Jestem na "Nie". Film nijaki, spodziewałem się dobrego aktorstwa ze strony Banderasa i jego kolegi a zalatywało wręcz amatorszczyzną. Lubie ambitne, dobre kino ale ten film kompletnie mnie nie przekonał.
2/10
Neeson w scenie śmierci żony był dla mnie mistrzem...
Choć film kiepski, dość dawno już nie widziałam niczego, co by mnie tak irytowało. Nie rozumiem kompletnie zachowania Petera, nie ukrywam, że na jego miejscu bym posiekała na kawałeczki i na to właśnie czekałam. Napięcie budowane z każdą minutą było tylko po to, by potem to wszystko zburzyć melodramatyczną końcówką. Minus za nieciekawy scenariusz (choć potencjał był), plus za olśniewającą Garai i ciekawą muzykę momentami.
Do momentu ich rozmowy w restauracji wszystko zapowiadało się naprawdę super, a potem dobra fabuła rozleciała się w drobny mak. Szkoda, bo po wyjściu z kina bardzo chciałam powiedzieć: "Dlaczego ludzie ocenili ten film tak nisko?", jednak teraz nie pozostaje mi nic innego, jak się z nimi zgodzić.
Również oczekiwałam czegoś więcej, film bardzo mnie rozczarował. Pozytywnie oceniam jedynie postać córki- Abigail.
Ja też oczekiwałam czegoś innego. Muszę przyznać, że każdy z aktorów świetnie zagrał swoją rolę, ale razem się nie zgrali. Ciężko powiedzieć o czym ten film wogóle jest. O pogodzeniu się ze śmiercią i zdradą ukochanej osoby? Jakoś tego nie kupuje...
Film nijaki i zwyczajnie nudny. Mam wrażenie, że takimi filmami Neeson rozmienia się na drobne, a Banderas - cóż, brak już tej "świeżości w kroku", jak mawiał legendarny komentator :). Pomysł podobny do "Zagubionych serc", ale dramaturgia żadna, a już koniec w restauracji żenujący. Jedynym interesującym elementem jest postać George'a :)