a do tego całkowity w nim brak "okraszenia" czarnym humorem. Ten film jest takim antyBondem z silnymymi akcentami parodystycznymi. Ot, komedia omyłek, ale mało śmieszna. Można popatrzeć, gdy ma się dwie godziny do stracenia.
Nie zamieniam gatunku, piszę o swoich odczuciach względem rekomendowanych "dreszczowców" czy "czarnych humorów". Poza tym - cóż to znaczy, że ktoś coś zakwalifikował do jakiegoś gatunku. Nic, bo komedia może być śmieszna, albo "mało komediowa", itd.
Ale jak to może być komedia omyłek (taka typu "To nie tak jak myślisz kotku"?) skoro jest satyrą na filmy szpiegowskie, w których to z reguły za wesoło się nie dzieje?
Napisałem ten opis pod gatunki, które wtedy były na filmwebie - bo wtedy inaczej by nie przeszło przez weryfikacje. Ale lawirowałem sprytnie z zgodnie z prawdą.
Jasne, odczucia są, ale ja po prostu nie lubię jak mi się tak wytyka subiektywnymi odczuciami moje opisy pisane za darmo, mało popularnych tytułów, żeby je trochę spopularyzować. Nadwrażliwość... może.
Nie po to określałem ten film "swoimi" gatunkami, by sugerować, że ktoś - jak okazuje się, Ty - się myli. Nie. Piszę o własnych skojarzeniach, a nie o gatunkach. Ogólniej, często mam problemy z określeniem gatunkowości filmu, co wynika - moim zdaniem - z: 1. małego wyboru, 2. natury dzieła, więc także filmowego, które często nie da się wpisać w określony gatunek; 3. z naszego subiektywnego odbioru. Pozdrowienia.