Do połowy film naprawdę zapowiadał sie zarabiscie! No ale pod koniec klapa na maxa. Oczywiście
super zrobili to, ze do ujawnienia sie zabójcy nie wiesz kto nim jest. No ale te kwestie z wybuchem
strzelanka podczas spadania to amerykańska żenada. Pomijam juz wiele nieścisłości i nadmiernie
używanych efektów specjalnych przy scenie katastroficznej(tak sztucznego samolotu dawno nie
widziałem). No i ostatnia scena z której miałem największy polew, gdyż samolot na ziemi zupełnie
sie nie palił ;) love
Oczywiscie daj 2/10 najlepiej i zanizaj dalej ocene bardzo dobrego filmu... 5/10 porazka nawet nie chce mi sie tego komentowac mysle ze w tej chwili ocena tego filmu oddaje w zupelnosci jaki jest
No co ty moim celem nie jest zaniżanie ocen filmu. Zbyt wielkim kinomaniakiem jestem by to robić. Po prostu to jest moja subiektywna ocena i nie dam mu 2/10 bo w moim przekonaniu nie mozna tego filmu ocenić poniżej 5/10. Ale żeby mu dawać powyżej 6 to tez zabójstwo oceny ;) peace
Może nie jestem ekspertem, ale akurat pracuję w lotnictwie od wielu lat i również uznałem, że film jest dobry do połowy.
Plus za Liama Neesona, którego lubię i cenię sobie. Gdyby ten film został bardziej kryminałem niż pseudo katastroficznym czymś z "przesłaniem" do władz USA odnośnie tego, że nikt nie może czuć się bezpieczny, oceniłbym go na 7-8. A że od połowy, filmu zaczyna się z nim dziać coś dziwnego, katastrofa jest wykonana ubogo, ratowanie dziecka wypadającego przez rozerwany kadłub, bardzo dziwne lądowanie nie mające nic wspólnego z tym co rzeczywiście by się wydarzyło nie mówiąc o crash landingu, który sobie głowny bohater urządza na stojąco (złamałby się w pół jak zapałka) to oglądałem ten film z coraz większym zdziwieniem i zażenowaniem. Byłem zaskoczony jak można spaprać tak fajny pomysł, tak nagle.
Szkoda, bo był potencjał na fajny film, a tak to 30 pln zmarnowane, można było na kompie w domu zobaczyć.
Polecam na nudny wieczór w domu, do kina iść nie polecam.
Mam identyczne odczucia. Film intrygująco dobrze się rozwijał do połowy, później było coraz gorzej. Końcówka i motywacja porywacza tak amerykańsko banalna. Nie jestem specjalistą, ale mnie jako laikowi lądowanie i ratowanie dziewczynki wydało się absolutnie nierealne... Na dodatek nic nikomu się nie stało nie licząc kilku siniaków i zadrapań... Efekty bardzo słabe... Wielka szkoda, bo potencjał w postaci pierwszej połowy oraz aktorów Liama Neesona i Julianne Moore dawał ogromne szanse...
Gdyby nakręcił film na podstawie "Pamiętnika rosyjskiego porywacza", to dramaturgia byłaby o niebo ciekawsza. PS: "Pamietnik rosyjskiego porywacza". W poniedziałek porwaliśmy samolot na lotnisku w Moskwie - pasażerowie jako zakładnicy. Żądamy miliona dolarów i lotu do Meksyku. Wtorek. Czekamy na reakcję władz. Napiliśmy się z pilotami. Pasażerowie wyciągnęli zapasy. Napiliśmy się z pasażerami. Piloci napili się z pasażerami. Środa Przyjechał mediator. Przywiózł wódkę. Napiliśmy się z mediatorem, pilotami i pasażerami. Mediator prosił, żebyśmy wypuścili połowę pasażerów. Wypuściliśmy, a co tam. Czwartek. Pasażerowie wrocili z zapasami wodki. Balanga do rana. Wypuściliśmy drugą połowę pasażerów i pilotów. Piątek. Druga połowa pasażerów i piloci wrócili z gorzałą. Przyprowadzili masę znajomych. Impreza do rana. Sobota Do samolotu wpadł specnaz. Z wódką. Balanga do poniedziałku. Poniedziałek. Do samolotu pakują się coraz to nowi ludzie z gorzałą. Jest milicja, są desantowcy, strażacy, nawet jacyś marynarze. Wtorek. Nie mamy sił. Chcemy się poddać i uwolnić samolot. Specnaz się nie zgadza. Do pilotów przyleciała na imprezę rodzina z Władywostoku. Z wódką. Środa. Pertraktujemy. Pasażerowie zgadzają się nas wypuścić, jeśli załatwimy wódkę. Wkleiłem to z innego forum..nic dodać nic ująć :D
To powiedz temu panu, ze ma kiepskie żarty. Rozumiem, ze twój wpis (kopia) ma służyć jako niezgoda z moim przekazem? Tak? Nie? Jeżeli tak to pomysl, ze naprawdę było mozna ten film doprowadzić do końca w takim klimacie jakim był od samego początku. Wystarczyło np. Wydłużyć liczbę ofiar (max 2) do końca filmu; wodzic widza z tym kontekstem jego choroby psychicznej by uznawać go za zamieszanego w tej akcji do końca; następnie faktycznie mogłoby być tak ze jest w to zamieszany ale zabija tych dwóch wspólników w momencie kiedy ktoś wyparł pieniądze z jego konta aby zmylić wszystkich ze to oni są organizatorami; jednak ruda zaczyna dochodzić ze coś jest nie tak bo odkrywa...bla bla resztę możesz dopisać. Oczywiście nie potrzebny był tutaj motyw bomby bo bomba na pokładzie to 99% szans ze cały samolot rypnie z góry. To nasz Tupolew tylko musnął brzozke i zobacz co sie stało. A my mówimy o bombie :) strzelanina ok jeszcze ujdzie bo z bliska możesz kogoś tam zabić bez robienia "czarnej dziury" w okienku samolotu. Gracjas
na co lepiej iść do kina?
72 Godziny VS NON STOP. Myślę że są to podobne filmy sensacyjne aczkolwiek w innym otoczeniu
Z tego wszystkiego to może idź jutro na "300 Part 2" ;) chciałbym Ci pomoc ale nie widziałem "72 godzin" wiec nie mogę sugerować co jest lepsze. Osobiście drugi raz bym sie nie wybrał na "non-stop" i raczej nie poleciłbym znajomym. Lepiej poczekać rok i za darmo zobaczyć na HBO w niedzielny wieczór. ;) bo zapewne tyle czasu wystarczy by go wyswietlili w TV ;) pozdrawiam
He he ;) żaden z tych filmow nie jest ambitny ;) ale "300" zapowiada sie bynajmniej efektownie. Poza tym ja kocham filmy o starożytności, czuć ten klimat ;) nawet jeżeli obraz jest troche zakrzywiony (komiks) peace
Absolutnie te filmy nie są do siebie podobne, 72 godziny to tragedia, w zwiastunie filmu są pokazane wszystkie sceny sensacyjne, reszta filmu to wątek rodzinny czyli film dla tatusiów chcących poprawić relacje z córeczkami. Non-Stop jak najbardziej polecam. Dawno nie oglądałam tak wciągającego filmu sensacyjnego, budowane napięcie od początku, wartka akcja, no i oczywiście rewelacyjny Liam Neeson. A to czy samolot był sztuczny, czy się palił czy nie, czy strzelali w locie to naprawdę nie ma tutaj znaczenia. Film ogląda się jednym tchem, jest świetny scenariusz i to jest moim zdaniem najważniejsze, a amerykańska fantazja jest normalna i nie ma się co dziwić :) ?Jak ktoś chce zobaczyć prawdziwy upadek samolotu, jak się pali i wybucha to niech sobie włączy Discovery Science - to jest Hollywood i takie rzeczy są dopuszczalne ;)
Oba są średnie, ale "72 godziny" zyskuje na tym, że jest z fajnym przymrużeniem oka zrobiony i jest tam kilka scen i tekstów naprawdę zabawnych, jakich nie oczekiwałoby się w tego typu filmie (co równoważy w pewnym stopniu ślimaczenie się akcji i zbyt rozbudowane wątki "familijne" ;) ).
Zgadzam się z założycielem :) Początek, nawet do połowy, nieźle, ale potem jak się wszystko rozlazło...
A ja polecam, dobry thriller, wiadomo, film nie jest genialny, ale trzyma w napięciu, a crash landing mnie nie interesuje, jeśli zafascynował by mnie temat z 100% odwzorowaniem lądowania to obejrzał bym jakiś program na Discovery. A tak to tylko film, na lenistwo kinowe bardzo dobry wybór
No dobra ja tez rozumiem aspekt nierealnej akcji w filmie bo niemalże każdy film to stosuje, ale zasada "przerost formy nad treścią" powinien uświadomić reżysera ze przekracza pewna normę. Pozdro
Nikt nie mówi tu o 100% odwzorowanym lądowaniu, ale o rażących niedoróbkach, które rzucają się w oczy nawet laikowi w tematyce lotów. Zresztą nie tylko w aspekcie lotów film jest mocno naciągany i troszkę mi to nie współgra z poważnym przekazem tego filmu...