Bo jak inaczej nazwać człowieka, który myśli o sobie. Zabił siebie, bo nie chciał zostawić ukochanej kobiety. Lepiej się zabić i nie być, niż odejść i żyć sobie gdzieś tam... I co z tego?! On się zabił. Ona go nigdy więcej nie zobaczy. Uciął wszystkie kontakty w jednej krótkiej chwili. Bo nie pomyślał, zo kogoś będzie to boleć. Jego nie ma. On nic nie czuje, bo jest trupem. A ona żyje i czuję. I przeżywa. Boli ją, bo nie wie co się stało. Nie wie jak mogła mu pomóc i co zrobić żeby było jemu dobrze. Nie wiem co o tym myśleć. Trochę pomyślałam i to Wam napisałam. Jakie jest Wasze zdanie na ten temat to nie wiem, ale mama nadzieje że się podzielicie. Papapa.