Z Dicka pozostał tu tylko koncept faceta widzącego swoją przyszłość. Scenarzyści zapełnili resztę romasem, paroma wybuchami, strzelaninami i ucieczkami. I tak otrzymaliśmy - "Next" - popcornowe filmidło dla mas, nawet efektowne, dosyć zabawne, ale z tego pomysłu można by wykrzesać duuużo więcej. I zrobić lepszy film. Właściwie najlepiej, nasz "Next", wypada jako komedia (szczególnie scena podrywu Jessici Biel - chyba najlepsza z całego filmu). Cage jest sympatyczny, ale wraz z Biel momentami grają od niechcenia, chyba tylko Julliane Moore wydaję się brać na poważnie swoją rolę(i to nawet na zbyt poważnie:).
Jakoś od ponad połowy filmu niemalże znika napędzający pierwszą połowę humor wymieniony na średnio przemyślane sceny akcji, które jednak podobnie jak w "Die Hard 4" raczej słabo emocjonują bo Cage, ze wzgledu na swoje nadnaturalne umięjętności, podobnie jak Bruce wydaję się być po prostu niepokonany. Również terroryści jako bad guys są po prostu nijacy.
A już na końcowym chwycie ala "Adwokat Diabła" dosłownie całe kino, zjednoczył jeden, wielki jęk rozczarowania i zawiedzenia(pokaz przedpremierowy w Lunie).
Podsumowując - wakacyjne, dosyć sympatyczne kino z kiepskim scenariuszem. Pare scen fajnych, ale ogólnie nic specjalnego(chociaż w porównaniu do poprzedniego filmu reżysera - "Die Another Day" spory postęp:).
Po prostu, to jeden z tych filmów, na które trafiasz przypadkiem, oglądasz je bez jakiś strasznych wyrzutów,
a po projekcji głośno oznajmiasz "NEXT!".