'Nić widmo' wymaga skupienia, zanurzenia się głęboko w swoim klimacie, odmiennym świecie. Niespiesznie prowadzi nas od początku do końca nie dając żadnych gotowych rozwiązań ani ostatecznej puenty.
Zostawia nas z wieloma pytaniami, najciekawsze z nich to kim byli Ci ludzie? Co nimi kierowało? Dlaczego tak a nie inaczej sie zachowali?
Historia niby banalna. Podstarzały i egocentryczny artysta, ceniony w wyższych sferach, bogaty, doceniany, żyje sobie i mieszka ze swoją siostrą. Pochłania go bez reszty praca twórcza.
Nie lubi ludzi, bo niby za co? Ma ich dość, jest od nich mądrzejszy, rzeczy zbędne i głupie go denerwują, jego życie toczy się w mocno wyznaczonych schematach w których sie dobrze czuje. Nie lubi niespodzianek.
Życie rodzinne i emocjonalne, uczuciowe zastępuje sprawdzona metodą; kobiety na chwilę i spadówa. Gdy jest zauroczony przyprowadza do domu nową dziewczynę, ona jest jego wspaniałą muzą. Potem staje się nudna i trzeba jej się pozbyć. Robi to przy pomocy swojej siostry. Sam jest na to zbyt tchórzliwy. Potem szuka następnej która zapełni w nim pustkę. Dzięki temu ma fałszywe poczucie kontroli nad własnym życiem. Kontrola ta jest niezbędna żeby nie czuł lęku, nic nie jest przypadkowe, każdy chodzi jak w zegarku.
Siostra mieszka z nim i zajmuje się firmą oraz dogląda domu, biznesu, odciąża go z tego czym zajmowałaby się wcześniej jego matka czy teraz żona. Bez siostry by zginął.
Dowiadujemy się także że siostra która przystaje na jego warunki ma decydujące znaczenie w jego całej karierze i posiada nad nim władzę, może mu zniszczyć życie jeśli oczywiście zechce. Ale nie chce ponieważ ich firma działa sprawnie i dobrze. Obydwoje nie założyli rodzin, mają tylko siebie.
Mara która odwiedza naszego bohatera niemal codziennie to jego matka, wspomina jak mocno był z nią związany, jak za nią tęskni. To dobitny sygnał że ją idealizuje. Wysnuwam wniosek że był przez matkę skrzywdzony, nie odciął pępowiny, wierzy że żadna kobieta tego co matka mu nie da, że żadna go tak nie zrozumie ani nie pokocha. Dlatego je odrzuca i do końca swoich dni cierpi i płacze za matczyną troską, matczynym reżimem, matczyną chorą miłością. Tak narcystyczne matki kastrują synów. Możemy się także domyślać że była surowa i wymagająca, nauczyła go fachu, innego życia nie znał. Wymagała, nie doceniała, raniła, następnie ratowała i przekonywała o swojej miłości.
Gdy pojawia się Alma świat zmienia się ale tylko pozornie, bo ileż to już razy Pan artysta był zakochany, ile było coraz piękniejszych dziewczyn? Życie na uczuciowym rollercoasterze, gdy poziom dopaminy spadał, osoba szła w odstawkę, jak rzecz. Zapewne niejedna tak skończyła ale żadna nie była na tyle zdeterminowana czy sprytna.
Nic o niej nie wiemy oprócz tego że jest emigrantką pracującą w restauracji na wsi.
Gdy dostrzega że ów mężczyzna się w niej zakochuje, zamieszkuje z nim, oddaje mu się w całości, podoba jej się życie w bogatym wspaniałym domu, pieniądze, drogie przyjęcia. Podziwia go, on jej imponuje ale go nie lubi. Przyjmijmy że jest ok. 30, 40 lat młodsza od swojego wybranka. Miłość w jej głowie wygląda inaczej niż w jego. Ona nie chce siedzieć w ciszy zaszczuta pod jego dyktando, nie chce tylko stać i służyć, służącą już była, marzy o byciu żoną sławnego projektanta. Po próbach normalnego rozmawiania z partnerem, zorganizowaniu choćby prozaicznej randki i klęsce tychże planów postanawia wsiąść sprawy w swoje ręce. Nie chce być następną odprawioną przez siostrę głupią dziewczyną z niczym.
Spoiler: Sporządza trujący napar i podaje go partnerowi. To szybki sposób aby życie dało naszemu narcyzowi popalić. Dostrzega w tym szansę. Chory, umierający niemalże bohater jest przez Almę ratowany, doglądany, ociera mu czoło szmatką i podaje miskę, dba o niego jak kiedyś to robiła matka. Gdy on po paru dniach męki zdrowie przychodzi do niej wystraszony, przypomniał sobie że może umrzeć, że nie jest nieśmiertelny. Dlatego się jej oświadcza. Aby nie umrzeć w samotności jak stary kawaler. Manipulacja się udała.
Tu wszystko się zmienia, dziewczyna zaczyna rozumieć że może na własny sposób go kocha ale nigdy z nim szczęśliwa nie będzie, zaczyna się buntować, żyć swoim życiem.
Niestety gdy artysta orientuje się jaki popełnił błąd - jest już za późno. Rozwód z dziewczyną niesie za sobą więcej strat niż zysków, siostra zdaje się także mu już w tym nie pomoże. Trzeba zaakceptować swój los. Ostatnia scena jest dla mnie metaforyczna, ciężko mi w nią uwierzyć w sensie dosłownym. Ich miłość i sielanka są złudne, być może on wpadnie w depresję a ona będzie jego podporom. Być może to da mu radość na koniec życia.
Dla niej zaś kontrolowanie jego, odwrócenie tych ról gdy to nie ona jest kontrolowana, lecz on - to wygrana walka o władzę, w całości. Jego poddanie się temu może być także drogą do jego własnego szczęścia, odnalezienia matki która była większa od niego i którą dlatego tak czcił, nawet jeśli wiedział że robi źle.
Słowa Almy pod koniec filmu że jest starsza i zaczyna go rozumieć są odniesieniem do konfliktu pokoleń. Każdy z nas inaczej widzi świat ale jego widok się zmienia także w zależności od tego w jakim wieku jesteśmy. Zmieniają się potrzeby, uczucia oraz dążenia.
Piękny film.