Film moim zdaniem jest fatalny, zachecony niezłą średnią obejrzałem sie rozczarowałem. Nie ma tu nic atrakcyjnego dla widza, do takich mozna by było zatrudnic nawet amatorów. Calość bardzo a to bardzo nudna a film dłuzy sie niemiłosiernie. Fatalna rezyseria, strasznie długie ujecia, kazda sytuacja widoczna tylko z jednej perpektywy (operator kamery nie mial zbyt wiele pracy, ujecia są równiez "nieskompliowane" to znaczy zkamera jest w kazdej niemal sytuacji po prostu naprzeciwko aktorów, chodzi mi o to ze wszytsko jest filmowane z najlatwiejszej dla kamerzysty pozycji) Nie widze plusów.
Wydaje mi się patrzenie na tego typu filmy i ocenianie ich, przez pryzmat kina popkulturowego zawsze będzie dokonywane ze szkodą dla takich dzieł jak właśnie twórczość Tarkowskiego.
Według mnie przy minimalnym nakladzie srodków każdy mógłby taki film nakrecic nawet amator, rozumiem ze wszytsko to kwestia gusty ale ten film pada zwyczajnie ofiarą nadinterpretacji.
Otóż, przy całym szacunku dla Twojego zdania, osobiście nie uważam, że KTOKOLWIEK byłby w stanie nakręcić coś porównywalnego. Tarkowski wielkim reżyserem był, nikt kto nie chce zostać wziętym za ignoranta, musi się z tym liczyć. Po prostu nie wypada. Kto chce mieć inne zdanie, musi mieć naprawdę silne argumenty, cieszy mnie, że Ty - racjonalnie takowe przedstawiasz. Jednak zechciej drogi tigerzeB zrozumieć- ja, i pewnie wielu innych, ani przez chwile nie nudziłem się, podczas seansu. Całość była dla mnie istną kinematograficzną mszą! Tak jak jestem w stanie na totalnym luzie zrozumieć Twoją ocenę "2", tak proszę, zechciej zrozumieć ludzi o zgoła odmiennym spojrzeniu. I nie postrzegaj tej odmienności w kategoriach ilorazu inteligenci, a raczej wrażliwości na takie czy inne obrazy.
"...Prawdziwe zło naszych czasów polega na tym, że zabrakło nam wielkich nauczycieli. Nasze serca wycofały się w głęboki cień. Musimy wsłuchiwać się w głosy, które mogą nam się wydawać bezużytecznymi. Trzeba żeby nasz mózg zapaskudzony cywilizacją, szkolną rutyną, nadmierną ostrożnością, znów uwrażliwił się na brzęczenie owadów. Trzeba żeby nasze oczy, uszy... żebyśmy cali przesiąkli tym, co leży u podstaw wielkiego marzenia... "
"Nostalgia"
A. Tarkowski dla tiger777b
Rozumiem, że ludzie mają odmienne gusta i szukają w kinie różnych wrażeń. Jenak określenia takie jak "fatalna reżyseria" czy "Nie ma tu nic atrakcyjnego dla widza, do takich mozna by było zatrudnic nawet amatorów" w stosunku do tego filmu uważam za wyraz kompletnej ignorancji, ograniczonych kompetencji odbiorczych i zawężonego postrzegania kina jako medium.
Nostalgia Tarkowskiego jako film bardzo zły, zaś skończona szmira "Pearl Harbor" człowieka wybitnie anty-inteligentnego miernoty Baya oceniona jako arcydzieło, to coś więcej niż zły gust. To zwyczajny zły smak.
Dla mnie punktem odniesienia w przypadku Tarkowskiego będzie zawsze Andriej Rublov, dzieło totalne. Nie potrafię ocenić Nostalgii. To przedziwne, że reżyser, który w przypadku jednego dzieła wydaje się cudotwórcą, w przypadku drugiego zdaje się zapominać o tym, że widza należy zawsze uwodzić.
no już, już.. już się film skończył.
A teraz idź oglądać transformersy i najśmieszniejsze polskie komedie i zapomnij co tu widziałeś.
Prowokacja to nie jest a durniem to jestes ty. Napisałem: Fatalna rezyseria, strasznie długie ujecia, kazda sytuacja widoczna tylko z jednej perpektywy (operator kamery nie mial zbyt wiele pracy, ujecia są równiez "nieskompliowane" to znaczy zkamera jest w kazdej niemal sytuacji po prostu naprzeciwko aktorów, chodzi mi o to ze wszytsko jest filmowane z najlatwiejszej dla kamerzysty pozycji) Nie widze plusów.
Teraz powiedz mi co w tych zdaniach nie jest prawdziwe. Ja tu nie widziałem sprawnej rezyserii dobrych ujeć ani wogóle nic interesującego.
Wszystko? No tak widać że ujęcia są robione przez profesjonaliste a kamera przez cały film nie jest naprzeciwko aktorów. Człowieku ogarnij się, ja ogladałem film tarkowskiego a ty co bo chyba pomyliłeś fora. Cokolwiek na temat filmu powiedzieć dobry czy zły to powiedzialem prawde na temat ujeć czy rezyserii. Nawet budżet tego filmu musialbyć śmiesznie niski.
Nikomu nie przeszkadza, że próbujesz wyrazić własne zdanie. Pisz, pisz. Na to i tak nikt nie zwraca uwagi dłużej niż trzy sekundy, a "Nostalgię" Tarkowskiego właśnie załączyłem czwarty raz w życiu. Pisz, pisz...
Twoja wypowiedź wygląda na szczerą, więc postanowiłem odpowiedzieć. Ten film reprezentuje specyficzny nurt w kinie artystycznym o nazwie Slow Cinema (Tarkowski jest uznawany za jednego ze współtwórców nurtu). Nurt ten charakteryzuje się w formie długimi ujęciami i pewnym minimalizmem (surowością).W treści natomiast chodzi o obserwację/kontemplację filmowej rzeczywistości. Tak jak w życiu kontemplacyjne spojrzenie na rzeczywistość charakterystyczne dla mistyków różni się bardzo od spojrzenia zwyczajnego człowieka (nie każdy może być mistykiem). Mistyk patrzy na świat z dystansu z głębi swego duchowego wglądu i nie szuka doznań zmysłowych - które uważa za złudne i płytkie – lecz próbuje niejako dotrzeć do samej istoty rzeczywistości – Absolutu (Buddy/Boga/Wszechświata czy jak tam zwał). Tak samo w Slow Cinema nie należy doszukiwać się szybkiej akcji, zmysłowych scen lecz poetyckich obrazów skłaniających do refleksji. Aby to się powiodło widz powinien umieć wczuć się w klimat (zatracić się w obrazie), ale też i reżyser powinien mu to umożliwić. Nie każdy reżyser, który porywa się na Slow Cinema poradzi sobie z tym (chyba najtrudniejszym) zadaniem. Jedynym reżyserem (z tych co znam), który do głębi zrozumiał istotę Slow Cinema i osiągnął w nim perfekcję jest Bela Tarr. Czy to się udało Tarkowskiemu w tym filmie? Moim zdaniem połowicznie. Na + mamy tutaj wysmakowane zdjęcia (w szarych tonacjach) oraz głębokie przemyślenia w monologach/dialogach. Na – mało pociągająca fabuła, skąpa i nijaka muzyka i ogólnie wszechobecny przygnębiający nastrój, który wraz z mędrkowaniem w długaśnym monologach tworzy wręcz depresyjny klimat. Gdybyś chciał posmakować Slow Cinema (i zobaczyć czy to dla Ciebie) to polecam filmy Tarra. Wymagające jak diabli, ale mają w sobie niesamowity magnetyzm. Udaje się to Tarrowi dzięki genialnemu pisarzowi László Krasznahorkai (na motywach jego doskonałej prozy reżyser tworzy swe filmy), arcy-klimatycznej muzyki Mihály Viga a także doskonałym zdjęciom i perfekcyjnemu aktorstwu. Najlepsze moim zdaniem to Koń turyński i Szatańskie tango, ale wcześniej radzę zapoznać się z Harmoniami Werckmeistera, Potępieniem i Człowiekiem z Londynu. Jeżeli załapiesz klimat w tych filmach, dopiero wtedy sięgaj po 2 pierwsze, inaczej będzie tortura zamiast transu :-)