PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=7989}
7,3 5 343
oceny
7,3 10 1 5343
7,3 15
ocen krytyków
Nad rzeką, której nie ma
powrót do forum filmu Nad rzeką, której nie ma

Dziś się już takich nie robi.
No, może poza "Sztuczkami";)

Jednego tylko nie rozumiem...
Jaki właściwie problem miała Marta?
Strzeliła wielkiego focha, w sumie o kompletny pierdół.
W ostatecznym rozrachunku trudno złożyć jej pseudozagadkowe zachowanie na karb "trudnego", skomplikowanego charakteru...
Raczej wyszła na głupią, która robi wiele hałasu o nic.
Zabiła rodzące się uczucie, mogła przeżyć wiele cudownych chwil i dlaczego tak to zaprzepaściła?

Kompletnie jej nie zrozumiałam.
Nurtuje mnie jej decyzja, dziwny babsztyl.
O co jej chodziło?
Niech mi ktoś wytłumaczy...

PS. Właściwie powinnam ją chyba rozumieć, ta sama płeć ale widać jestem zbyt bezproblemowa;)

ocenił(a) film na 7
WhiteDemon

Tak, mnie też ta dziewucha rozeźliła, ale chyba wiem, dlaczego odrzuciła Atamana. Podobał jej się bardzo, złapali kontakt, łatwo się przed nim otworzyła, czyli zanosiło się na to COŚ. Ale to były tylko wakacje... przebywała tam czasowo, o ciągu dalszym tej znajomości nie mogło być mowy tak realnie. No więc uznała, że angażowanie się jest bez sensu i tylko będzie bolało. Pamiętaj, że w tamtych czasach utrzymywanie związku na odległość naprawdę nie wchodziło w grę - ludzie nie mieli nawet telefonów, można było tylko listy przesyłać pocztą, ale takie romanse to tylko w książkach dobrze wyglądają.

ocenił(a) film na 9
filmela

Yy, no telefony chyba jednak były;)
Mimo wszystko to jak dla mnie za szybko się poddała, no co to miało być? Zero walki.

ocenił(a) film na 10
WhiteDemon

Moim zdaniem, nie było tu żadnych racjonalnych powodów- typu myślenie o końcu wakacji itd.

Uczucie dwojga wrażliwych ludzi rozgrywało się subtelnie, czarująco, przy czym oboje - choć w szczególności Marta- przyjmowali rozmaite maski, stosowali podchody i sztuczki. Niejako mimowolnie rozniecali to uczucie, chodząc jednak po cienkiej linie i jednocześnie nadwyrężając wrażliwość drugiej strony.

Ich miłość (przelotna) nie zrealizowała się więc zupełnie przypadkowo, zresztą tak jak została rozpoczęta.

Z tego będzie nie mało: wspomnienia, i możliwość idealizowania siebie, tej drugiej osoby i całego lata w swoje wszystkie jesienne wieczory.

WhiteDemon

To tylko kobieta. A Polska Kobieta uczona jest od lat najmłodszych, by się droczyć, nadziei nie dawać, no może ciut i "...broń boże nie angażuj się, bo tylko na tym stracisz!"
A potem mamy tęskne wyglądanie z pociągu pod koniec filmu, bo "może jednak było warto" lub ileż to scen w filmach kończy się tekstem: "Nie umieraj, zawsze cię kochałam!"; tyle tylko, że jest już niestety za późno.
Kobiety decydują się "za późno" , a potem wybór pada na "nie tego faceta", bo teraz to już trzeba się spieszyć .
takie jesteście Moje Panie i w części o tym jest ten film, i o męskiej przyjaźni, która "każdej jeden strumień przetrwa".

michotek

Zgadzam się z Tobą i dla mnie samej jest to całkowity absurd; kobiety uwielbiają grać, udawać, zwodzić i uwodzić. Potrafią najpiękniejszą sprawę skomplikować. Potrafią zabić wielkie uczucie, dla własnej zabawy. Kiedy pojawia się miłość, i człowiek wie, że to uczucie jest szczere i prawdziwe, i inne niż wszystkie pozostałe, nie ma czasu i ochoty udawać. Po prostu pragnie kochać.
Film jest tego typu, że niewiele się dzieje, jak się dzieje to nie jest to wcale ważne, rozmowy głębokie, ale po przemyśleniu, i w zasadzie to sprawia, że chce się go oglądać; nie ma eksplozji, napadów, śmierci i narodzin, jest piękny widok, piękne czasy, dobra muzyka, i piękne uczucie, bo ludzie się spotykają i rozmawiają; nie piszą ze sobą i się nie zaczepiają, wiadomo jak.

neuvieme

Kiedy obejrzałem go pierwszy raz, tak trochę 'po łebkach' nie zrobił na mnie większego wrażenia. Ot, jacyś goście piją, zarywają do dziewczyn, bawią się etc. Jednak zaintrygował mnie na tyle, że postanowiłem obejrzeć go jeszcze raz, tym razem próbując bardziej się wczuć. Wtedy dostrzegłem w nim piękne przesłanie zmuszające do głębokiej refleksji nad przemijaniem, i do tego jeszcze "Żółte kalendarze" na koniec - prawie mi łzy poleciały. Bardzo polecam!

ocenił(a) film na 8
WhiteDemon

Chyba wszyscy, którym podoba sie ten film chcieliby aby historia miłosci Admirała i Marty zakończyła sie happy end-em; ale założę się, że - gdyby tak sie stało - niewielu z Was chciałaby ten film obejrzeć ponownie. Dramatyzm tego filmu równoważy klimat błogości, który by nas poniósł tak wysoko, że upadek byłby zbyt bolesny.

ocenił(a) film na 10
mirzal

Słusznie prawisz - nie historia miłosna jest kluczem do tego filmu. Haapyendowe zakończenie tylko by go zepsuło i zepchnęło do rangi cepeliowskiego romansidła.

WhiteDemon

Moim zdaniem Marta i Admirał mieli podobnie trudne charaktery i żadne z nich nie chciało dać za wygraną. Ona odrzucając go dla własnej zasady, że nikt nie będzie jej niczego narzucał, zapewne liczyła, że chłopak nie odpuści. Scena czekania w oknie i scena w pociągu to potwierdza. Oni prowadzili między sobą grę uczuciową, ale się przeliczyli. A on odreagował jak typowy nastoletek, zapił smutki z kolegami. Chociaż fakt, że napisał wcześniej list świadczy o tym, że nieco się ugiął, ale nie był wytrwały. Bohaterowie po prostu nie dojrzeli do prawdziwej miłości.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones