"Neko Râmen Taishô" to połączenie filmu aktorskiego z "animacją" kukiełkową. Quotation stąd, że tak "animować" potrafi przeciętny pięciolatek: mamy tu pluszaka, który bardziej niż kota (którym ma być) przypomina rękawicę kuchenną i do takowej najbliżej mu względem zachowania. W meandry fabuły zagłębiać się nie będę, gdyż wszystko, co istotne, ujął już w swym komentarzu kolega -Grail-. Ja niestety nie będę w swej ocenie równie łaskawy, co on: filmik jest wprawdzie pełen absurdalnego humoru, ale też jakoś specjalnie mnie nie rozbawił (najlepsza była chyba retrospekcja z okresu dorastania głównego bohatera). Rzecz chyba właśnie w tym, że, jak już zostało to napisane, ten rozciągnięty do pełnometrażowej formy żart jest za bardzo "kawaii", co dla dorosłego widza może być nieznośne. Widoczny jest także niski budżet, przez co miejscami film Kawasakiego ogląda się jak liczne amatorskie produkcje traktujące o zabójczych wiewiórkach i tym podobnych (swoją drogą, ciekawe czy kogokolwiek takie koszmarki jeszcze bawią). Zwłaszcza wstawki z prawdziwymi kotami, wmontowane zresztą w nieodgadnionym dla mnie celu, sprawiają wrażenie, jakby reżyser właśnie kupił sobie nową cyfrówkę i postanowił ją przetestować we własnym mieszkaniu. Ogólnie, całość cięzko mi traktować jako film z prawdziwego zdarzenia, to raczej ciekawostka dla entuzjastów japońskiej (pop)kultury. Ja swoją ciekawość zaspokoiłem i chyba tyle odnośnie twórczości Kawasakiego już mi wystarczy.