Najsławniejszy obraz Lwa Kuleszowa okazuje się bardzo przystępny dla wszystkich, jeśli tylko przymknąć oko na propagandowy charakter. Jest to szalony slapstick całymi garściami czerpiący z kina amerykańskiego. Ogląda się to wciąż lekko i z uśmiechem. Pan West, wzorowany (ba, totalnie odgapiony) na Haroldzie Lloydzie nie jest jednak tak ciekawą postacią jak cowboy Jeddy, który zresztą stanowi najcelniejszy prztyczek w nos USA. Ten dzikus przypomina bowiem że Zachód nie był kiedyś wcale taki cywilizowany skoro co drugi facet chodził tam z bronią... Przy tym dodać pragnę, iż pościg za rewolwerowcem to najefektowniejsza scena całego filmu.
PS. A Aleksandra Khokhlova jako seks bomba sprawdza się nawet lepiej niż wiecznie wytrzeszczająca oczy bohaterka "Według prawa". Jej rozczochrane włosy są urocze :)