mało jest takich filmowców, którzy pozwalają sobie na kilkumintowe kadry, ujmujące choćby jeden pokój bez obaw, że widz się znudzi. chwilami można poczuć się, jak w teatrze. wytworzone w tym filmie napięcie jest świetne, nieporównywalne z konwencjami, do których jesteśmy przyzwyczajeni. polecałabym do obejrzenia w samotności. warto, bo przychodzą refleksje, nawet długo po seansie.
Jest to bardzo piękny i zarazem przejmujący film. Tarkowski miał problemy z kręceniem filmów w ZSRR. Np. jego "Rublow", wyświetlany na świecie, w tym także w Polsce, długo nie mógł trafić na ekrany w Sojuzie. Opuszczał ojczyznę bez entuzjazmu, mając świadomość, że dostał bilet w jedną stronę, ale chcąc dalej kręcić filmy musiał to zrobić. Pamiętacie jak w "Zwierciadle" jąkający się chłopiec powtarza - "Chcę mówić, chcę mówić..." Tarkowski też chciał mówić, ale natychmiast po wyjeździe zaczął tęsknić. Czuł się wyobcowany - może nawet śledzony. Wydaje mi się, że w filmie jest wyraźna sugestia, że tak było. Nie czuł się dobrze poza krajem i ten film jest między innymi o tym. Jest o jego duszy, o tym co go nurtowało jako artystę i człowieka. W żadnej z ponad 20 wypowiedzi odnoszących się do tego dzieła nie ma o tym słowa. Osoby oceniające na 1 lub 2 punkty są moim zdaniem jak ktoś, kto czyta arabską poezję w oryginale nie znając tego języka. Twierdzą, że film jest beznadziejny bo nie są w stanie go pojąć, nigdy jednak nie przyjdzie im do (mam chęć napisać "do pustej", ale dajmy spokój z przymiotnikami. Nie będziemy się wdawać w pyskówki) głowy, że zrozumienie dzieła jest dla nich zbyt wielkim wyzwaniem. Mam nadzieję, że przynajmniej niektórzy zmienią kiedyś zdanie. Wszystkiego przecież można się nauczyć - zarówno języka arabskiego jak też języka jakim przemawia do nas Tarkowski. Oczywiście nie biorę pod uwagę przypadków skrajnej tępoty.
Podoba mi się to porównanie - jak w teatrze.
Dokładnie, można podczas seansu poczuć się jak w teatrze, gdy masz do ogarnięcia oczami całą scenę, a nie tylko fragment twarzy, czy połowę sylwetki.
a mi sie podoba to ze są jeszcze ludzie, którzy w dyskusjach "pod" dziełami tak wybitych twórców jak Tarkowski nie piszą jedynie, ze to "pseudointelektualny bełkot"
nawet jesli Tarkowski jest o "niczym" to i tak samo prowadzenie kamery w filmie jest tak niesamowite i tak inne od tego co obecnie przeważa w kinie, ze Tarkowski zasłuzyl na miano geniusza.