Nie rozumiem, czym tu się ludzie zachwycają. Może i sama ścieżka dźwiękowa bardzo zła nie była, ale pojawiała się w kompletnie nieodpowiednich momentach. Patetyczny utwór musiał grać nawet wtedy, gdy bohaterowie pływali w basenie. Finałowa scena zniszczenia Thet również kompletnie wyprana z klimatu, w zamian za to przepełniona patosem.
Poza tym chyba juz wszystko zostało napisane. Film jest potwornie słaby, wykorzystuje oklepane motywy i co najgorsze potwornie się dłuży.
Filmowi rzeczywiście można zarzucić wiele ale właśnie ta konkretna scena w basenie wielce korzysta na podkładzie muzycznym IMO. Głęboka paleta kolorów nocnego nieba, krystalicznie czysta woda surrealistycznie zawieszona ponad chmurami, a do tego para bohaterów kochających się na tle gwiazd, wszytko przy nabierającej brzemienia i tempa muzyce, wzniecającej ekstazę, acz o wyczuwalnej nucie niepewności i straty. Nie wszyscy to kupią, jasne, ale uważam że akurat tutaj na tle reszty filmu widać małą iskierkę oryginalności.
Przy okazji:
http://www.youtube.com/watch?v=p64favQ2kco