w połowie filmu pojawia się króciutki dialog, który rozwala napięcie w drobiazgi, bo od tego momentu wiadomo kto jest kim. Na jeden raz. Shemat na schemacie schematem pogania, a mieć takiego ochroniarza to aż ciarki na plecach ze strachu przechodzą. Przecież to jakiś tuman, za przeproszeniem. I ta mina głównego bohatera jakby cierpiał za miliony.