mnie zainteresował tylko jeden problem filmu - czy rzeczywiście, chorując na pewien typ nowotworu, można bez leczenia prawie do samego końca czuć się dobrze i dobrze wyglądać, jak Lisa? Czy to naciągany scenariusz?
Tego nie wiem, bardziej zastanawia mnie to, że kobieta światła, bywała w świecie rezygnuje z leczenia li tylko ze względów estetycznych. Kompletna bzdura, jak dla mnie.
No ja już częściowo uzyskałam odpowiedź na to zagadnienie. Mój światopogląd zmienił się diametralnie, od kiedy napisałam ten komentarz. To właśnie leczenie nowotworów, jakie oferuje medycyna konwencjonalna, doprowadza człowieka do ruiny - wewnątrz, co znajduje odzwierciedlenie i na zewnątrz. Z tą wiedzą, którą mam dzisiaj, sama w obliczu choroby nie oddałabym się w ręce lekarzy i ich zabójczych metod, chemii, radio, etc.
Także trochę lepiej rozumiem bohaterkę, choć scenariusz i tak nieco naciągany. Pzdr.
Pełna zgoda, co do chemii, która budzi wątpliwości również moje, Chodziło mi raczej o nie podjęcie leczenia tj, zaniechanie operacyjnego usunięcia nowotworu. Wprawdzie w filmie nie podano szczegółów, ale można się tego domyślać.
:)
Osoba, która nie poddaje się leczeniu, powszechnie uznanemu za rokując w dalekim stopniu na poprawę stanu zdrowia, może zostać ubezwłasnowolniona. Rodzina i najbliżsi krewni mogą zaświadczyć, że przechodzi załamanie psychiczne. Ciężko jest się nie leczyć, lepiej poddać się systemowi kolejkowemu, to przyśpieszy agonię.