzekonujące i niewiarygodne, chociaż aktorzy starają się wykrzesać maksimum z głupiego scenariusza. Postać Kevina w ogóle nie interesuje - a to jest kompletna porażka. Postać ojca to jest dno totalne. Film dzieli się na dwie części- w pierwszej są niezdarne tricki czasowe z narracją filmu, a druga część jest w miarę normalna, ale za to bez żadnych ambicji artystycznych. Muzyka miejscami zupełnie niedobrana i drażniąca. No i jeszcze te idiotyczne zabójstwa przy pomocy łuku i strzał- pomysł zdecydowanie głupi ale potencjalnie inspirujący dla świrów. 5/10