Film nie zrobił na mnie szczególnego wrażenia, ot takie West Said... po bollywoodzku. Ale muzyka mnie zszokowała. W końcowych scenach filmu Carmina Burana Carla Orffa, podobnie jak w Koyla -Vangelis. Uwielbiam hinduską muzykę, po co te europejskie domieszki klasyczno-symfoniczno-elektron iczne???