Kurczę, niesamowity film. Sama nawet nie wiem od czego zacząć pochlebstwa. Uważam, że na wyróżnienie zdecydowanie zasługują muzyka i ujęcia, w szczególności te przedstawiajace twarze bohaterów. Świetny poziom aktorstwa, przy czym w moje serce najbardziej trafił Marc Warren, który naprawdę dobrze sprawdził się w roli specyficznego, tajemniczego profesora. Może to przez te oczy ;) Postać Tima naprawdę dobrze wykreowana, nie tylko poprzez cegłowatą ekspozycję. Ktoś na forum napisał, że mógł mieć borderline i w zasadzie jest to całkiem sensowne wytłumaczenie jego na pozór bezsensownych działań.
Zastanawia mnie natomiast, czemu nikt nie mówi o tym, że inne postacie są równie zaburzone, co Tim. Ivo jest wobec niego zaborczy i chorobliwie pragnie jego miłości, a kiedy jej nie otrzymuje, reaguje agresją i przemocą. Bez oporów atakuje swoją siostrę, która z kolei jest kompletnie flegmatyczna i pomimo naprawdę chorej sytuacji w małżeństwie, nie jest chętna do odejścia. Żyje w nieco wyimaginowanym świecie romansu i tak jak Ivo, desperacko pragnie miłości. Moim zdaniem to właśnie dlatego w ciągu tych 10 dni była w stanie tak głęboko się zakochać i żyć tym uczuciem przez następny rok. Jej mąż natomiast jest zupełnie nieodpowiedzialnym, niestabilnym życiowo i dysfunkcyjnym facetem. Czterokrotnie odszedł od żony bez żadnych konsekwencji, jednakże wieść o jej romansie rozsierdziła go na tyle, że nawet nie kiwnął palcem, kiedy Ivo ją zaatakował.
Uważam, że Tim nie jest jedynym winnym kierunku, w jakim potoczyła się ta historia. Każda z tych relacji pomiędzy główną trójką bohaterów była chora. Tim i Ivo tak naprawdę ledwo się znali, jak sam Ivo zauważył, Tim nigdy nawet nie zapytał o jego rodzinę. Czas spędzali głównie w łóżku, a ich relacja oparta była w głównej mierze na wzajemnej obsesji. Tak samo działało to w przypadku Tima i Isabel - w kilka dni „zakochali się” w sobie na zabój, jak znowu Ivo celnie zauważył, nic o sobie nie wiedząc. Tim w ciągu jednego wieczora zupełnie zmienił swoje odczucia i zaczął obsesyjnie pragnąć Isabel, ostatecznie i tak decydując się nie dać im szansy. Dlaczego? Tego możemy się już tylko domyślać.
Kończąc już mój wywód, wspomnę tylko o tym, że fabuła jest naprawdę świetnie skonstruowana, a ostatnie dwadzieścia minut filmu to generalnie jedne z lepszych zakończeń, jakie widziałam - ładnie domyka wszystkie wątki, w pełni podkreślając tragizm głównego bohatera. Naprawdę mocne 8/10.