Pewnie wyjdę na ignoranta, ale dla mnie ten film to jeden wielki gniot. Uważam, że nazywanie go ambitnym kinem to obraza dla wszystkich alternatywnych twórców. 2/3 filmu to albo spacer chłopaka po wiosce albo czarny ekran bez żadnego obrazu. I nawet jeśli generalnie ten film jest o czymś, a zakładam że pokazuje wewnętrzny ból chłopaka z powodu problemów rodzinnych, to jest to pokazane w tak senny, mało wyrazisty i jałowy sposób, że nie czuję się w żaden sposób wzbogacony ani natchniony chociażby do refleksji. Czas spędzony w kinie uważam więc za stracony. Nie polecam.