najpierw kosmici zniszczyli ziemskiego satelitę, a kiedy rozszalałe siły natury już zdewastowały glob rozpoczęli inwazję. w desperackiej walce o przetrwanie ludzkość użyła broni jądrowej i pokonała wroga, ale równocześnie dokończyła dzieła zniszczenia Ziemie. w 2077 roku, ludzkość kolonizuje Tytana, satelitę Saturna, na Ziemi pozostają jedynie nieliczni serwisanci nadzorujący proces transformacji resztek oceanów w, niezbędną kolonistą, energię i niedobitki najeźdźców kontynuujących beznadzieją walkę.
ale czy taki obraz świata jest prawdziwy? czy serwisant Jack prowadzi żywot jaki jest mu przeznaczony? czy wrogowie są wrogami, a przyjaciele przyjaciółmi?
to mógł być dobry film sf. był i pomysł i budżet, zabrakło tylko konsekwencji przy tworzeniu fabuły; dlaczego ruch oporu nie jest wiarygodny - cóż mogła zdziałać ta garstka symbolicznie uzbrojonych niedobitków, dlaczego cały glob został zredukowany do okolic Nowego Jorku i czemu obcy intelekt okazał się takim głuptasem?
to mógł być dobry film sf. był i interesujący pomysł, poprawne wprowadzenie z miłą dozą abstrakcji (powszechne zniszczenie zderzone podniebnym luksusem i międzygatunkowy konflikt zredukowany do serwisowania ładniutkich / pociesznych robotów) i budżet, zabrakło tylko konsekwencji przy tworzeniu fabuły; dlaczego ruch oporu nie jest wiarygodny (cóż mogła zdziałać ta garstka, symbolicznie uzbrojonych, niedobitków)? dlaczego cały glob został zredukowany do okolic Nowego Jorku i czemu obcy intelekt okazał się takim głuptasem?
najpierw kosmici zniszczyli ziemskiego satelitę, a kiedy rozszalałe siły natury już zdewastowały glob rozpoczęli inwazję. w desperackiej walce o przetrwanie ludzkość użyła broni jądrowej i pokonała wroga, ale równocześnie dokończyła dzieła zniszczenia Ziemie. w 2077 roku, ludzkość kolonizuje Tytana, satelitę Saturna, na Ziemi pozostają jedynie nieliczni serwisanci nadzorujący proces transformacji resztek oceanów w, niezbędną kolonistą, energię i niedobitki najeźdźców kontynuujących beznadzieją walkę.
ale czy taki obraz świata jest prawdziwy? czy serwisant Jack prowadzi żywot jaki jest mu przeznaczony? czy wrogowie są wrogami, a przyjaciele przyjaciółmi?
to mógł być dobry film sf. był i interesujący pomysł, poprawne wprowadzenie z miłą dozą abstrakcji (powszechne zniszczenie zderzone z podniebnym luksusem i międzygatunkowy konflikt zredukowany do serwisowania ładniutkich robotów bojowych) i budżet, zabrakło tylko konsekwencji przy tworzeniu fabuły; dlaczego ruch oporu nie jest wiarygodny (cóż mogła zdziałać ta garstka, symbolicznie uzbrojonych, niedobitków)? dlaczego cały glob został zredukowany do okolic Nowego Jorku i czemu obcy intelekt okazał się takim głuptasem?