Uroczy, pełen dobrych emocji film. Jak głęboki oddech po tych wszystkich coming of age utaplanych w biedzie, patologii, nieszczęściu. Jednak można nakręcić przyjemny film o zwykłej dziewczynie w zwykłej rodzinie i zawrzeć w nim parę mądrych, ale nienachalnych moralizatorsko myśli. Jak chociażby to, że nigdy nie wiemy, kiedy coś robimy ostatni raz. Może to i dobrze, a może trochę szkoda, że nie doceniamy tego, co mamy "tu i teraz", w tej właśnie chwili. Bo ona za chwilę przeminie i już nie wróci.