o radości, rajska rozkoszy wszelkiego tworzenia, kolejna a wielka i nowohoryzontowa ulga oraz uczta!
linklater przechodzi do historii kina jako genialny kopista i kontynuator francuskiego dziedzictwa - zrazu rohmera (Biforki), potem markera (Życie Świadome), truffauta (Boyhood), rivette'a (Przez Ciemne Zwierciadło), teraz zaś godarda.
na szczęście próżno w filmie o godardzie szukać jego przefilozofowienia, tego zgodardziałego rozdziamdziana w obrazie i słowie, przeciwnie: linklater kręci tradycyjnie, w planie ogólnym, po bożemu, subtelnie i elegancko, z klasą, tak jak się pod ów czas a przed rewolucją godardowską kręciło.
nie bez powodu - ten film to czasolot, wraz ze wszystkimi acz futurystycznymi jeszcze konsekwencjami wynalezienia owego wehikułu.
bo tak jak nie (będzie) można posłać czasolotu do takiej przeszłości, w której go jeszcze nie wynaleziono, tak też nie można przecież korzystać z postgodardowskiego wokabularza narracyjnego, kiedy się maluje realia epoki kajet du cinema sprzed powstania Do Utraty Tchu godarda.
brzmi logicznie, prawda?
ergo: nie ma stylu godarda w filmie o godardzie.
cięcie.
wpadamy w innym kontext, a w tym z kolei kontexcie, kontexcie filmu o powstawaniu filmu - film linklatera to prawdziwa petarda.
oto na pracę godarda patrzymy dosłownie z drugiego końca planu - prosty zabieg, ale się sprawdza, nadto zaś - istne święto lasu dla każdego kinomana, zwłaszcza jeśli się pamięta operatorskie zabiegi kamery godarda.
atmosfera całości robi wrażenie silnie pogodnej, mniej więcej jak tutaj:
https://youtu.be/HtqU2Gy_mdw?si=Yj0K3UdTjexic79K
to jest przekłuwa ów wielki i nadęty balon wielkiego i nadętego bólu porodowego, tego monumentalnego, niemal nadludzkiego wysiłku wielkiego nazmagania się wielkiego nadtwórcy ponadświatowego nadkina z niesubordynowaną materią niższego stworzenia.
(jako to: Jodorowsky's Dune z jodo, Hearts of Darkness z coppolą, Burden of Dreams z herzogiem, Lost in La Mancha z gilliamem, wspomnienia formana na Jim i Andy, wspomnienia andersona na Magnolia Diary, Lost Soul - rzecz o wybrykach brando na planie Wyspy Doktora Moreau, wreszcie Lynch z 2007 i Eraserhead Stories - wspomnienia z pracy na planie Inland Empire i Głowy do Wycierania)
na pohybel tyrce na ugorze, w kontrze do wycisku, erupcja witalności!
wielki ślizg linklatera po nowofalowej tafli będzie jego hołdem - nie tylko dla godarda, nawet nie dla kina, a - dla radości samego wymyślania, pasji stwarzania nowych wspaniałych światów, atmosfery, explozji extatycznej euforii, fajdy i radochy, jaką i oni z tego mają, i jaką my mamy.