to jest troche dla mnie nie dorzeczne...z jakiej paki ten zmutowany obcy traktowal Ripley jako matke a prawdziwą zabił?
Bo był inteligentny i bezwzględny, to ją zabił. Tamta matka dla niego była tylko zwykłą wylęgarnią obcych, a Ripley go widocznie pociągała bo była inteligentna i bezwzględna (wobec obcych) tak jak on ;] :D
teoretycznie, jeżeli ominąć wszelkie nieścisłości, macica była Ripley'owa, więc może genetyka... ale trzeba naprawdę prawie zamknąć oko, żeby na to przystać
silena
co teoretycznie?, nie pisz takich bzdur akcja sie dzieje 200 lat pozniej to szmat czasu i wszystko jesz mozliwe, jesli chodzilas do szkoly to powinnas wiedziec jaki skok technologiczny nastapil w przeciagu ostatnich 200 lat to tez teoretyka??, nie zapominaj ze to film sci-fi a nie kanal discovery.., smeca mnie otatnio takie osoby jak twoja udaja du.. krytykow majac lat -nascie, zreszta na filmweb panuje ostatnio wysyp dzieci neo i roznej masci trolli
p.s
ostatnio wole czytac komentarze filmow na innych portalch(zachodnich) brak tylu dzieci..
Nie dość, że idiota wtrąca się w dyskusję, gadając nie na temat, to jeszcze chrzani głupoty, myśląc, że taki z niego inteligent.
"akcja sie dzieje 200 lat pozniej to szmat czasu i wszystko jesz mozliwe"
Nie, nie jest WSZYSTKO możliwe. Coś, co jest niezgodne z prawami fizyki i zdefiniowanymi regułami rządzącymi światem, NIGDY nie będzie możliwe, ani za dwieście, ani za pięćset, ani za tysiac, ani nawet za milion lat. przynajmniej dopóki nie zostaniesz czarodziejem.
Statkiem kosmicznym nie polecisz szybciej od światła, dopóki nie wykombinujesz, jak wejść w inny wymiar (patrz: teoria superstrun). To jest niemożliwe, co udowodniono.
W czarną dziurę statkiem nie wlecisz, choćbyś znalazł nie wiem jak trwałe materiały, ani z niej nie uciekniesz, choćbyś znalazł nie wiem jak potężne silniki (nawet światło - o którym wiadomo, że jest w próżni najszybsze - jest przez czarną dziurę "zasysane").
A z próbki materiału genetycznego, gdzie DNA istoty X nie było, istoty X nie sklonujesz, choćbyś się zesrał i zatańczył.
Pojmujesz, czy jesteś zbyt głupi?
"zreszta na filmweb panuje ostatnio wysyp dzieci neo i roznej masci trolli"
Ciszej, nie nadawaj tyle o swoich kolegach po fachu. Zły to ptak, co własne gniazdo kala.
"ostatnio wole czytac komentarze filmow na innych portalch(zachodnich) brak tylu dzieci.."
Kiedy się zlezą tacy użytkownicy, jak ty, dzieci będzie już pełno. Ty jesteś pierwszym, gratuluję.
Der_SpeeDer wytłumacz mi skoro
"Coś, co jest niezgodne z prawami fizyki i zdefiniowanymi regułami rządzącymi światem, NIGDY nie będzie możliwe, ani za dwieście, ani za pięćset, ani za tysiac, ani nawet za milion lat. przynajmniej dopóki nie zostaniesz czarodziejem. "
To dlaczego trzmiele według prawa fizyki nie powinny latać(Ich skrzydełka są zby małe żeby unieść ciężar - według prawa fizyki, a jednak latają ?
To ty mi wytłumacz: czy jesteś idiotą?
Skoro trzmiele latają, to ich skrzydła NIE są za małe! I skąd tu to "prawo fizyki" się pojawiło? Czy to takie "prawo", które ty sam sobie wymyśliłeś?
Idiotą najwyraźniej jesteś ty i gówno wiesz o fizyce i jej prawach. Według wszelkich praw fizyki trzmiel nie powinien latać. Stosunek wielkości skrzydeł do masy ciała...
Rozumiesz to czy jesteś kompletnym bałwanem i gamoniem i nie dociera to do ciebie ?
Jeśli chodzi o te trzmiele to w latach 30 XX wieku szwedzcy naukowcy udowodnili że trzmiele nie potrafią SZYBOWAĆ (a więc muszą cały czas machać skrzydełkami).
Nie no i wy uważacie się za naukowców. Nie znacie się na aeronautyce i zoologi skoro kłóciće się oto czy trzmiele powinny latać.One przecież robią
tunele powietrza skrzydłami.
heh, uważaj, aby nie być zbyt surowym w opiniach! bo po takim tekście: "Nie, nie jest WSZYSTKO możliwe. Coś, co jest niezgodne z prawami fizyki i zdefiniowanymi regułami rządzącymi światem, NIGDY nie będzie możliwe", to do kasacji będzie połowa filmów z potworami.
Bo pogwałcona jest w nich ZASADA ZACHOWANIA MASY. innymi słowy, jeśli potwór rodzi się malutki, a po 30 minutach gania jako, na oko, minimum 70-kilowa bestia, to znaczy, że tyle kg musiała przyswoić! Na czym upasł się Alien w pierwszej części pomiędzy ucieczką maluszka z kantyny a zjedzeniem pierwszej ofiary?
A prawo zachowania energii? Też podstawowe w fizyce. Laserowa spawareczka wielkości pamięci USB nie jest w stanie zgromadzić energii do podgrzania do czerwonośći 200-kilogramowych drzwi do śluzy (no, dobra, skoro to w dalekiej przyszłości, to może i będą jakieś źródła energii tego typu. ale zegarek Bonda, niestety, nie daje tu rady. :)
grzes1962 (to chyba liczba twoich postów, bo nie data urodzenia?)
po pierwsze, skoro już się do mnie zwracasz, to poprawnie, sileana
po drugie, owszem mam lat -naście, dokładnie dziewiętnaście, i co, moja opinia jest przez to gorsza? Wiedząc, że dopiero kończyłam szkołę, i mam z całą pewnością większą wiedzę z biologii, no chyba, że piszę do jakiegoś cholernego biologa-genetyka, a na to nie wyglądasz?
Po trzecie, co ma skok technologiczny do biologii? Bo że klon, no spoko, klonowanie to technika, ale ten stworek był wytworem macicy, nie maszynki, a najbliższe powiązanie genetyczne i tak było z królową, nie Ripley?
grzes sie chyba obrazil i juz nie zaglada na polskie portale. teraz wypisuje głupoty na zagranicznych. i dobrze. mam nadzieje tylko ze nie dodaje sobie "[PL]" i wstydu ojczyznie nie przynosi
silena !
Ty chyba jak oglądałaś obcego to przyśnił ci się sen, że uwagacytuje:"macica była Ripley'owa" - buehahahah. Dobre. Skąd wzięłaś takie bajki??? Przecież macica składająca jaja była "królowej matki", a jak Ripley ja niby rozyebała??? Co? Strzeliła sobie między nogi?? ;D Dziecko, ten film jest chyba dla ciebie za mądry, nie da rady nie zrozumiesz go choćbyś nie wiem jak tego chciała :) Der_SpeeDer - następna "mądra" się odezwała...pff :// dziecko, pi*erdolisz smuty, że głowa mała! Kogo obchodzi twoja "znajomość" praw fizyki???? Zbaczasz całkiem z tematu. Podajesz jakieś idiotyczne przykłady, które nie mają żadnego związku z filmem np. że światło jest w próżni najszybsze. Był w tym filmie taki motyw??? chyba ci się dziecko obrazy pomyliły :// Grzes1962 ma dużo racji a jego zdanie :"nie zapominaj ze to film sci-fi a nie kanal discovery(...)" powinno być twoją dewizą życiową. Faktycznie takich niemyślących tępaków, co uważają, że są wieeeelkimi krytykami filmowymi (a w rzeczywistości nie mają o niczym zielonego pojęcia) jest coraz więcej ;//
misia, mój nick nie jest jakiś naprawdę skomplikowany, można się chyba do mnie zwracać nie przekręcając go?
I tak, macica była Ripley'owa, gdybyś uważniej oglądała film, to byś wiedziała, że królowa mogła urodzić stworka-potworka tylko dlatego, że przy klonowaniu jej geny i geny Ripley się trochę pomieszały, dzięki temu Ripley miała wyczulone zmysły obcych, a królowa macicę. Taka drobna zamiana.
Tak, bo przecież jak widać, Ty masz pojęcie o wszystkim, o czym nie omieszkałaś nas jakże kulturalnie uświadomić
Odpowiedź już została udzielona. To nie jest film dokumentalny. reżyser może pokazać co mu się podoba, pod warunkiem, że (pisząc wulgarnie) fabuła "trzyma się kupy". I prawa fizyki nie mają tu nic do gadania.
Tylko że fabuła nie trzyma się kupy, bo obcy jak wszyscy wiemy w ciele żywiciela jest pasożytem. A sklonowanie obcego razem z Ripley z kropli zakrzepłej krwi,jest pluciem w twarz fanom i niedorzecznością (jakbym miał tasiemca, to sklonują mnie z tasiemcem)? ;p
Stary akcja 4-ki dzieje się 200 lat po wydarzeniach z 3-ki. Nauka pewnie przez te wszystkie lata nie próżnowała..Poza tym to jest s-f a nie naukowa audycja z Discovery. A pluciem w twarz fanom to jest cykl AvP - filmowy rzecz jasna :)
Obejrzyjcie jeszcze raz (niektórzy co nie rozumieją)tylko uważnie ,wszystko jest w filmie i za dużo mózgu nie trzeba używać ,żeby wszystko zobaczyć i ułożyć w logiczną całość
Dokładnie, wystarczy spokojnie wszystko sobie obejrzeć. Niestety z Alien 4 to jest tak, że większość przypisywanych mu wad to zwykłe czepialstwo. Swojego czasu podobnie było z Alien 3. Cóż u niektórych przyjęła się taka oto zasada, mianowicie że najnowsze części cyklu muszą mieć troszkę po górkę. Tak było zarówno z trójką jak i czwórką.
Jako film jest fajny. Można obejrzeć. Zwłaszcza fajne były patenty z mutacjami na ludziach, jak z komiksu "Alien: Labirynt". Efekty też były świetne (np: akcja pod wodą). Było wiele fajnych patentów, ukazujących inteligencję obcych. Ale w niektórych miejscach myślałem, że padnę ze śmiechu. Chociażby jak ten dziadyga na wózku ze strzelby polował na obcego, lub jak ten głupi generałek dostał od obcego w tył głowy i ten zamiast go rozszarpać, to łaskawie czekał, aż generałek podrapie się po głowie.
O AvP 1 i 2 nawet nie piszę, bo rozumiem, że w zamyśle twórców miały być parodiami.
Być może, że Obcy chciał się generałem nieco pobawić...Mógł go załatwić z marszu i po krzyku jednak postanowił dać mu szansę aby chłopak mógł sobie wziąć w rączkę jakąś tam w końcu część swojego ciała - wrażenie bezcenne.
Jak będziesz miał tasiemca, to pewnie Cię z tasiemcem nie sklonują. Ale jak będziesz miał raka wątroby i Ci pół wątroby razem z guzem usuną, to wątroba ma szansę odbudować się razem z tymi rakowymi komórkami - co w większości przypadków robi, przez co ten rodzaj raka jest zwykle nieuleczalny.
Wytworzona komórka rakowa nie wchodzi w DNA, więc skąd taki cud Twoim zdaniem?
"Odpowiedź już została udzielona. To nie jest film dokumentalny. reżyser może pokazać co mu się podoba"
NIE, KURWA, NIE MOŻE!!! (jeszcze mi całkiem po poprzednim poście nie przeszło)
Rozumiesz, do kurwy nędzy, co to jest "SCIENCE-Fiction"? Ogarniasz? Dociera to do tego pustego łba?
Prawa fizyki - i nie tylko one - mają WSZYSTKO do gadania! Dopóki nie wejdziesz w fantasy, gwałcić praw nauki nie masz prawa, chyba że chcesz zebrać baty za ewidentne kretynizmy w aspekcie konceptualnym!
Następny pobity rekord, jeśli chodzi o filmwebowicza, który mnie doprowadził do krańcowej szewskiej pasji swoją głupotą.
Aż mi się momentami przed oczami robiło czerwono.
"Der_SpeeDer - następna "mądra" się odezwała..."
O matko, to ja przeszedłem operację zmiany płci? Nawet nie zauważyłem.
"Podajesz jakieś idiotyczne przykłady, które nie mają żadnego związku z filmem np. że światło jest w próżni najszybsze"
Niemożliwe do złamania prawa fizyki mają bardzo dużo z filmem SF wspólnego. Oraz z pseudoargumentacją grzesia, który myśli, że jak walnie "fiction" do nazwy gatunku, to już może gwałcić naukę, ile mu się żywnie podoba.
"Grzes1962 ma dużo racji a jego zdanie :"nie zapominaj ze to film sci-fi a nie kanal discovery"
Idioto ze śliną zamiast mózgu, zwróć uwagę na fakt, że obok "fiction" pojawia się w nazwie tego gatunku również "science". To oznacza, niedorozwinięta i niezdolna do logicznego i rozumnego myślenia istoto, że jest to fikcja NAUKOWA, która pokazuje rzeczy możliwe do osiągnięcia z punktu widzenia nauki i teorii. Fikcja nie oznacza tutaj, że możesz do woli gwałcić fizykę i nie tylko ją, i opowiadać brednie, które są niemożliwe.
Niemyślącym i pozbawionym mózgu tępakiem jesteś ty. Nie rozumiesz pojęć, którymi się posługujesz, sypiesz hasłami o poziomie spodu dna intelektualnego (w rodzaju tego, że jak to SF, a nie "kanał Discovery", to wszystko wolno), argumentacja porównawcza jest dla ciebie przejawem odchodzenia od tematu, bo przejawiasz nadmierne mentalne gówniarstwo, żeby ją ogarnąć rozumem...
... nie, kurwa, dość.
Nikt mnie jeszcze tak na FW swoją głupotą nie wkurwił.
I ciesz się, że kabel nas dzieli.
Bo już byś leżał nieprzytomny po tym, jak bym złapał krzesło, na którym siedzę, i trzasnął ci nim w łeb. Z całej siły, dodając sobie animuszu rykiem furii.
Nienawidzę głupoty.
Nienawidzę zwłaszcza skrajnej głupoty.
Nienawidzę, psiakrew.
Szału od niej dostaję.
Wielka trójca wyjątkowo i skrajnie mnie wkurzajacych ludzkich wad - ignorancja, arogancja, głupota.
Ty pobiłeś wszystkie rekordy, jeśli o tą ostatnią chodzi.
Powtarzam jeszcze raz, nikt mnie tak na FW jeszcze nie wkurzył. A konkurencja spora.
Sam się dziwię, jak już ochłonąłem.
Kurwa.
Skoro jesteś aż tak bardzo przywiązany do zagadnień czysto naukowych odnoszących się ściśle do tematyki S-F to zadam jedno malutkie pytanie...Mianowicie jak mi wyjaśnisz kwestię kwasu zamiast krwi w ciele Obcego? Wyobrażasz sobie silnie żrącą mieszankę która rozprawia się w zawrotnym tempie z metalami jako ciecz obwodową w układzie pełniącym funkcję bądź co bądź układu krwionośnego? Jak to przy pomocy obecnego stadium rozwoju naukowego wyjaśnisz? Poza tym jedno małe ale Auriga i to co się tam dzieje to jest eksperyment WOJSKOWY. Powszechnie jest wiadomym iż wojsko dysponuję technologią wyprzedzającą to co zna przeciętny zjadacz chleba z wyprzedzeniem nawet do kilkudziesięciu lat. Tak było np z noktowizorem użytym w czołgu Panther Ausf.G biorącym udział np w walkach pod Budapesztem w ramach operacji Konrad III pod koniec II wojny. Ile lat trzeba było aby wiedza o urządzeniach noktowizyjnych trafiła pod strzechy naszych domostw? No właśnie kilka lat minęło. Także polecałbym nieco zluzować z kwestia naukową odnoszącą się do S-F (szczególnie seria Alien i temu podobne).
"Skoro jesteś aż tak bardzo przywiązany do zagadnień czysto naukowych odnoszących się ściśle do tematyki S-F to zadam jedno malutkie pytanie...Mianowicie jak mi wyjaśnisz kwestię kwasu zamiast krwi w ciele Obcego?"
Doprawdy... nie porównuj TEGO do takiego wciśniętego na chama (i z kompletnego braku jakiegokolwiek własnego pomysłu na postać i fabułę) motywu, jaki pojawia się na początku czwartego "Obcego".
Tu pewne nagięcie praw fizyki jest czymś podyktowane - wymogami czysto ekspresyjnymi. Alien ma wzbudzać w odbiorcy grozę, być czymś niepojętym, czymś nieznanym, przed czym instynktownie odczuwamy lęk. Fakt, iż każdy, kto go dotknie, nie unika zranienia, jest jednym z elementów składających się na grozę tej postaci.
Natomiast bzdurny motyw z klonowaniem w Alien Resurrection to po prostu zwykłe chciejstwo i gwałcenie praw fizyki nie na zasadzie "sztuka dla sztuki", tylko po prostu dlatego, bo twórcy filmu sami byli zbyt nieudolni, żeby nie umieć nakręcić nowej części, nie podpierając się jednym z elementów, które wykreowali poprzednicy. W tym przypadku - postacią głównej bohaterki. Ripley można było spokojnie pozostawić w grobie i stworzyć zupełnie nową historię, np. dotyczącą jaj, jakie pozostały na LV-426, albo na jakiejkolwiek innej, wcześniej nie odkrytej planecie. Ale nie, bo panowie byli na to zbyt leniwi, więc wcisnęli na chama z powrotem Ripley, licząc, że na sam widok Sigourney Weaver w kolejnym filmie spod szyldu "Alien", od razu ludzie zwalą się jeszcze bardziej tłumnie do kin.
I nie jestem skrajnie uwrażliwiony na zgodność z prawami fizyki, tym bardziej, że z fizyki jestem noga. Uwrażliwiony jestem natomiast na ludzką głupotę, na ludzką głupotę połączoną z myśleniem, iż to ktoś inny jest głupi, na ludzką głupotę połączoną jeszcze dodatkowo z głoszeniem haseł typowych dla niedorozwiniętych ludzi, gnieżdżących się w gimnazjum, oraz wyzywaniem innych od głupich, w sytuacji, kiedy sam głosiciel tych słów pokazuje, że jest dostatecznie głupi, aby nie ogarniać rozumem słów, których używa, i używać w roli "argumentów" w dyskusji wyżej wzmiankowanych, niedorozwojowych haseł.
"Poza tym jedno małe ale Auriga i to co się tam dzieje to jest eksperyment WOJSKOWY. Powszechnie jest wiadomym iż wojsko dysponuję technologią wyprzedzającą to co zna przeciętny zjadacz chleba z wyprzedzeniem nawet do kilkudziesięciu lat"
Żadna technologia, choćby i taka, co powstanie za miliard lat, nie sprawi czegoś, co jest niemożliwe z punktu widzenia najbardziej podstawowych praw fizyki. Tak jak nie sprawisz, żeby statek kosmiczny poleciał z prędkością większą od światła (Einstein to obliczył - aby nadać jakiemuś obiektowi w próżni prędkość światła, trzeba mu nadać nieskończoną ilość energii. Tego, że nie istnieje ilość energii "nieskończoność plus jeden" tłumaczyć chyba nie muszę?), ani nie sprawisz, że dwa plus dwa to pięć (to już nawet komentarza nie wymaga), tak samo nie sklonujesz z próbki DNA istoty, której DNA w owej próbce NIE MA. Chyba, że je sobie WYCZARUJESZ. Ale to już nie jest SF. Czary do fantasy, niezmienne prawa nauki do SF.
Odróżnij kwestie ilościowe od jakościowych. Technologia, która nie może powstać, bo np. chwilowo nie znamy dostatecznie wydajnych reakcji egzoenergetycznych (a mówiąc tak bardziej po ludzku, nie umiemy budować dość wydajnych silników ani elektrowni, żeby wyprodukowały energię dla takiej technologii dostateczną), jest z punktu widzenia fizyki realna, jeśli takie reakcje odkryjemy.
Ale jeśli coś godzi w najbardziej podstawowe i niepodważalne prawa nauki, nie powstanie NIGDY. Koniec. Kropka. Że end.
"Doprawdy... nie porównuj TEGO do takiego wciśniętego na chama (i z kompletnego braku jakiegokolwiek własnego pomysłu na postać i fabułę) motywu, jaki pojawia się na początku czwartego "Obcego".
Dlaczego nie? Na tym polega właśnie konsekwencja jaką to uczony powinien się kierować eliminując wszelakie "niedorzeczności" występujące w danej dziedzinie. Nie można od tak po prostu na jedną "niedorzeczność" przymknąć oko a drugą zaś zacięcie piętnować i zarazem krytykować cały obraz pod kątem ewentualnej przywary. To nie jest sprawiedliwy punkt odniesienia. Zaś z punktu widzenia obecnej świadomości naukowej jeszcze bardziej niedorzecznym jest zjawisko funkcjonowania żywego organizmu który zamiast krwi posiada jako ciecz obwodową żrącą substancję - niż pierwsze sceny z Alien 4. Proste. Dlaczego? O tym za chwilę.
"Tu pewne nagięcie praw fizyki jest czymś podyktowane - wymogami czysto ekspresyjnymi. Alien ma wzbudzać w odbiorcy grozę, być czymś niepojętym, czymś nieznanym, przed czym instynktownie odczuwamy lęk. Fakt, iż każdy, kto go dotknie, nie unika zranienia, jest jednym z elementów składających się na grozę tej postaci."
Nie. Z punktu widzenia czysto naukowego nie ma czegoś takiego. Albo coś jest racjonalne i zarazem podparte stosownymi regułami albo jest nieracjonalne bądź obecny stan wiedzy nie pozwala na skuteczną diagnozę. Z kolei strach można równie dobrze wykreować stosując manewry niekoligujące z obecnym stanem naukowym. Tak to wygląda.
"I nie jestem skrajnie uwrażliwiony na zgodność z prawami fizyki, tym bardziej, że z fizyki jestem noga."
Adekwatną częścią nauki do tej sytuacji byłaby tu medycyna. A konkretnie dziedzina medycyny zwana kardiologią a co za tym idzie kwestia żrącego kwasu płynącego w układzie krążenia Obcego zamiast krwi. Druga zaś to szeroko rozumiana genetyka i kwestia powołania do życia głównej bohaterki w 4 części. Fizyki raczej bym tu nie mieszał, bardziej pasowałaby tu biochemia celem uzupełnienia całego wywodu.
"Tego, że nie istnieje ilość energii "nieskończoność plus jeden" tłumaczyć chyba nie muszę?), ani nie sprawisz, że dwa plus dwa to pięć (to już nawet komentarza nie wymaga), tak samo nie sklonujesz z próbki DNA istoty, której DNA w owej próbce NIE MA. Chyba, że je sobie WYCZARUJESZ. Ale to już nie jest SF. Czary do fantasy, niezmienne prawa nauki do SF. "
A skąd przekonanie, że takowej próbki nie ma w ciele nosiciela? Tym bardziej, że embrion przejmuje cechy owego nosiciela...Poza tym o samej biologii embrionu na stan tetralogii stosunkowo niewiele nam wiadomo. Wiadomo dziś tyle, że rozwijający się embrion przejmuje cechy nosiciela a co za tym idzie można zaryzykować teorię, że wykorzystuję do tego celu zarówno DNA nosiciela jak i jego komórki. Dlaczego? Bowiem zarówno wygląd jak i cechy embrionu jak i późniejszej formy są silnie zależne od rodzaju żywiciela. Niestety mechanizmy kształtujące ten proces są jak na razie stosunkowo mało znane. Być może, ze Scott w 5 części uchyli rąbka owej tajemnicy. Na dzień dzisiejszy nie ma jednak jednoznacznej odpowiedzi wyjaśniającej przebieg biologiczny rozwoju embrionu. Więc jak najbardziej można założyć coś takiego. Mianowicie, że już po procesie implantacji zarodka czyli w kolejnej fazie cyklu rozwoju embrionu następuje pobranie niezbędnych danych zarówno z DNA jak i samych komórek. A co za tym idzie nie można wykluczyć iż embrion podczas tegoż procesu nie pozostawia stosownego śladu pozwalającego z kolei na późniejsze ewentualne pobranie potrzebnych informacji z ciała żywiciela/nosiciela celem dokonania zabiegów znanych z Alien 4.
"Dlaczego nie? Na tym polega właśnie konsekwencja jaką to uczony powinien się kierować eliminując wszelakie "niedorzeczności" występujące w danej dziedzinie"
A ja ci po raz kolejny (za pierwszym razem widać nie dotarło) mówię - ja nie jestem uczony. Ja oceniam film jako film, a nie jako paradokument. I tak jak każdy, przymykam oko na rzeczy niezgodne z prawami fizyki i nie tylko fizyki, jeśli to jest czymś podyktowane (ewentualnie jeśli całość jest tak dobra, że się tego nie zauważa). W przypadku Aliena tak jest (bo jest to jeden z elementów składających się na ogólną "inność" i grozę kreacji Obcego). W przypadku bitew kosmicznych w Star Wars też (bo trudno byłoby wyobrażać sobie w filmie bitwy z bezdźwięcznymi wybuchami i niewidzialnymi strzałami z broni). W przypadku Alien Resurrection nie - służy to tylko usprawiedliwieniu mało lotnego pomysłu na fabułę. A gównianych pomysłów wspierać nie mam zamiaru przymykaniem oko na fakt, że towarzyszą im jeszcze bzdury, łamiące prawa nauki.
"Nie można od tak po prostu na jedną "niedorzeczność" przymknąć oko a drugą zaś zacięcie piętnować i zarazem krytykować cały obraz pod kątem ewentualnej przywary"
Nie piętnuję całości obrazu za ten jeden błąd. Jest to po prostu jedna z wielu rozmaitych, mniejszych i większych bzdur w fabule. Gorszy już w tym konkretnym przypadku jest sam fakt, że jakiś idiota wpadł na pomysł wygrzebywania Ripley z grobu (fart, że jeszcze nie pokazano, jak i w tym filmie ginie). To, że znalazł jeszcze dodatkowo durny i niemożliwy środek, żeby to osiągnać, to już dodatkowa sprawa.
I nie wchodź już nawet na ten grunt, bo to mnie wkurza. Wkurza mnie wciskanie mi w usta czegoś, czego nie powiedziałem, i rozgłaszanie jakichś konfabulacji, nijak mających się do innych poglądów. Najbardziej irytującą formę przybiera takie pieprzenie w sytuacji, kiedy napiszę jakiemuś gnojkowi argumentację na półtorej strony A4, potem ten koleś przyczepi się do jakiegoś zawartego w niej, pomniejszego argumentu (bo innych czepić się nie był w stanie), jak choćby tego związanego ze zgodnością jakiegoś motywu z prawami fizyki/medycyny/genetyki/chemii (niepotrzebne skreślić), potem będzie się o ów pomniejszy argument wykłócał przez dziesięć postów, a w jedenastym napisze nagle, że jestem głupi, bo na podstawie jednego drobnego błędu dyskwalifikuję cały film - a co do całej reszty rozbudowanej argumentacji, to uda, że nic nie słyszał.
To jest po prostu bezczelne, żałosne i gówniarskie.
"A konkretnie dziedzina medycyny zwana kardiologią a co za tym idzie kwestia żrącego kwasu płynącego w układzie krążenia Obcego zamiast krwi"
No więc co? Wszystko to kwestia chemii. My sami mamy w organiźmie jedno miejsce, gdzie jest pełno kwasu, a nie robi nam on krzywdy - bo błona żołądka tak jest przystosowana, żeby się tego nie odczuwało (za to kiedy nieco HCl nam się do gardła dostanie, na przykład przy torsjach, to od razu poparzy). Wystarczy podobna błona w ściankach naczyń Aliena, i analogiczne przystosowania w poszczególnych składnikach "krwi". To raz. Dwa - jaką masz pewność, że ów "płyn obiegowy" pełni identyczną funkcję, co krew? Wątpliwe np. że odpowiada za dostarczanie tlenu do komórek, bo były sceny, kiedy Alien znajdował się w próżni i jakoś żył. Co może oznaczać, że oddychać nie musi. Alien też nie je, więc jego "krew" niekoniecznie musi odpowiadać, tak jak to robi nasza, za dostarczanie substancji odżywczych do komórek.
Zresztą cała ta dyskusja ma marginalne znaczenie z wcześniej już wspomnianego względu, że Alien bez kwasu to by nie był ten sam Alien. Nie byłoby też fajnych z nim związanych scen, jak choćby te parę z Aliens (dajmy na to, zgon Drake'a).
"Druga zaś to szeroko rozumiana genetyka i kwestia powołania do życia głównej bohaterki w 4 części"
Tu już nawet po genetykę sięgać nie trzeba, wystarczy żelazna logika.
"A skąd przekonanie, że takowej próbki nie ma w ciele nosiciela? Tym bardziej, że embrion przejmuje cechy owego nosiciela..."
A od kogo pobierali krew na Fiorinie? Od embrionu? Nie, kurwa, od Ripley!
Żelazna logika - próbka krwi Ripley, to skąd tam Alien się wziął? Znikąd?
Że niby co? Że jego krew się mieszała z krwią Ripley? Wolne żarty! Wtedy kobita by się po prostu rozpuściła, po kilku godzinach, góra. Żelazna logika po raz wtóry. Jaki skutek wywołałby silnie żrący kwas, choćby i w małych ilościach, płynący w naszych żyłach?
Więc skąd się wzięła w próbce krwi Ripley krew Aliena? Bo był? To, cholera, za mało! On się tam nie wziął i nie wytrzasnął z natury rzeczy, wytworzony przez organizm bohaterki, on tam wtargnął i sobie zapewne jeszcze "pożyczał" od niej substancje odżywcze dla dalszego rozwoju. A czy sam coś jej dawał? Nie sądzę.
Więc pytam, do licha ciężkiego, skąd się w próbce krwi Ripley wzięło DNA Aliena? Prędzej już bym się spodziewał, że sklonowaliby pół człowieka, pół owada, z próbki krwi człowieka, ugryzionego przez komara (bo w końcu komar ślinę do krwi wpuszcza, kiedy ją pije).
"Mianowicie, że już po procesie implantacji zarodka czyli w kolejnej fazie cyklu rozwoju embrionu następuje pobranie niezbędnych danych zarówno z DNA jak i samych komórek. A co za tym idzie nie można wykluczyć iż embrion podczas tegoż procesu nie pozostawia stosownego śladu"
Absurd. Ślad nie wystarczy, to musiałoby Ripley na dobre wejść we wszystkie komórki, żeby w jej krwi był cały genotyp Aliena, pozwalający na jego perfekcyjne sklonowanie. To zresztą rodzi pytanie - czemu Ripley nie uległa wyraźnej mutacji, skoro jej się kod DNA tak po prostu zmienił?
Jeden wielki, nadmuchany bezsens, i tyle. Pewnie bym na to nie zwrócił uwagi, gdyby nie fakt, że wykorzystano to jako pretekst do wykorzystania beznadziejnego pomysłu wyjściowego w fabule.
"A ja ci po raz kolejny (za pierwszym razem widać nie dotarło) mówię - ja nie jestem uczony. "
Ale cały czas powołujesz się - w swojej krytyce - właśnie na ową naukę...A skoro tak jest to wypadałoby być konsekwentnym w swoim działaniu innaczej będzie to obraz sytuacji będący raczej subiektywną opinią niż naukową, merytoryczną dysputą, o czym za chwilę.
"I tak jak każdy, przymykam oko na rzeczy niezgodne z prawami fizyki i nie tylko fizyki, jeśli to jest czymś podyktowane (ewentualnie jeśli całość jest tak dobra, że się tego nie zauważa)"
I to jest typowy przykład subiektywnej opinii. Bowiem dla każdego coś innego będzie "dobrym" lub będzie miało wystarczające uzasadnienie aby "przymknąć" na to oko. Proste.
"My sami mamy w organiźmie jedno miejsce, gdzie jest pełno kwasu, a nie robi nam on krzywdy - bo błona żołądka tak jest przystosowana, żeby się tego nie odczuwało (za to kiedy nieco HCl nam się do gardła dostanie, na przykład przy torsjach, to od razu poparzy). Wystarczy podobna błona w ściankach naczyń Aliena, i analogiczne przystosowania w poszczególnych składnikach "krwi". To raz."
Chyba żartujesz? Chcesz może porównywać soki trawienne z silnie żrącą substancją która jest w stanie ekspresowo rozprawić się z tkankami ludzkiego ciała puszczając je z przysłowiowym dymem? Nonsens. To jest tak jakby porównywał Bugatti Veyron z furmanką na dystansie 1/4 mili. Kwas molekularny z krwiobiegu Obcego jest w stanie rozprawiać się z metalami bez większych przeszkód właściwie w kilka chwil, o ciele ludzkim nie wspominając. Natomiast soki trawienne z przewodu pokarmowego człowieka potrzebuje ok 2 godzin aby zaledwie rozłożyć przeciętny obiadowy posiłek na czynniki przyswajalne dla organizmu...Także skala działania obydwu powyższych substancji jest nieporównywalna.
"To raz. Dwa - jaką masz pewność, że ów "płyn obiegowy" pełni identyczną funkcję, co krew?"
Bowiem sam film to wyjaśnia wraz z przeprowadzanymi doświadczeniami wykonywanymi na przestrzeni całej tetralogii.
"Wątpliwe np. że odpowiada za dostarczanie tlenu do komórek, bo były sceny, kiedy Alien znajdował się w próżni i jakoś żył. Co może oznaczać, że oddychać nie musi."
Obcy dlatego posiada zdolność "czasowego radzenia" sobie w próżni ponieważ w jego głowie znajduję się komora magazynująca zapas powietrza. Poza tym znajduję się tam jeszcze jeden bardzo ważny organ, mianowicie coś w rodzaju czujnika który to potrafi w odpowiednich warunkach zwiększyć temperaturę cieczy obwodowej w organizmie zapobiegając tym samym procesowi zamarzania.
"Tu już nawet po genetykę sięgać nie trzeba, wystarczy żelazna logika. "
Nie. O czym za chwilę.
"A od kogo pobierali krew na Fiorinie? Od embrionu? Nie, kurwa, od Ripley!"
Jaką znowu krew? Do takiego eksperymentu nie musi być w cale krew wystarczą inne "części" organizmu.
"Żelazna logika - próbka krwi Ripley, to skąd tam Alien się wziął? Znikąd? "
Skąd się Alien wziął w materiale genetycznym Ripley? Nic bardziej prostszego. Bowiem w momencie gdy twarzołap umieszcza w ciele nosiciela zarodek, ten rozpoczyna penetrację kodu genetycznego celem wykorzystania go w dalszym cyklu rozwoju tym samym zmieniając sam kod oraz komórki nosiciela. Dowód wykorzystywania cech nosiciela? Proszę bardzo. Pamiętasz jak się poruszał Obcy z trzeciej części cyklu? Którego embrion rozwijał się w ciele psa? Na czterech kończynach...A więc jak pies, wykorzystując wszystkie atuty tegoż rozwiązania. Z kolei Obcy z dwójki czy czwórki wykorzystywali do tego celu już po dwie główne kończyny...Podobnie jak ludzie, którzy zresztą byli nosicielami ich embrionów. Teraz dla odmiany przykłady na zmiany w komórkach samego nosiciela. Mianowicie, pamiętasz jakimi umiejętnościami wykazywał się zainfekowany Purvis z czwartej części w momencie gdy Chest-Burster domagał się większej przestrzeni życiowej :)? Tak to ten który został nafaszerowany ołowiem a mimo to dopadł swego przeciwnika skutecznie robiąc z nim porządek. Czyli wykazywał się nadludzką odpornością na obrażenia oraz takową siłą. Drugi przykład to sama Ripley która po owym zabiegu wykazywała się również nadludzkimi możliwościami jeśli chodzi o siłę i wytrzymałość o innych rzeczach nie wspominając. Zważ na jedno iż oba przywołane przykłady organizmów miały już za sobą infekcję i zarazem cykl rozwoju embrionu, z jednym małym ale Purvis zginał a Ripley uratowano usuwając jej Chest-Burster'a zanim ten rozpoczął proces jej unicestwienia. Jaki z tego wniosek? Ano taki iż zarodek w momencie infekcji pobiera jak i również modyfikuje dane DNA żywiciela. To jest coś jak np z nowotworem. Dopóki jesteś zdrowy komórki są prawidłowe zaś po rozwinięciu się choroby już są zmienione. Krotko mówiąc zarodek pozostawił odpowiednie dane w komórkach żywiciela.
"Więc skąd się wzięła w próbce krwi Ripley krew Aliena? Bo był? To, cholera, za mało! On się tam nie wziął i nie wytrzasnął z natury rzeczy, wytworzony przez organizm bohaterki, on tam wtargnął i sobie zapewne jeszcze "pożyczał" od niej substancje odżywcze dla dalszego rozwoju. A czy sam coś jej dawał? Nie sądzę."
Nie tylko pożyczał sobie owe minerały odżywcze ale również pożyczał sobie materiał z DNA niezbędny do rozwoju embrionu i rozwinięcia odpowiednich cech nosiciela, które to byłyby pomocne w walce o przetrwanie. Mało tego embrion zmienia również materiał genetyczny samego żywiciela na co przykłady dałem powyżej.
"Absurd. Ślad nie wystarczy, to musiałoby Ripley na dobre wejść we wszystkie komórki, żeby w jej krwi był cały genotyp Aliena, pozwalający na jego perfekcyjne sklonowanie. To zresztą rodzi pytanie - czemu Ripley nie uległa wyraźnej mutacji, skoro jej się kod DNA tak po prostu zmienił? "
Nie żaden absurd. Ślad to była tylko taka sugestia. Wiadomo, że jak embrion inwazyjnego organizmu wykorzystuje materiał DNA do rozwoju to zrazem zmienia go w sposób znaczny pozostawiając przy tym odpowiednie ślady swego bytowania, np zapisując swoje informacje w komórkach żywiciela i gotowe. Ripley nie uległa mutacji/zmianom? Jak to nie...Tak jak wspominałem była na tyle odporna na obrażenia i wykazywała na tyle dużą siłę, że mogła unicestwić na dobrą sprawę całą załogę z Betty...Co do fabuły to jest tak samo kontrowersyjna jak ta z trójki, mowa o hurtowym uśmiercaniu postaci które wykreowano choćby w dwójce. Z kolei beznadziejne pomysły to są ale w AvP - filmach rzecz jasna.
Jako że nie ma edycji i żeby nie było potem niedomówień pisze drugiego posta. Z krwią chodziło o to, że można wykonywać takie zabiegi wykorzystując również inne elementy naszego ciała. Wiadomo jak było w filmie i chodzi o krew pobraną z Fioriny 161. Jak się w owej krwi znalazł kod Obcego? Już wyjaśniłem na przykładzie procesu jaki wykonuje zarodek, zapożyczając, modyfikując o oraz zapisując informacje w komórkach żywiciela.
"Chyba żartujesz? Chcesz może porównywać soki trawienne z silnie żrącą substancją która jest w stanie ekspresowo rozprawić się z tkankami ludzkiego ciała puszczając je z przysłowiowym dymem? Nonsens"
To nie ma żadnego znaczenia, co ten kwas jest w stanie zrobić człowiekowi. Jeśli ścianki naczyń Alienów są pokryte substancją, z którą kwas NIE WCHODZI W REAKCJĘ, to po prostu niemożliwe jest, żeby się ów kwas przez nie przeżarł. I koniec. Zresztą kiedy ów kwas wydostaje się Alienowi z naczyń (gdy delikwent zostaje trafiony), widać, że przeżera mu się przez resztę ciała dość łatwo, co dodatkowo potwierdza fakt, że widocznie ma w żyłach substancję, która blokuje ów kwas, ale poza żyłami kwas jest zabójczy dla Obcego.
Tak samo nawet prąd o napięciu i natężeniu wystarczającym do usmażenia całego miasta nic nie zrobi czemuś, co jest zrobione z gumy.
"Bowiem sam film to wyjaśnia wraz z przeprowadzanymi doświadczeniami wykonywanymi na przestrzeni całej tetralogii"
Film nic nie wyjaśnia. Powiedziane jest tylko, że "ma kwas zamiast krwi", ale nigdzie nie przesądzono, że ów kwas to faktycznie krew w sensie dosłownym, a nie po prostu jakiś specyficzny mechanizm obronny.
"Jaką znowu krew?"
Taką, dzięki której (według tego, co powiedział profesorek z czwórki) ją sklonowali. Dobre i to, że ktoś nie palnął idiotyzmu, że odzyskali jakąś część jej ciała z pieca, ale bzdura nadal jest bzdurą.
"Bowiem w momencie gdy twarzołap umieszcza w ciele nosiciela zarodek, ten rozpoczyna penetrację kodu genetycznego celem wykorzystania go w dalszym cyklu rozwoju tym samym zmieniając sam kod oraz komórki nosiciela"
Doprawdy, nudzisz mnie już. Nic mnie nie obchodzi wykorzystywanie cech nosiciela przez Aliena - ty masz udowodnić, że to nosiciel pobiera cechy od Aliena. Zamiast tego w kółko marudzisz o zbieraniu przez embrion informacji.
"Dowód wykorzystywania cech nosiciela? Proszę bardzo. Pamiętasz jak się poruszał Obcy z trzeciej części cyklu? Którego embrion rozwijał się w ciele psa? Na czterech kończynach...A więc jak pies, wykorzystując wszystkie atuty tegoż rozwiązania. Z kolei Obcy z dwójki czy czwórki wykorzystywali do tego celu już po dwie główne kończyny...Podobnie jak ludzie, którzy zresztą byli nosicielami ich embrionów. Teraz dla odmiany przykłady na zmiany w komórkach samego nosiciela. Mianowicie, pamiętasz jakimi umiejętnościami wykazywał"
To, o czym teraz mówisz, to są pomysły doklejone w growych adaptacjach Aliena, tudzież rozmaitych książkach czy komiksach, ale nie coś, co pokazano w filmie. Znam nawet takich fanów Aliena, którzy uważają tę teorię za bzdurę kompletną (vide udzielający się na FW Gieferg, który nabija się z niej za każdym razem, stwierdzając, iż na całe szczęście nie widzieliśmy jeszcze w filmie Pingwaliena - nawet dał raz link pokazujący obrazek z tym Pingwalienem). Poza tym - patrz punkt poprzedni.
"Mianowicie, pamiętasz jakimi umiejętnościami wykazywał się zainfekowany Purvis z czwartej części w momencie gdy Chest-Burster domagał się większej przestrzeni życiowej"
Pamiętam. Swoją drogą, uważam tę scenę za jedną z najbardziej kretyńskich w całym filmie. A jako argument to już na pewno bym jej nie wykorzystywał.
"Drugi przykład to sama Ripley która po owym zabiegu wykazywała się również nadludzkimi możliwościami jeśli chodzi o siłę i wytrzymałość o innych rzeczach nie wspominając"
Ripley, z tego, co zauważyłem, sklonowano tak, że z trudem oddzielono cechy ludzkie od Alienowych. Zresztą, dowodem na to osiem (czy siedem? Nieważne) poprzednich, nieudanych prób. Nic więc dziwnego, że pewne cechy po Alienie odziedziczyła. Ale nadal nie jest to żaden dowód na to, że sprawił to sam embrion.
"To jest coś jak np z nowotworem. Dopóki jesteś zdrowy komórki są prawidłowe zaś po rozwinięciu się choroby już są zmienione"
Nie porównuj tego do nowotworu. Nowotwór to się "wytwarza" bezpośrednio z organów ciała, a embrion Aliena to jest ciało obce, wcale nie będące wytworem komórek nosiciela.
"Ripley nie uległa mutacji/zmianom? Jak to nie...Tak jak wspominałem była na tyle odporna na obrażenia i wykazywała na tyle dużą siłę, że mogła unicestwić na dobrą sprawę całą załogę z Betty..."
Awgrrr... nie, nie mówiłem wcale o tej parodii Ripley z czwórki. Tam sam zauważyłem, że jest jakaś dziwna. Mówię o prawdziwej Ripley, tej, która zginęła w finale trójki.
"Co do fabuły to jest tak samo kontrowersyjna jak ta z trójki, mowa o hurtowym uśmiercaniu postaci które wykreowano choćby w dwójce"
???
"To nie ma żadnego znaczenia, co ten kwas jest w stanie zrobić człowiekowi. Jeśli ścianki naczyń Alienów są pokryte substancją, z którą kwas NIE WCHODZI W REAKCJĘ, to po prostu niemożliwe jest, żeby się ów kwas przez nie przeżarł. I koniec."
Po pierwsze sprawa ta została poruszona w kontekście rozważań czysto naukowych a co za tym idzie żrący kwas molekularny w układzie krążenia żywej istoty to dla obecnego stadium naukowego jest po prostu czymś niedorzecznym. Koniec cytatu. W odpowiedzi na to dałeś mi przykład soków trawiennych zapewne jako przykład występowania podobnych substancji w powszechnie znanych nauce organizmach. Na co ja wskazałem iż soki trawienne nie mogą się równać rozmiarem swego działania z molekularnych silnie żrącym kwasem. Proste. Krótko mówiąc to nie ta liga i zarazem nie ta bajka stąd też przykład Veyron'a i furmanki. Odnośnie drugiej części Twojej wypowiedzi to wybacz nauka - na obecnym stadium rozwoju - po prostu nie zna przykładu układu krążenia żywego organizmu, który by zarazem wykazywał odporność na działanie silnie żrącego kwasu. I to jest fakt. Dlatego też byłem za postulatem nie mieszania nauki do filmu o potworze z kosmosu...Dlaczego? Uzasadniać chyba już nie muszę.
"Zresztą kiedy ów kwas wydostaje się Alienowi z naczyń (gdy delikwent zostaje trafiony), widać, że przeżera mu się przez resztę ciała dość łatwo, co dodatkowo potwierdza fakt, że widocznie ma w żyłach substancję, która blokuje ów kwas, ale poza żyłami kwas jest zabójczy dla Obcego. "
Ale czegoś takiego w rzeczywistości powszechnie nam znanej po prostu nie ma...Tym bardziej, że poruszyliśmy owy temat w kontekście naukowym. A więc z punktu widzenia nauki jest to zwyczajna niedorzeczność.
"Film nic nie wyjaśnia. Powiedziane jest tylko, że "ma kwas zamiast krwi", ale nigdzie nie przesądzono, że ów kwas to faktycznie krew w sensie dosłownym, a nie po prostu jakiś specyficzny mechanizm obronny. "
No to jednak coś wyjaśnia bowiem twierdzenie iż "ma kwas zamiast krwi" mówi już całkiem sporo na temat danego organizmu. Natomiast jeśli chodzi o właściwości obronne kwasu molekularnego to owszem sprawuje on takie funkcje ale w jajach składanych przez królową. Gdy owe jajo zostanie naruszone dosyć szybko wydostaje się z niego właśnie nasz główny bohater - żrący kwas molekularny.
"Taką, dzięki której (według tego, co powiedział profesorek z czwórki) ją sklonowali. "
Na temat krwi dałem uzupełnienie mojego wywodu w kolejnym - tym mniejszym - poście, zarazem pod tym większym :)
"Doprawdy, nudzisz mnie już. Nic mnie nie obchodzi wykorzystywanie cech nosiciela przez Aliena - ty masz udowodnić, że to nosiciel pobiera cechy od Aliena. Zamiast tego w kółko marudzisz o zbieraniu przez embrion informacji."
Nic nie marudzę, dałem przecież przykłady ludzi (Purvis, Ripley), którzy już po procesie zainfekowania wykazywali się nadludzką siłą i wytrzymałością - jakby nie patrzeć są to cechy Obcego.
"To, o czym teraz mówisz, to są pomysły doklejone w growych adaptacjach Aliena, tudzież rozmaitych książkach czy komiksach, ale nie coś, co pokazano w filmie."
Jak to nie pokazano tego w filmie? W trojce dokładnie widać jak się porusza Obcy, w czwórce zresztą również. Poza tym Obcy z trójki jest wyraźnie szybszy wykazując przy tym zmiany w wyglądzie zarówno względem swoich poprzedników jak i braci z czwórki. Więc w czym problem? Natomiast w kwestii samego uniwersum Obcego to uważam iż nie należy go pomijać, bowiem np komiks AvP to zupełnie inny klimat niż to co nam zaserwowano w kinowej adaptacji, stanowiący zarazem pewne źródło informacji.
"Znam nawet takich fanów Aliena, którzy uważają tę teorię za bzdurę kompletną (vide udzielający się na FW Gieferg, który nabija się z niej za każdym razem, stwierdzając, iż na całe szczęście nie widzieliśmy jeszcze w filmie Pingwaliena - nawet dał raz link pokazujący obrazek z tym Pingwalienem). Poza tym - patrz punkt poprzedni."
I co z tego? Ja znam z kolei wielu fanów którzy tak nie uważają. Subiektywna ocena. Proste. Powtarzam kolejny raz, nie ma co rzeczonej tetralogii oceniać pod kątem naukowym...Następnie stwierdzać, czy może to jest bzdurą? Czy może jednak tamto? Dlaczego? Już wyjaśniłem, punkt pierwszy i wszystko jasne.
"Pamiętam. Swoją drogą, uważam tę scenę za jedną z najbardziej kretyńskich w całym filmie. A jako argument to już na pewno bym jej nie wykorzystywał. "
Nie zmienia to postaci rzeczy, ze Purvis podobnie jak Ripley wykazywał zwiększoną odporność na obrażenia i charakteryzował się ponadprzeciętną siłą. Z jednym wyjątkiem on zginął - Ripley została uratowana.
"Ripley, z tego, co zauważyłem, sklonowano tak, że z trudem oddzielono cechy ludzkie od Alienowych. Zresztą, dowodem na to osiem (czy siedem? Nieważne) poprzednich, nieudanych prób. Nic więc dziwnego, że pewne cechy po Alienie odziedziczyła. Ale nadal nie jest to żaden dowód na to, że sprawił to sam embrion."
Wspominałem, że cykl rozwoju biologicznego embrionu jest jeszcze stosunkowo mało znany. Może Scott w piątej części uchyli nieco tajemnicy, jednak na dzień dzisiejszy tak to wygląda. Mianowicie zarodek odziedzicza pewne cechy nosiciela a więc wykorzystuje do tego celu DNA żywiciela, zmieniając go i zapisując w nim kluczową informację na temat swojego kodu. Jest to oczywiście jedna z teorii z jedną istotną przewagą iż składa się w logiczną całość.
"Nie porównuj tego do nowotworu. Nowotwór to się "wytwarza" bezpośrednio z organów ciała, a embrion Aliena to jest ciało obce, wcale nie będące wytworem komórek nosiciela."
Nowotwór tworzy się z komórek organizmu odpowiednio je zmieniając na wskutek określonych procesów. Embrion również rozwija się z komórek organizmu żywiciela dlatego też musi przedtem je odpowiednio przygotować pod owy proces.
"Awgrrr... nie, nie mówiłem wcale o tej parodii Ripley z czwórki. Tam sam zauważyłem, że jest jakaś dziwna. Mówię o prawdziwej Ripley, tej, która zginęła w finale trójki. "
Cykl ma cztery części z których to można brać argumenty podczas oceny danej problematyki. Żeby było jasne nie chcę tu bronić jednej z części niczym Częstochowy, chcę jedynie uzmysłowić, że nie jest to dno jak niektórzy to opisywali.
"??? "
Newt, Hicks i wreszcie sama Ripley. Przyznasz, że troszkę się rozpędzili...
"Ale czegoś takiego w rzeczywistości powszechnie nam znanej po prostu nie ma...Tym bardziej, że poruszyliśmy owy temat w kontekście naukowym. A więc z punktu widzenia nauki jest to zwyczajna niedorzeczność"
W jakim sensie niedorzeczność? Podawaj kryteria jakościowe, a nie ilościowe, bo jeśli teraz nie znamy jakiejś substancji, nie wyklucza jeszcze, że mielibyśmy jej nie znać za ileś tam lat. Albo że wytwarza ją nieznany nam jeszcze organizm.
"No to jednak coś wyjaśnia bowiem twierdzenie iż "ma kwas zamiast krwi" mówi już całkiem sporo na temat danego organizmu"
W sytuacji, kiedy bohaterowie ustalili to na tej tylko podstawie, iż po zranieniu to kwas mu wycieka, mówi to bardzo niewiele.
"Nic nie marudzę, dałem przecież przykłady ludzi (Purvis, Ripley), którzy już po procesie zainfekowania wykazywali się nadludzką siłą i wytrzymałością - jakby nie patrzeć są to cechy Obcego"
Ripley, co powtarzam po raz wtóry, była sklonowana w taki sposób, że wpakowano jej przy tym pewne elementy DNA Aliena. W trójce wcale się nie wykazywała nadludzką siłą, ani wytrzymałością. A o Purvisie to już mi naprawdę nie mów, bo ja to uważam tylko i wyłącznie za przejaw koncertowego kretynizmu filmu, oraz nieumiejętności twórców do budowania logicznie skonstruowanego scenariusza, skutkiem czego muszą sobie czasem pomagać poprzez załatwianie sprawy na zasadzie deus ex machina.
"Jak to nie pokazano tego w filmie? W trojce dokładnie widać jak się porusza Obcy, w czwórce zresztą również"
No więc jak się porusza? Jak byk? Musisz bowiem wiedzieć, że w wersji reżyserskiej Alien 3 żadnego psa tam nie było, a Alien rozwinął się w ciele byka. Parafrazując Zoltana, okazało się, że twój dowód bykowi pod chwost. Ponadto, facehugger, który złożył w ciele Ripley embrion Królowej, miał też w sobie drugi embrion, który złożył w ciele byka/psa - można zatem domniemywać, że ów Obcy nowego typu to nic innego, jak rodzaj bodyguarda Królowej, specjalna jego odmiana, zwinniejsza i silniejsza od tej normalnej, po to stworzona, aby dopilnować, że narodziny Królowej nastąpią, jak należy. Lęgnięcie się w ciele byka nie ma zaś z tym absolutnie nic wspólnego.
"Nie zmienia to postaci rzeczy, ze Purvis podobnie jak Ripley wykazywał zwiększoną odporność na obrażenia i charakteryzował się ponadprzeciętną siłą"
Prędzej już twórcy, chcąc w jakikolwiek sposób wybrnąć z niezręcznej sytuacji, w jakiej postawili bohaterów, zrobili to nieudolnie i wymyślili sobie, że Purvis wpadł w rodzaj berserku wywołanego znalezieniem się na krawędzi śmierci. Zaiste, kretynizm, jakich mało. Ośmieszasz się, moim zdaniem, używajac uparcie sceny będącej ewidentnym efektem braku umiejętności twórców, jako argumentu w dyskusji. No i gdzie poza tą sceną masz jakiekolwiek dowody, że coś się u Purvisa zmieniło w związku z tym, że miał embrion Obcego? Lepiej - gdzie masz jakiekolwiek na to dowody w oryginalnej sadze?
"Jest to oczywiście jedna z teorii z jedną istotną przewagą iż składa się w logiczną całość"
Jaką znowu logiczną całość? Jest to od początku do końca wymysł, który służy usprawiedliwieniu wyjątkowo nędznego rozwiązania fabularnego, zawartego w zdecydowanie najgorszej części cyklu. Ludzie, którzy się tej bredni trzymają, zdolni są, jak widać, podważyć to, co pokazano w poprzednich - o niebo lepszych - filmach, byleby tylko uzasadnić coś, co się pojawia w gównianej czwórce. Zaiste, teoria godna doprawdy lepszej sprawy.
"Newt, Hicks i wreszcie sama Ripley. Przyznasz, że troszkę się rozpędzili..."
Nie mam absolutnie nic do uśmiercenia tych bohaterów. Newt oraz Hicks nie pełniliby w przedstawionej w "trójce" fabule żadnej roli, natomiast Ripley zginęła w sposób, który perfekcyjnie kończył sagę.
Ale nic z tego - bo oto banda patałachów, w swoim skrajnym braku szacunku dla postaci i przedstawionej wcześniej historii, postanowiła wygrzebać Ripley z grobu, wcisnąć ją do nadmuchanej fabułki, i jeszcze na dodatek przerobić ową postać na mutanta, którego krew działa jak kwas Aliena, i który zachowuje się jak parodia Terminatora czy innego tego typu bohatera. Rozpędzili to się tylko i wyłącznie autorzy czwórki, mieszając sagę z błotem. A gdyby jeszcze w trakcie filmu postanowili uśmiercić Ripley ponownie, to już bym się naprawdę wkurzył.
"W jakim sensie niedorzeczność? Podawaj kryteria jakościowe, a nie ilościowe, bo jeśli teraz nie znamy jakiejś substancji, nie wyklucza jeszcze, że mielibyśmy jej nie znać za ileś tam lat. Albo że wytwarza ją nieznany nam jeszcze organizm."
Bravo. Wreszcie po długich i żmudnych kombinacjach doszliśmy do punktu wyjściowego w którym to okazało się iż współczesny poziom rozwoju naukowego może zawierać w sobie dużą dozę niewiadomych w kilku ważnych dziedzinach poruszanych w tetralogii Alien. Zabawne jest to, że gdy ja zwracałem na ten problem uwagę - przy okazji zagadnienia na temat genetyki - jakoś tego nie zauważyłeś. Cóż lepiej późno niż wcale. Dodam, jeszcze iż reprezentowałem dokładnie takie samo stanowisko w kwestii stopnia rozwoju nauki w którym to się znajdujemy konfrontowanego z realiami panującymi w filmach Alien :) Dlatego też byłem od początku za postulatem zluzowania aspektu naukowego podczas wnikliwej oceny tegoż obrazu. Już sami twórcy serii Alien zasugerowali taki właśnie krok umieszczając akcję filmu w przyszłości w której to nauka jest na wyższym poziomie rozwoju a co za tym idzie i sama technika jest bardziej zaawansowana. Proste jak rogalik.
"W sytuacji, kiedy bohaterowie ustalili to na tej tylko podstawie, iż po zranieniu to kwas mu wycieka, mówi to bardzo niewiele. "
Nie masz racji bowiem i owszem były przeprowadzone wstępne badania choćby na twarzołapach, przy okazji których jasno stwierdzono ten fakt. Twarzołap posiada również żrący kwas molekularny więc można było tę kwestię zbadać np podczas zwykłej sekcji.
"Ripley, co powtarzam po raz wtóry, była sklonowana w taki sposób, że wpakowano jej przy tym pewne elementy DNA Aliena."
Mylisz pojęcia bowiem nie neguję faktu czy samego sposobu klonowania Ripley,a mianowicie staram się wyjaśnić obecność kodu obcego w ciele Ripley już po infekcji i samym procesie biologicznego rozwoju embrionu. To dwie różne sprawy.
"W trójce wcale się nie wykazywała nadludzką siłą, ani wytrzymałością."
Tak na logikę aby dokonać rzeczonego procesu jest potrzebna również pewna sekwencja zdarzeń. Zapewne to się nie dzieję od tak pstryk pyk i już masz cechy Obcego i zmodyfikowane DNA. Nie. Pewnie potrzeba tu sekwencji zdarzeń, która to składa się na cały proces uwieńczony śmiercią żywiciela. Dlatego pewnie nie mogłeś tego zauważyć u żywej Ripley w momencie w którym to embrion nie poczynił jeszcze wystarczających zmian. Może Obcy specjalnie wyewoluował takowy system rozwoju - który kończy się eliminacją żywiciela - aby ten później już ze zmodyfikowanymi cechami nie stanowił konkurencji dla gatunku? Kto wie? System ten między innymi mógłby spełniać takową funkcję. Tego jeszcze niestety nie wiemy...
"A o Purvisie to już mi naprawdę nie mów, bo ja to uważam tylko i wyłącznie za przejaw koncertowego kretynizmu filmu, oraz nieumiejętności twórców do budowania logicznie skonstruowanego scenariusza, skutkiem czego muszą sobie czasem pomagać poprzez załatwianie sprawy na zasadzie deus ex machina. "
Jest to Twoja subiektywna opinia - ja np mam inne zdanie. Tyle.
"No więc jak się porusza? Jak byk? Musisz bowiem wiedzieć, że w wersji reżyserskiej Alien 3 żadnego psa tam nie było, a Alien rozwinął się w ciele byka. Parafrazując Zoltana, okazało się, że twój dowód bykowi pod chwost."
Musisz wiedzieć, że były dwie wersje z pieskiem oraz z byczkiem. Musisz również wiedzieć, że zarówno piesek jak i byczek poruszają się na czterech kończynach...A sprawę poruszałem w kontekście sposobu poruszania się Obcego jako cechy nijako "zapożyczonej" bezpośrednio od jego żywiciela. Jak się poruszał Obcy w trójce? Ano na czterech łapkach...I teraz co następuje? Ano to, że zarówno byczek jak i piesek poruszają się również na owych czterech łapkach...A co za tym idzie zarówno w przypadku pieska jak i byczka wszystko się zgadza.
"Lęgnięcie się w ciele byka nie ma zaś z tym absolutnie nic wspólnego. "
Mówiłem pod kątem "zapożyczenia" pewnych cech żywiciela przez zarodek/embrion.
"Prędzej już twórcy, chcąc w jakikolwiek sposób wybrnąć z niezręcznej sytuacji, w jakiej postawili bohaterów, zrobili to nieudolnie i wymyślili sobie, że Purvis wpadł w rodzaj berserku wywołanego znalezieniem się na krawędzi śmierci. Zaiste, kretynizm, jakich mało. Ośmieszasz się, moim zdaniem, używajac uparcie sceny będącej ewidentnym efektem braku umiejętności twórców, jako argumentu w dyskusji. No i gdzie poza tą sceną masz jakiekolwiek dowody, że coś się u Purvisa zmieniło w związku z tym, że miał embrion Obcego? Lepiej - gdzie masz jakiekolwiek na to dowody w oryginalnej sadze?"
W pierwszej kwestii po raz kolejny jest to Twoje subiektywne zdanie - ja mam inne. W drugiej zaś mówiłem nie raz, że biologia rozwoju Obcego w ciele człowieka jest jeszcze dosyć mało znana, a co za tym idzie my tu możemy jedynie teoretyzować w miarę podpierając się logiką zaczerpniętą z wydarzeń filmu. Proste.
"Jaką znowu logiczną całość? "
Ano taką którą przedstawiłem choćby w poprzednich postach.
"Jest to od początku do końca wymysł, który służy usprawiedliwieniu wyjątkowo nędznego rozwiązania fabularnego, zawartego w zdecydowanie najgorszej części cyklu. Ludzie, którzy się tej bredni trzymają, zdolni są, jak widać, podważyć to, co pokazano w poprzednich - o niebo lepszych - filmach, byleby tylko uzasadnić coś, co się pojawia w gównianej czwórce. Zaiste, teoria godna doprawdy lepszej sprawy."
Po raz wtóry jest to Twoja subiektywna ocena inni fani mają inne zdanie.
"Nie mam absolutnie nic do uśmiercenia tych bohaterów. Newt oraz Hicks nie pełniliby w przedstawionej w "trójce" fabule żadnej roli, natomiast Ripley zginęła w sposób, który perfekcyjnie kończył sagę. "
Są ludzie którzy jednak mieli/mają coś do takiej techniki postępowania z wykreowanymi wcześniej bohaterami. Ktoś przecież włożył w poprzedniej części/częściach (Ripley) sporo pracy na wykreowanie tak wyrazistych postaci...Zaś w trzeciej co zrobiono? Ano od tak po prostu ktoś je zgasił jak świeczki na torcie. Zamysł co najmniej tak samo kontrowersyjny niczym klonowanie z czwórki, w dodatku rozprawiając się bez mrugnięcia okiem z ikoną całej sagi.
"Ale nic z tego - bo oto banda patałachów, w swoim skrajnym braku szacunku dla postaci i przedstawionej wcześniej historii, postanowiła wygrzebać Ripley z grobu, wcisnąć ją do nadmuchanej fabułki, i jeszcze na dodatek przerobić ową postać na mutanta, którego krew działa jak kwas Aliena, i który zachowuje się jak parodia Terminatora czy innego tego typu bohatera."
Musisz wiedzieć, że w takiej sytuacji mianem "patałachów" określasz zarówno Jean-Pierre Jeunet'a jak i samą Sigourney Weaver. Poczytaj troszkę o genezie powstania czwórki np niedawno był w jakimś magazynie wywiad z samą Sigourney Weaver właśnie na ten temat. Bodajże w Empire. Tam masz nieźle sprawę wyjaśnioną przez osobę która miała niebagatelny wpływ na powstanie właśnie tego filmu jak i zresztą całej serii. Może wtedy nabierzesz nieco więcej szacunku dla ludzi którzy wystąpili w obronie wizerunku Obcego.
"Zabawne jest to, że gdy ja zwracałem na ten problem uwagę - przy okazji zagadnienia na temat genetyki - jakoś tego nie zauważyłeś"
Ty chyba nie rozumiesz, o co mi chodzi...
"Dlatego też byłem od początku za postulatem zluzowania aspektu naukowego podczas wnikliwej oceny tegoż obrazu"
Aspekt naukowy to drobiazg w porównaniu z durnotą pomysłu, który podpierał. Mianowicie tego z ożywieniem Ripley z embrionem w środku.
"Nie masz racji bowiem i owszem były przeprowadzone wstępne badania choćby na twarzołapach, przy okazji których jasno stwierdzono ten fakt"
Jak, gdzie i kiedy?
"Tak na logikę aby dokonać rzeczonego procesu jest potrzebna również pewna sekwencja zdarzeń. Zapewne to się nie dzieję od tak pstryk pyk i już masz cechy Obcego i zmodyfikowane DNA"
Jak dla mnie, w tym momencie coraz bardziej się motasz i coraz głębiej brniesz w łopatologiczne założenia, wymyślane po to, żeby na siłę uzasadnić coś, co pojawiło się w marnym filmie, i co jest najzwyczajniej w świecie głupim pomysłem scenarzysty. Zapytam - po cholerę?
"Musisz również wiedzieć, że zarówno piesek jak i byczek poruszają się na czterech kończynach..."
I co z tego? Skoro, jak twierdzisz, Alien sobie przyswaja cechy nosiciela podczas rozwoju, to dlaczego jedyne, co zyskuje po bytowaniu w ciele byka czy psa, to chodzenie na czterech nogach? Skoro to był byk, to czemu miast masywności, gargantuicznej siły i rozmiarów tego zwierzęcia, Runner ma posturę i zwinność bliższe psu? A i tak nie do końca go odwzorowujące, bo psy przecież nie biegają po suficie?
W ogóle w kwestii tego zapożyczania genów od nosiciela to tyle mogę powiedzieć:
http://img146.imageshack.us/img146/7219/pingwalienwt1.jpg
Chciałbyś czegoś takiego w następnym filmie? Bo ja, szczerze mówiąc, nie.
"W drugiej zaś mówiłem nie raz, że biologia rozwoju Obcego w ciele człowieka jest jeszcze dosyć mało znana, a co za tym idzie my tu możemy jedynie teoretyzować w miarę podpierając się logiką zaczerpniętą z wydarzeń filmu"
Chyba brakiem logiki, w tym konkretnym przypadku. Poważnie wątpię, żeby twórcy cienkiej jak portfel na dzień przed wypłatą "czwórki" byli tak dalekowzroczni, aby myśleć o zachowaniu Purvisa w takich kategoriach, w jakich je opisujesz.
"Po raz wtóry jest to Twoja subiektywna ocena inni fani mają inne zdanie"
Więc to, co pokazano w prawdziwie kultowych filmach, pierwszych trzech z serii Alien, nie liczy się, bo są nowości w jakiejś gównianej czwórce?
To może jeszcze wlepimy kilka bredni z filmów AvP? W końcu - też marka Aliena!
"Ktoś przecież włożył w poprzedniej części/częściach (Ripley) sporo pracy na wykreowanie tak wyrazistych postaci..."
Na litość Boską, co to za kosmiczny argument?
Inny film, inny reżyser - kogo obchodzi, co poprzednik robił w poprzednim filmie? Rozumiem, gdyby prowadziło to do kiepskiego rozwiązania fabularnego. Ale tutaj tak nie jest, bo Hicks oraz Newt w fabule przedstawionej przez Finchera pełniliby rolę niewiele większą od statystów, więc co jest zdrożnego w uśmierceniu ich na samym początku?
Cameron przeszedł z konwencji horroru do konwencji kina akcji, w pogardzie mając poglądy Scotta na tę sprawę - przypuszczam, że na to wcale nie narzekasz i nie mówisz, że jeden zniszczył lub zniwelował pracę drugiego.
"Zamysł co najmniej tak samo kontrowersyjny niczym klonowanie z czwórki, w dodatku rozprawiając się bez mrugnięcia okiem z ikoną całej sagi"
Jak koniec sagi, to co w tym złego? Nie jest to zamysł nawet połowie tak kontrowersyjny, jak owo klonowanie i wskrzeszanie postaci, która raz już umarła. Jaja już by były w ogóle, gdy Ripley kolejny raz zginęła.
"Musisz wiedzieć, że w takiej sytuacji mianem "patałachów" określasz zarówno Jean-Pierre Jeunet'a jak i samą Sigourney Weaver"
A co, to nawet wybitni ludzie nie popełniają błędów? Sigourney Weaver gratuluję kiepskiej decyzji. O ile w pozostałych trzech Alienach wypadła świetnie, o tyle w czwórce straciła tylko czas.
"Może wtedy nabierzesz nieco więcej szacunku dla ludzi którzy wystąpili w obronie wizerunku Obcego"
Jaką znowu "obronę wizerunku"? Taka z tego "obrona wizerunku", jak z nakręcenia serii AvP - to żerowanie na sukcesie poprzedników, byleby wycisnąć jeszcze więcej pieniędzy z tej marki. I jakoś "obrona wizerunku" skutkuje tym, że najbardziej pamiętane są właśnie te starsze filmy, a czwórkę wielu omija. I gdzie w tym "obrona wizerunku Obcego"? Mnie to wygląda na wymówkę równie kiepską, jak bajania Kwaśniewskiego o chorobie... jakiejś tam, po tym, jak wykład wygłosił po pijaku.
Nie lubię Alien Resurrection, jest to jak dla mnie plama na honorze serii, i nie zmienia tego fakt, że obie części AvP są jeszcze gorsze. Nie przekonują mnie również twoje - zamieszczone w jakimś innym temacie - interpretacje odnośnie Newborna i ludzkiej podłości. Litości, ten temat był wałkowany przez praktycznie całą serię - niby czemu mam zatem chwalić czwórkę za to, że ponownie po niego sięga, tyle że tym razem w sposób bardziej łopatologiczny?
Zauważyłem, że Newborn przypominał człowieka, i zauważyłem, że lubił tłumić czujność innych, udając, że nie ma złych zamiarów. Nie niweluje to jednak bezsensu związanego z narodzinami tej postaci oraz jej dość marnej kreacji. Nie czyni też z niej rozprawy na temat ludzkiej natury, ani nawet namiastki takiej rozprawy, jeśli już mieć na względzie konwencję filmu.
Mam wrażenie, że twórcy A:R chwycili dwie sroki za ogon, próbując zrobić jednocześnie horror na wzór jedynki czy trójki, oraz wrzucić do niego sceny akcji. Nie wywiązali się jednak z żadnego z tych założeń - czwórka ani nie straszy, ani nie ma godnych polecenia scen akcji. Kłuje za to w oczy kiepskim scenariuszem, który zaczyna się od marnego pomysłu w postaci wskrzeszenia Ripley, a w trakcie filmu katuje scenami typu walka pomiędzy żołnierzami, a załogą Betty, ucieczka wszystkich żołnierzy z Aurigi natychmiast po ogłoszeniu alarmu, oraz wspomniany wcześniej "berserk" Purvisa.
Sigourney Weaver wciąż gra doskonale, podobnie jak część aktorów, ale to filmu nie ratuje. Tym bardziej, że Ripley w czwórce to nie Ripley, tylko jej parodia.
"Ty chyba nie rozumiesz, o co mi chodzi... "
Zaobserwowałem jedynie pewną sekwencję zdarzeń...
"Aspekt naukowy to drobiazg w porównaniu z durnotą pomysłu, który podpierał. Mianowicie tego z ożywieniem Ripley z embrionem w środku."
Nie będę już do tego wracał. Powiem krótko świat Aliena - o którym stosunkowo jeszcze mało wiemy - konfrontowany z naszą obecną świadomością naukową - która nie oszukujmy się jest troszkę nie na tym etapie w stosunku do tej z filmu - to nie najlepszy pomysł na krytykę. Dlaczego? Uzasadniałem w poprzednich postach. Owszem może się nie podobać np scenariusz itp ale naukę zostawmy w spokoju pod kątem czegoś takiego jak ocena tetralogii Alien.
"Jak, gdzie i kiedy?"
Aliens - załoga ląduje na LV 426, penetrując bazę odkrywają w niej laboratorium z zabezpieczonymi twarzołapami - również żywymi - następnie Bishop dokonuje wstępnych badań i mamy to co mamy. Zresztą wątek nietypowej krwi przewija się w całej serii niczym myśl przewodnia...
"Jak dla mnie, w tym momencie coraz bardziej się motasz i coraz głębiej brniesz w łopatologiczne założenia, wymyślane po to, żeby na siłę uzasadnić coś, co pojawiło się w marnym filmie, i co jest najzwyczajniej w świecie głupim pomysłem scenarzysty. Zapytam - po cholerę? "
To jest Twoja opinia, zarówno w kwestii teorii jak i samego filmu. Ja uważam, że teoria jest logiczna zaś film bardzo dobry. Tak to wygląda.
"I co z tego? Skoro, jak twierdzisz, Alien sobie przyswaja cechy nosiciela podczas rozwoju, to dlaczego jedyne, co zyskuje po bytowaniu w ciele byka czy psa, to chodzenie na czterech nogach? Skoro to był byk, to czemu miast masywności, gargantuicznej siły i rozmiarów tego zwierzęcia, Runner ma posturę i zwinność bliższe psu? A i tak nie do końca go odwzorowujące, bo psy przecież nie biegają po suficie?"
To nie jest tylko moja teoria, bowiem są to informacje zaczerpnięte bezpośrednio z filmu. Nawet sama Ripley w trzeciej części na pewne pytanie odpowiada w stylu "tych - mowa o Obcych - których ja spotkałam wyglądali innaczej ale bali się ognia". Nie jest to słowo w słowo - nie chce mi się teraz DVD do napędu wkładać - ale tak to mniej więcej wyglądało. I co teraz? Ano mamy fakt, że Obcy w pewnym stopniu zmieniają się modyfikując swoje zdolności/cechy. Skoro masz taką informację to zastanawiasz się co mogło to spowodować? Dochodzisz wreszcie do punktu w którym stwierdzasz fakt iż w obu przypadkach Obcy miał innego żywiciela. Ot cała filozofia, najprościej jak mogłem. W dwójce byli to ludzie zaś w trójce zwierzaczki piesek/byczek co kto woli do wyboru do koloru. Teraz dlaczego jedynie to zyskuje? Między innymi dlatego iż uznał, że to jest ta najwłaściwsza cecha która najwydatniej wzmocni już i tak jego wyśrubowane umiejętności, pod kątem przeżycia w danym środowisku. Genialna droga doskonalenia gatunku i przetrwania. Dlaczego uznał iż cztery łapki to ta najwłaściwsza cecha? Ano dlatego iż jednym z głównych atutów Obcych jest ich...Szybkość działania a co za tym idzie element zaskoczenia. Następuje pewne pytanie...Co zapożyczone od takiego pieska/byczka zwiększyłoby najwydatniej jego szybkość? Dołożenie czterech kończyn? Czy może dołożenie dużej masy byczka? Odpowiedz jest chyba oczywista. Cztery łapki + odpowiednio dobrana masa to klucz do sukcesu zwanego zwiększeniem szybkości działania. Proste. Kolejna sprawa, Obcy zawsze będzie Obcym, może uszlachetnić/modyfikować swe zdolności zapożyczając cechy żywiciela ale zawsze będzie Obcym...O czym opowiem za chwilę przy omawianiu pewnego obrazka.
"W ogóle w kwestii tego zapożyczania genów od nosiciela to tyle mogę powiedzieć:
http://img146.imageshack.us/img146/7219/pingwalienwt1.jpg
Chciałbyś czegoś takiego w następnym filmie? Bo ja, szczerze mówiąc, nie."
Nie chciałbym i coś takiego nie będzie miało miejsca ponieważ to nie ma nic wspólnego z tym co przedstawiono w filmach. Jest to jedynie nieudolna interpretacja kogoś kto za wszelką cenę chce coś tam skompromitować. Obcy zawsze będzie Obcym. Jego kod genetyczny ulega pewnym modyfikacjom ale nie aż takim żeby po zabiegu wyszedł osobnik z głową Aliena a resztą żywiciela...Ludzie przecież to jest paranoja. Gdyby tak było to w trójce miałbyś byczka albo pieska z głową Aliena. Miałeś takie coś? Nie. A więc skończmy wreszcie z takimi śmiesznymi pracami rysunkowymi jak ta powyższej. W dwójce zaś miałbyś ludzi z głowami Obcego...Było tak? Nie. Powtarzam więc po raz kolejny Obcy zawsze będzie Obcym, może przejąć pewne cechy żywiciela np sposób poruszania się, oczy itd ale nie jego ciało tak jak zostało to przedstawione na rysunku. Chcesz wiedzieć co by mógł po tym pingwinie odziedziczyć? Ano np zdolność przetrwania w ekstremalnie zimnym środowisku...Poprawić swoje zdolności pływackie itp Pingwiny bowiem całkiem sprawnie poruszają się w środowisku wodnym, jest to przeciwieństwo ich poczynań na lądzie. Tak to wygląda na podstawie tetralogii Alien. Gniotów w stylu filmowego AvP nie biorę nawet pod uwagę.
"Chyba brakiem logiki, w tym konkretnym przypadku. Poważnie wątpię, żeby twórcy cienkiej jak portfel na dzień przed wypłatą "czwórki" byli tak dalekowzroczni, aby myśleć o zachowaniu Purvisa w takich kategoriach, w jakich je opisujesz."
A dlaczego wątpisz? Zabrali się za to ludzie którzy nieżadko maczali rączki także w trojce jak i dwójce...A więc mający doświadczenie w obcowaniu a serią Alien.
"Więc to, co pokazano w prawdziwie kultowych filmach, pierwszych trzech z serii Alien, nie liczy się, bo są nowości w jakiejś gównianej czwórce? "
Nie wprost przeciwnie liczy się i czwórka to potwierdza, wprowadzając przy tym nowy wątek. Jest takie kultowe już powiedzenie "Wszystko płynie i nic nie pozostaje takie samo" - dotyczy to także kultowych serii. W tym przypadku twórcy 4-ki zrobili kawał dobrej roboty. Proste.
"Ale tutaj tak nie jest, bo Hicks oraz Newt w fabule przedstawionej przez Finchera pełniliby rolę niewiele większą od statystów, więc co jest zdrożnego w uśmierceniu ich na samym początku? "
Że co? Zaprawiony w boju - także z Obcymi - kapral marines pełniłby funkcję statysty w gronie ludzi którzy bez broni igrają z żądną krwi bestią, grając z nią o wszystko? Nie żartuj...Na pewno miałby owej bezwładnej grupie ludzi kilka wskazówek do przekazania jak to maksymalnie wydłużyć grę z Obcym, który chce ją sprawnie i szybko zakończyć. Newt z kolei mogłaby urozmaicić apokaliptyczną wizję wiadomym już wątkiem - co więcej mogłaby przeżyć razem z Morse'm dla kontrastu. Żeby nie było nie mam nic do tego co zrobił Fincher - uważam film za świetny jak zresztą całą serię - wskazuję jedynie na to, że są tacy którzy mogą coś jednak do tego mieć przy tym logicznie to argumentując. Tyle.
"Cameron przeszedł z konwencji horroru do konwencji kina akcji, w pogardzie mając poglądy Scotta na tę sprawę - przypuszczam, że na to wcale nie narzekasz i nie mówisz, że jeden zniszczył lub zniwelował pracę drugiego."
Jasne, że nie narzekam. Co więcej na każdym kroku podkreślam odmienność każdego filmu z tej serii przy jednoczesnym zachowaniu klimatu poczynań potwora z kosmosu. I to jest genialne w Alien, różnorodność i jeszcze raz różnorodność przy jednoczesnym zachowaniu klimatu serii...Budowanego naturalnie w odmienny sposób. Majstersztyk.
"Jak koniec sagi, to co w tym złego? Nie jest to zamysł nawet połowie tak kontrowersyjny, jak owo klonowanie i wskrzeszanie postaci, która raz już umarła. Jaja już by były w ogóle, gdy Ripley kolejny raz zginęła."
Są różne opinie, ja twierdze innaczej.
"A co, to nawet wybitni ludzie nie popełniają błędów? Sigourney Weaver gratuluję kiepskiej decyzji. O ile w pozostałych trzech Alienach wypadła świetnie, o tyle w czwórce straciła tylko czas."
A ja Sigourney Weaver gratuluję dobrej decyzji w obliczu tego co miało nadejść pod postacią AvP. Natomiast Twoją odpowiedź dedykuję Lance Henriksen'owi za udział w AvP. To jest dopiero iście zmarnowany czas żeby nie używać brzydkich słów.
"Jaką znowu "obronę wizerunku"? Taka z tego "obrona wizerunku", jak z nakręcenia serii AvP - to żerowanie na sukcesie poprzedników, byleby wycisnąć jeszcze więcej pieniędzy z tej marki."
Obronę wizerunku, który został zbezczeszczony w AvP. Już wtedy przewidywano czym się zakończy zabawa w AvP. Mówiłem o motywach powstania czwórki.
"I jakoś "obrona wizerunku" skutkuje tym, że najbardziej pamiętane są właśnie te starsze filmy, a czwórkę wielu omija."
Z Alien 3 było dokładnie tak samo. Nie od dziś wiadomo, że dobre filmy są doceniane nieżadko dopiero po latach.
"I gdzie w tym "obrona wizerunku Obcego"?"
Nie zauważyłeś? Że w tym filmie położono niemały nacisk na elementy inteligencji Obcych? Co stanowi dokładne przeciwieństwo bezmyślnego wizerunku Obcych w AvP...Nie zauważyłeś, że film jest totalną pogardą dla pewnych zachowań ludzkich...Które to między innymi przyczyniły się do powstania AvP?
"Nie lubię Alien Resurrection, jest to jak dla mnie plama na honorze serii, i nie zmienia tego fakt, że obie części AvP są jeszcze gorsze."
Gorsze? Tu na Filmweb Resurrection dostał 4/10 - olano przy tym całkowicie fabułę itp skupiając się jedynie na muzyce - zaś taki AvP: R 5/10. Powiem krótko i na temat kompromitacja, gorsza niż balety naszego byłego prezydenta.
"Nie przekonują mnie również twoje - zamieszczone w jakimś innym temacie - interpretacje odnośnie Newborna i ludzkiej podłości. Litości, ten temat był wałkowany przez praktycznie całą serię - niby czemu mam zatem chwalić czwórkę za to, że ponownie po niego sięga, tyle że tym razem w sposób bardziej łopatologiczny? "
To się nazywa stopniowanie motywu, którego nasilenie zwykle zwiększa się z części na część tym bardziej, że były ku temu stosowne powody. Jak już mówiłem Resurrection jest manifestem w stosunku do tego co miało nadejść i niestety nadeszło w AvP.
"Aliens - załoga ląduje na LV 426, penetrując bazę odkrywają w niej laboratorium z zabezpieczonymi twarzołapami - również żywymi - następnie Bishop dokonuje wstępnych badań i mamy to co mamy"
No więc co mamy? Nigdy i nigdzie Bishop ani ktokolwiek inny nie stwierdził wprost, że to jest krew w sensie dosłownym.
"To jest Twoja opinia, zarówno w kwestii teorii jak i samego filmu. Ja uważam, że teoria jest logiczna zaś film bardzo dobry. Tak to wygląda"
Ja z kolei uważam, że ta teoria jest bzdurna, wymyślona na siłę, a sam film kiepski. Tak to wygląda.
"Nawet sama Ripley w trzeciej części na pewne pytanie odpowiada w stylu "tych - mowa o Obcych - których ja spotkałam wyglądali innaczej ale bali się ognia""
W jaki sposób wyklucza to teorię, że jest to po prostu rodzaj bodyguarda nienarodzonej Królowej?
"Skoro masz taką informację to zastanawiasz się co mogło to spowodować? Dochodzisz wreszcie do punktu w którym stwierdzasz fakt iż w obu przypadkach Obcy miał innego żywiciela"
I co z tego? W obu wersjach był to inny żywiciel, pomimo czego uznano, że Alien powinien wyglądać tak samo, a ty na siłę, zupełnie bez żadnego polotu czy jakiegokolwiek powodu, podpinasz to pod tego byka, a jedynym twoim argumentem jest "bo on też miał cztery nogi". Weź się nie kompromituj.
Zwróć też wreszcie uwagę na fakt, że mieliśmy w tym filmie do czynienia z wyjątkowym facehuggerem, który nosił w sobie zarówno embrion Królowej, jak i tego "innego" Obcego - co jest kolejnym czynnikiem przemawiającym za tym, że owa odmiana Aliena to był rodzaj bodyguarda, szybszego i silniejszego od zwyczajnych okazów, który miał sobie znaleźć żywiciela równolegle z Królową, i pilnować, aby jej embrion wykluł się, jak należy.
"Teraz dlaczego jedynie to zyskuje? Między innymi dlatego iż uznał, że to jest ta najwłaściwsza cecha która najwydatniej wzmocni już i tak jego wyśrubowane umiejętności, pod kątem przeżycia w danym środowisku"
Kurczę, coraz większe śmieszności wypisujesz. Wlazł do byka i - ot, geniusz - wziął od niego "najwłaściwszą cechę", która "najwydatniej go wzmocni"? I tą cechą są... CZTERY NOGI???
No kurde, śmiechu warte.
"Dlaczego uznał iż cztery łapki to ta najwłaściwsza cecha? Ano dlatego iż jednym z głównych atutów Obcych jest ich...Szybkość działania a co za tym idzie element zaskoczenia"
A co mają do tego cztery nogi?
Myślisz, że jak człowiek doprawiłby sobie dodatkową parę nóg, stałby się szybszy?
Aha, a skąd on zapożyczył zdolność biegania po suficie? Może teraz wysnujesz teorię, że to był jakiś gatunek antygrawitacyjnego byka albo psa, co to indukcję elektromagnetyczną w sobie generował i mógł biegać po suficie, a ową cechę embrion uznał za odpowiednią i ją przejął... nie, już mi się nawet gadać nie chce. Kabaret totalny.
"Jest to jedynie nieudolna interpretacja kogoś kto za wszelką cenę chce coś tam skompromitować"
Nie, to jest po prostu celowo przejaskrawiony obraz, mający wyśmiać ową cudaczną teorię o zapożyczaniu cech z żywiciela (zaiste, byk z tego Runnera, jak ta lala). Oraz ludzi, którzy stają na rzęsach, żeby tę teorię jakoś udowodnić.
"Gniotów w stylu filmowego AvP nie biorę nawet pod uwagę"
Możesz mi wytłumaczyć, dlaczego jednego gniota nie bierzesz pod uwagę, a drugiego - niewiele lepszego od pierwszego - już tak?
"A dlaczego wątpisz?"
Bo widzę, jaki jest poziom tego filmu. To, jacy to niby ludzie go stworzyli, naprawdę mało mnie w takiej sytuacji obchodzi. To, że ktoś nakręci kiedyś dobry film, wcale nie oznacza, że trzeba automatycznie wychwalać każde inne jego dzieło, choćby było kupą łajna, i doszukiwać się jakichś śmiesznych teorii, żeby mu przydać na siłę głębi, której nie ma.
"Nie wprost przeciwnie liczy się i czwórka to potwierdza, wprowadzając przy tym nowy wątek"
To nie jest wprowadzanie nowego wątku. Jeśli twierdzisz, że mienie embrionu wpływało na siłę żywiciela, wymyślasz coś, co koliduje z wcześniejszymi filmami. TO wprowadza czwórka, nie "nowy wątek". Zaiste, mam uwierzyć w tę wierutną bzdurę, jaką mi wciskasz, mimo że zachowanie Kane'a czy Ripley (w trójce) nie wskazuje ani trochę na jej autentyczność... bo jakiś śmieszny Purvis w gównianym filmie odwalił berserk w równie gównianej scenie?
Raz jeszcze powtórzę - śmiechu warte!
"Że co? Zaprawiony w boju - także z Obcymi - kapral marines pełniłby funkcję statysty w gronie ludzi którzy bez broni igrają z żądną krwi bestią, grając z nią o wszystko?"
Tak, stary, "zaprawiony w boju kapral marines" chwyciłby jeden z tych noży w kuchni, i poszedł z Alienem na szarżę!
Naprawdę, te twoje kolejne pomysły coraz bardziej cię pogrążają.
"Na pewno miałby owej bezwładnej grupie ludzi kilka wskazówek do przekazania jak to maksymalnie wydłużyć grę z Obcym, który chce ją sprawnie i szybko zakończyć"
A Ripley to co niby robiła? Wskazówek im nie udzielała?
I Hicks co by w takiej sytuacji robił - dublował ją? A może wdawał się w bójki z Clemensem (no, byłoby przynajmniej śmiesznie)?
"Newt z kolei mogłaby urozmaicić apokaliptyczną wizję wiadomym już wątkiem"
???
"co więcej mogłaby przeżyć razem z Morse'm dla kontrastu"
PO CO? Jaką ROLĘ odgrywałaby w tym wszystkim? Jeszcze jednego ludzia, który chce się uratować przed Alienem?
"A ja Sigourney Weaver gratuluję dobrej decyzji w obliczu tego co miało nadejść pod postacią AvP"
Wiesz, jak mnie wku****, jak ktoś używa "argumentacji" opartej na zasadzie "myślałem, że jestem na dnie, ale wtedy usłyszałem pukanie od spodu"?
"Obronę wizerunku, który został zbezczeszczony w AvP"
Tak, stary - byli jasnowidzami, i przewidzieli, że w kilka lat później nadejdzie Wielki Zły AvP, toteż aby przeciwdziałać Apokalipsie, nakręcili w obronie wizerunku tandetną "czwórkę".
Już mi się nawet śmiać z tego nie chce. A jak by czwórka nie powstała, to "obroną wizerunku" nazwałbyś trójkę, nie przejmuj się. Nie, kurwa! Już mi się po prostu nie chce komentować tych głodnych kawałków. Szkoda słów.
Pominę już fakt, że zanim AvP zbezcześcił obraz Aliena, wcześniej zrobiła to właśnie "czwórka".
"Z Alien 3 było dokładnie tak samo"
Yhy. Jak to powiedział Bishop "yes, that follows".
"Nie od dziś wiadomo, że dobre filmy są doceniane nieżadko dopiero po latach"
Ile jeszcze durnych teorii przywołasz na obronę swojego stanowiska? Takich albo wymyślonych przez ciebie, albo też po prostu zaczerpniętych z jakiegoś zbioru popularnych hasełek?
Lata już minęły. I gdzie to docenienie "czwórki" po latach? Tylko już się nawet nie ośmieszaj stwierdzeniem, że teraz ludzie mówią, że AvP był gorszy.
Jak tak dalej pójdzie, to będą już kręcone same kupy łajna, gorsze nawet od filmów Andersona i braci Strause - i owe filmy (AvP) będą przez takich jak ty wspominane jako arcydzieła, bo chociaż są gównami, to przecież "następne są gorsze".
Żenada do sześcianu.
"Nie zauważyłeś? Że w tym filmie położono niemały nacisk na elementy inteligencji Obcych? Co stanowi dokładne przeciwieństwo bezmyślnego wizerunku Obcych w AvP..."
Przestań wreszcie argumentować na zasadzie, że są jeszcze większe gówna, niż ten film. To naprawdę żałosne.
"Nie zauważyłeś, że film jest totalną pogardą dla pewnych zachowań ludzkich...Które to między innymi przyczyniły się do powstania AvP?"
He? Znaczy specjalnie nakręcili tandetę, żeby przestrzec ludzi, jak można Aliena zmieszać z błotem?
"To się nazywa stopniowanie motywu, którego nasilenie zwykle zwiększa się z części na część tym bardziej, że były ku temu stosowne powody"
Ja nazwałbym to raczej bezmyślnym kopiowaniem tego, co już było, i nieudolną próbą rozwinięcia tego wątku - co, z racji łopatologii podejścia reżysera, skończyło się tragedią, jaką jest powstanie Newborna.
"Jak już mówiłem Resurrection jest manifestem w stosunku do tego co miało nadejść i niestety nadeszło w AvP."
Nareszcie coś rozsądnego na sam koniec powiedziałeś.
Owszem - Resurrection swoją kiczowatością ostrzegł, że nadeszły złe czasy dla serii, a jego żenujący poziom był przestrogą przed pełnią szmirowatości, jaka nas zaatakowała w AvP.
Nadal jednak nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy uznawać "czwórkę" za dobrą tylko dlatego, bo była ledwie przedsmakiem totalnego gówna, jakim jest seria AvP.
"No więc co mamy? Nigdy i nigdzie Bishop ani ktokolwiek inny nie stwierdził wprost, że to jest krew w sensie dosłownym."
Mamy tu ignorowanie w Twoim wydaniu podstawowych faktów występujących w filach z serii Alien. Już na samym początku Aliens, Ripley podczas składania wyjaśnień przed komisją jasno stwierdza że stworzenia te rozwijają się wewnątrz żywego organizmu ludzkiego, i zamiast krwi posiadają stężony kwas. Czy tak trudno to pojąć? Zinterpretować? Przyjąć do wiadomości?
"Ja z kolei uważam, że ta teoria jest bzdurna, wymyślona na siłę, a sam film kiepski. Tak to wygląda."
No widzisz a ja uważam, że nie jest bzdurna zaś sam film jest dobry. Co więcej podałem na obronę sensowną argumentację.
"W jaki sposób wyklucza to teorię, że jest to po prostu rodzaj bodyguarda nienarodzonej Królowej?"
Ja nie obalam tu teorii o "ochroniarzach nienarodzonej Królowej" stwierdzam jedynie iż żywiciel i jego cechy odgrywają niemałą rolę w rozwoju Obcego. Proste. Na co podałem stosowną argumentację. Również logiczne jest to, że Obcy z trójki nie rozwalił Ripley tylko dlatego że była nosicielką pewnej wyjątkowej dla niego postaci. Finito.
"I co z tego? W obu wersjach był to inny żywiciel, pomimo czego uznano, że Alien powinien wyglądać tak samo, a ty na siłę, zupełnie bez żadnego polotu czy jakiegokolwiek powodu, podpinasz to pod tego byka, a jedynym twoim argumentem jest "bo on też miał cztery nogi". Weź się nie kompromituj."
I to z tego, że od samego początku klepie Ci tu niczym mantrę iż nieważne czy jest to byczek? Czy może piesek? Dlaczego? Ponieważ oba te zwierzaki mają jedną ważną, wspólną cechę cztery kończyny do poruszania się a co za tym idzie zwiększoną jego efektywność. To zaś niezwykle ważna cecha którą z pewnością warto zapożyczyć od swego żywiciela. Także słowa o kompromitacji zachowaj dla siebie.
"Kurczę, coraz większe śmieszności wypisujesz. Wlazł do byka i - ot, geniusz - wziął od niego "najwłaściwszą cechę", która "najwydatniej go wzmocni"? I tą cechą są... CZTERY NOGI???
No kurde, śmiechu warte."
Śmiechu warte jest to o czym teraz piszesz. Bowiem Obcy w serii Alien jest przyrównywany do organizmu doskonałego. Także z pewnością orientuje się doskonale co ma sobie zapożyczyć a co mówiąc krótko olać z tego co oferuje jego żywiciel, żeby wszystko miało ręce i nogi. I nie da się ukryć że koronną cechą zarówno u psa jak i byka jest jego szybkość poruszania, generowana przez cztery kończyny. Także polecam włączyć myślenie.
"A co mają do tego cztery nogi?
Myślisz, że jak człowiek doprawiłby sobie dodatkową parę nóg, stałby się szybszy?"
Wiesz co? Pościgaj się z pieskiem czy byczkiem a odpowiedz sama przyjdzie...
"Aha, a skąd on zapożyczył zdolność biegania po suficie? Może teraz wysnujesz teorię, że to był jakiś gatunek antygrawitacyjnego byka albo psa, co to indukcję elektromagnetyczną w sobie generował i mógł biegać po suficie, a ową cechę embrion uznał za odpowiednią i ją przejął... nie, już mi się nawet gadać nie chce. Kabaret totalny. "
Uważasz, że Obcy wszystko musi zapożyczać od żywiciela? Jeśli tak to ręce mi opadają. Ja owe zapożyczanie pewnych cech żywiciela uważam za uzupełnienie już i tak dobrze wyposażonej maszynki do zabijania. A ty traktuj to sobie jak chcesz.
"Nie, to jest po prostu celowo przejaskrawiony obraz, mający wyśmiać ową cudaczną teorię o zapożyczaniu cech z żywiciela (zaiste, byk z tego Runnera, jak ta lala). Oraz ludzi, którzy stają na rzęsach, żeby tę teorię jakoś udowodnić. "
Nie, jest to nieudolna interpretacja. Tyle i aż tyle.
"Bo widzę, jaki jest poziom tego filmu. To, jacy to niby ludzie go stworzyli, naprawdę mało mnie w takiej sytuacji obchodzi. To, że ktoś nakręci kiedyś dobry film, wcale nie oznacza, że trzeba automatycznie wychwalać każde inne jego dzieło, choćby było kupą łajna, i doszukiwać się jakichś śmiesznych teorii, żeby mu przydać na siłę głębi, której nie ma."
Jeżeli to ma być merytoryczne uzasadnienie Twojej krytyki filmu to winszuję.
"To nie jest wprowadzanie nowego wątku. Jeśli twierdzisz, że mienie embrionu wpływało na siłę żywiciela, wymyślasz coś, co koliduje z wcześniejszymi filmami. TO wprowadza czwórka, nie "nowy wątek". Zaiste, mam uwierzyć w tę wierutną bzdurę, jaką mi wciskasz, mimo że zachowanie Kane'a czy Ripley (w trójce) nie wskazuje ani trochę na jej autentyczność... bo jakiś śmieszny Purvis w gównianym filmie odwalił berserk w równie gównianej scenie?
Raz jeszcze powtórzę - śmiechu warte!"
Bzdury to Ty wciskasz ignorując podstawowe fakty zawarte w filmach tylko dlatego, że koligują z Twoją interpretacją czwórki. W ogóle mam wrażenie, że postrzeganie faktów nie jest Twoją najmocniejszą stroną. Tak na marginesie...Przypomnij sobie ile osób trzymało Kane'a na stole podczas ceremonii jaką zafundował mu Obcy. Zapewne slaby to on nie był. Ale ty pewnie tradycyjnie to zignorujesz twierdząc iż to ja gadam bzdury. Bravo.
"Tak, stary, "zaprawiony w boju kapral marines" chwyciłby jeden z tych noży w kuchni, i poszedł z Alienem na szarżę!
Naprawdę, te twoje kolejne pomysły coraz bardziej cię pogrążają. "
Masz pojęcie o szkoleniu jednostek woskowych? Chyba nie bardzo skoro wypisujesz jakieś bajeczki o szarży z nożem w ręku.
"A Ripley to co niby robiła? Wskazówek im nie udzielała?
I Hicks co by w takiej sytuacji robił - dublował ją? A może wdawał się w bójki z Clemensem (no, byłoby przynajmniej śmiesznie)? "
Odpowiedź masz powyżej i jest adekwatna do poziomu zadawanych przez Ciebie pytań.
"???"
Proponuję dodać tak !!!
"Tak, stary - byli jasnowidzami, i przewidzieli, że w kilka lat później nadejdzie Wielki Zły AvP, toteż aby przeciwdziałać Apokalipsie, nakręcili w obronie wizerunku tandetną "czwórkę"
Byli to znaczący ludzie w branży, mający stosowne informacje co się w niej dzieje lub będzie dziać. Dziwi Cię to?
"Już mi się nawet śmiać z tego nie chce. A jak by czwórka nie powstała, to "obroną wizerunku" nazwałbyś trójkę, nie przejmuj się. Nie, kurwa! Już mi się po prostu nie chce komentować tych głodnych kawałków. Szkoda słów.
Pominę już fakt, że zanim AvP zbezcześcił obraz Aliena, wcześniej zrobiła to właśnie "czwórka". "
Mam poważnie wątpliwości co jest więcej warte, słowo " kurwa" które użyłeś w swoim wywodzie czy może reszta tekstu...
"Yhy. Jak to powiedział Bishop "yes, that follows". "
Tak wiem historia kina to Twoja kolejna pięta achillesowa.
"Ile jeszcze durnych teorii przywołasz na obronę swojego stanowiska? Takich albo wymyślonych przez ciebie, albo też po prostu zaczerpniętych z jakiegoś zbioru popularnych hasełek?
Lata już minęły. I gdzie to docenienie "czwórki" po latach? Tylko już się nawet nie ośmieszaj stwierdzeniem, że teraz ludzie mówią, że AvP był gorszy. "
Bzdura, jest wielu ludzi którzy po latach przekonali się do Alien IV i zarazem wyzwolili się z okowów absurdalnych twierdzeń autorstwa różnego rodzaju pseudokrytyków.
"He? Znaczy specjalnie nakręcili tandetę, żeby przestrzec ludzi, jak można Aliena zmieszać z błotem? "
Twoje zdanie, w dodatku niepoparte żadnym sensownym argumentem. Zresztą szkoda gadać.
"No widzisz a ja uważam, że nie jest bzdurna zaś sam film jest dobry. Co więcej podałem na obronę sensowną argumentację"
Nie widzę tej twojej "sensownej argumentacji". Co temat, to piszesz jakieś bzdety, albo kolejne interpretacje na temat ukrytych przekazów, których w tym filmie wprawdzie nie ma, ale sam na siłę je doń dokleiłeś.
"Ja nie obalam tu teorii o "ochroniarzach nienarodzonej Królowej""
Lepiej obal. Bo więcej w niej sensu (zwłaszcza że ów ochroniarz był z Królową w jednym facehuggerze), niż w tej bajce o zapożyczaniu DNA żywiciela. A twoja "argumentacja" bezsens owej bajki obnaża, z każdym kolejnym postem - tyle, że ty nie chcesz tego przyjąć do wiadomości.
"I to z tego, że od samego początku klepie Ci tu niczym mantrę iż nieważne czy jest to byczek? Czy może piesek?"
Bez-sen-suuuuuu...
Dwa kompletne różne zwierzaki, o różnej anatomii, różnym poziomie zwinności i siły - a ty mi wciskasz, że to nieważne, w którym się zalęgnie?
"Ponieważ oba te zwierzaki mają jedną ważną, wspólną cechę cztery kończyny do poruszania się a co za tym idzie zwiększoną jego efektywność. To zaś niezwykle ważna cecha którą z pewnością warto zapożyczyć od swego żywiciela. Także słowa o kompromitacji zachowaj dla siebie"
Oczywiście, że zachowam - przecież znowu mi się ciśnie na usta, jak to przeczytałem. Zaraz do tego, niestety, dojdę...
"I nie da się ukryć że koronną cechą zarówno u psa jak i byka jest jego szybkość poruszania, generowana przez cztery kończyny. Także polecam włączyć myślenie"
Czyli jeszcze na dodatek jesteś niedouczony. Poezja.
To ty włącz myślenie. Naprawdę jesteś taki dziecinny, że przyjmujesz taki dziecinny sposób myślenia "więcej nóżek = szybciej biega"? Dziwne w takim razie, że nie doszedłeś do wniosku, iż najszybszy byłby Alien-stonoga.
Ilość nóg u organizmu ma znaczenie zupełnie, kompletnie, absolutnie, jak najbardziej drugorzędne. Najważniejsze, stojące zdecydowanie na pierwszym miejscu, są mięśnie, ścięgna, oraz budowa ich tudzież kończyn. Nie ilość nóg!
Dromeozaury, które biegały na dwóch nogach, mogły zdaniem niektórych paleontologów poruszać się szybciej niż psy - które używały czterech nóg.
Ba, co niektóre gatunki współczesnych jaszczurek, jak staną na dwóch nogach, biegają tak szybko, że żaden drapieżnik ich dogonić nie może. I cztery nogi wcale im nie są do tego potrzebne.
I co ty na to, erudyto od siedmiu boleści?
"Wiesz co? Pościgaj się z pieskiem czy byczkiem a odpowiedz sama przyjdzie..."
Ależ oczywiście, bo przecież najważniejsza jest ilość nóg. Nie siła mięśni. Nie ich kurczliwość. Nie ogólna wydolność organizmu. Tylko ILOŚĆ NÓG...
Ludzie, ratunku!
"Uważasz, że Obcy wszystko musi zapożyczać od żywiciela?"
To był sarkazm. Wiedziałem, że nie zrozumiesz.
"Tak na marginesie...Przypomnij sobie ile osób trzymało Kane'a na stole podczas ceremonii jaką zafundował mu Obcy"
Co kolejny dowód, to mniej przekonujący, jak powiedział Geralt w rozmowie ze Stregoborem.
Otóż doskonale pamiętam wyrywającego się Kane'a, i, jak już rzekłem, nie zamierzam dopatrywać się nie wiadomo czego w zwyczajnej scenie. I nie zamierzam opowiadać jakichś bzdur w sytuacji, kiedy zupełnie normalne jest, że wyrywającego się gwałtownie człowieka niełatwo jest utrzymać w miejscu. Zwłaszcza, jeśli się ma na względzie, że w takich sytuacjach swoje do powiedzenia ma też wydzielająca się tonami adrenalina.
"Ale ty pewnie tradycyjnie to zignorujesz twierdząc iż to ja gadam bzdury. Bravo"
Bravo. A ty tradycyjnie wywleczesz nową bzdurę, jeszcze głupszą od poprzedniej.
"Masz pojęcie o szkoleniu jednostek woskowych?"
A co to ma, kuźwa, do rzeczy?
Żart z nożem to była aluzja pod adresem bezsensu tego tekstu o przydatności wyszkolonego wojskowego.
A skoro samodzielnie tego nie ogarniasz, i przywołujesz kolejne śmieszności, to ci to wyłożę, jak krowie na rowie.
Hicks, podobnie jak reszta marines, pokazał nam w w pierwszych scenach Aliens wydatnie, na ile to "szkolenie wojskowe" się w przypadku Obcych przydaje. Na <tu nieprzyzwoite określenie męskiego przyrodzenia>. Ripley, która szkolenia żadnego nie przechodziła, lepiej już wiedziała, co robić. I dalej - Hicks wprawdzie objął dowództwo nad niedobitkami marines, jako najstarszy rangą, ale niemniej wciąż słuchał rad Ripley. I choć toczył boje z Alienami, to w gruncie rzeczy i tak nie poznał ich wcale lepiej od głównej bohaterki. Ergo - jako żołnierz i doradca Hicks nie byłby w ogóle nikomu w "trójce" do szczęścia potrzebny.
A jako sam żołnierz też nie byłby przydatny, z tego względu, że nie byłby uzbrojony w giwerę, w posługiwaniu się którą go przeszkolono.
Wniosek jest prosty - Hicks pełniłby rolę ozdoby oraz odpowiednika Aarona, tyle że włóczącego się za Ripley (czyli też powtarzałby za nią "tak, właśnie, tak zróbmy", albo "tak, właśnie, to dobry pomysł").
"Odpowiedź masz powyżej i jest adekwatna do poziomu zadawanych przez Ciebie pytań"
Ani trochę. Wciąż na nią czekam.
"Proponuję dodać tak !!!"
Bo rozwinięcie tamtego enigmatycznego zdania pozostaje poza twoimi uzdolnieniami. Umiesz tylko wciskać, że "nieprawda, ja mądrze mówię, to ty jesteś głupi".
"Bzdura, jest wielu ludzi którzy po latach przekonali się do Alien IV i zarazem wyzwolili się z okowów absurdalnych twierdzeń autorstwa różnego rodzaju pseudokrytyków"
<i teraz wkracza orkiestra dęta>...
Nie widzę żadnych oznak tego, o czym bredzisz, A:R nadal jest uważane za film słaby, a wielu fanów wciąż nie zalicza go nawet do serii, ze względu na mizerny poziom.
"Twoje zdanie, w dodatku niepoparte żadnym sensownym argumentem. Zresztą szkoda gadać"
Masz rację. Szkoda gadać. Sam żeś ani jednego sensownego argumentu nie wytoczył, tylko bez przerwy katujesz wszystkich tym samym bełkotem o obronie wizerunku Aliena, i o głębi, której wprawdzie w tym filmie nie ma, ale ty z uporem ją doklejasz.
Zresztą specjalnie dla ciebie założę temat, w którym zrównam A:R z ziemią. Używając o wiele lepszych argumentów, niż te twoje poronione wymysły, i nie dając się już wciągnąć w bezsensowną wymianę zdań na temat DNA i klonowania, żebyś nie miał później materiału do rozpowiadania na lewo i prawo, że to jedyny argument krytyków.
"Nie widzę tej twojej "sensownej argumentacji". Co temat, to piszesz jakieś bzdety, albo kolejne interpretacje na temat ukrytych przekazów, których w tym filmie wprawdzie nie ma, ale sam na siłę je doń dokleiłeś."
Zdaję się że Ty ogólnie mało widzisz. Na każdym kroku ignorujesz podstawowe fakty dotyczące uniwersum Obcego o ignorancji dotyczącej zagadnień czysto naukowych nie wspominając. A jak ktoś Ci to wygarnie to zachowujesz się jak rasowy hipokryta zarzucając swoje praktyki adwersarzowi. A wszystko to w imię nadrzędnego celu - zrównania Obcy 4 z ziemią. Cudownie.
"Lepiej obal. Bo więcej w niej sensu (zwłaszcza że ów ochroniarz był z Królową w jednym facehuggerze), niż w tej bajce o zapożyczaniu DNA żywiciela. A twoja "argumentacja" bezsens owej bajki obnaża, z każdym kolejnym postem - tyle, że ty nie chcesz tego przyjąć do wiadomości."
Bajki to Ty nam tu serwujesz nie mając zielonego pojęcia o genetyce. Zaś na Twoje teksty mające sprowadzić tę "dyskusję" na manowce nie zamierzam odpowiadać.
"Bez-sen-suuuuuu...
Dwa kompletne różne zwierzaki, o różnej anatomii, różnym poziomie zwinności i siły - a ty mi wciskasz, że to nieważne, w którym się zalęgnie?"
Z sensem z sensem...I proszę nie rób znów zamieszania mieszając anatomię z...Cechami. Bravo cechami. Wiesz co to jest cecha dla określonej grupy organizmów? Np uzębienie, sposób poruszania itd. Jeśli już to zrozumiałeś to powinieneś wiedzieć, że wplątanie w to anatomii to był zły pomysł.
"Oczywiście, że zachowam - przecież znowu mi się ciśnie na usta, jak to przeczytałem. Zaraz do tego, niestety, dojdę..."
Naucz się znaczenia słowa cecha na które to dwa razy się powołałem pisząc tekst do którego raczyłeś się przyczepić. To po pierwsze. Po drugie informacje dotyczące wspomnianych cech znajdują się w materiale genetycznym. Co jest udowodnione naukowo. A jeśli jest to zapisane w DNA to można dokonać tzw transferu, procesu który również jest udowodniony. Finito.
"Czyli jeszcze na dodatek jesteś niedouczony. Poezja.
To ty włącz myślenie. Naprawdę jesteś taki dziecinny, że przyjmujesz taki dziecinny sposób myślenia "więcej nóżek = szybciej biega"? Dziwne w takim razie, że nie doszedłeś do wniosku, iż najszybszy byłby Alien-stonoga.
Ilość nóg u organizmu ma znaczenie zupełnie, kompletnie, absolutnie, jak najbardziej drugorzędne. Najważniejsze, stojące zdecydowanie na pierwszym miejscu, są mięśnie, ścięgna, oraz budowa ich tudzież kończyn. Nie ilość nóg!
Dromeozaury, które biegały na dwóch nogach, mogły zdaniem niektórych paleontologów poruszać się szybciej niż psy - które używały czterech nóg.
Ba, co niektóre gatunki współczesnych jaszczurek, jak staną na dwóch nogach, biegają tak szybko, że żaden drapieżnik ich dogonić nie może. I cztery nogi wcale im nie są do tego potrzebne.
I co ty na to, erudyto od siedmiu boleści?"
Kto tu jest niedouczony to mieliśmy okazję przekonać się przy okazji nieszczęsnych cech. W Twoim przypadku nie jest to poezja tylko dramat. Zauważ iż odnoszę się do dwóch zwierząt psa i byka zestawionych z człowiekiem to raz. Dwa, w tym przypadku cztery kończyny to przede wszystkim zwiększona liczba wykonywanych ruchów przez owe kończyny...I to ona w pierwszej kolejności decyduje o szybkości z jaką porusza się organizm. Cztery kończyny u psa i byka w takim zestawieniu mają przede wszystkim zwiększyć częstotliwość wygenerowanych ruchów. I nie jest to zły patent bo taki gepard - uważany za jedno z szybszych zwierząt lądowych - właśnie z takowego korzysta. Wyraźnie w swojej wypowiedzi napisałem o szybkości generowanej przez cztery kończyny. Pominąłeś to niczym starożytna wyrocznia forsując swoje teorie. Zapomniałeś też dodać, że mówimy tu o psie i byku zestawionymi z człowiekiem pod kątem poruszania. I jak Pan teraz wygląda? Szkoda słów.
"Ależ oczywiście, bo przecież najważniejsza jest ilość nóg. Nie siła mięśni. Nie ich kurczliwość. Nie ogólna wydolność organizmu. Tylko ILOŚĆ NÓG...
Ludzie, ratunku!"
Oj ratunku, ratunku. Tak jak powiedziałem dramat i nic więcej. Na przyszłość zanim zaczniesz popełniać głupstwa zapytaj się o co chodzi drugiemu człowiekowi. Tak na marginesie rozmawialiśmy o Obcym a skończyliśmy na nogach. Pięknie sprowadziłeś tę "dyskusję" do poziomu zerowego. Jest to książkowy przykład jak sprawnie zmienić temat jak się nie ma nic do powiedzenia w temacie dyskusji.
"To był sarkazm. Wiedziałem, że nie zrozumiesz."
Wyobraź sobie że zrozumiałem i nawet mam zdanie na temat ludzi którzy się sarkazmem posługują. A że w dobrych obyczajach jest traktować swego adwersarza z należytą powagą dlatego też tak postąpiłem.
"Co kolejny dowód, to mniej przekonujący, jak powiedział Geralt w rozmowie ze Stregoborem."
W kwestii dowodów na Twoim miejscu bym się nie wypowiadał bo już raz nam zafundowałeś stek kłamstw.
"Otóż doskonale pamiętam wyrywającego się Kane'a, i, jak już rzekłem, nie zamierzam dopatrywać się nie wiadomo czego w zwyczajnej scenie. I nie zamierzam opowiadać jakichś bzdur w sytuacji, kiedy zupełnie normalne jest, że wyrywającego się gwałtownie człowieka niełatwo jest utrzymać w miejscu. Zwłaszcza, jeśli się ma na względzie, że w takich sytuacjach swoje do powiedzenia ma też wydzielająca się tonami adrenalina."
Człowieku adrenalina podczas rozrywania klatki piersiowej nie ma nic do rzeczy. To nie jest jakiś marginalny uraz przy okazji którego w początkowej fazie np nie czuć bólu itd itd. To jest sytuacja podobna to stanu zawałowego...Przy którym wykonywanie jakichkolwiek ruchów jest problematyczne nawet pomimo adrenaliny.
"Bravo. A ty tradycyjnie wywleczesz nową bzdurę, jeszcze głupszą od poprzedniej."
Ta jasne zaraz mi powiesz, że gość w stanie podobnym do zawałowego wykrzesał na tyle dużą siłę, że kilku ludzi miało kłopoty z jego utrzymaniem...A wszystko to przy zaniku krążenia...He he heh. Widziałeś kiedyś człowieka z zawałem? Chyba nie bardzo skoro klepiesz tu takie teksty i jeszcze wciskasz jakieś teorie o rzekomym bzdurzenie w moim wydaniu. Śmiech na sali.
"A co to ma, kuźwa, do rzeczy?
Żart z nożem to była aluzja pod adresem bezsensu tego tekstu o przydatności wyszkolonego wojskowego.
A skoro samodzielnie tego nie ogarniasz, i przywołujesz kolejne śmieszności, to ci to wyłożę, jak krowie na rowie."
Najpierw sarkazm, teraz żart czyli szkolna wymówka. Człowieku coraz bardziej pogrążasz się w bezsensie który sam tu generujesz. I tyle.
"Hicks, podobnie jak reszta marines, pokazał nam w w pierwszych scenach Aliens wydatnie, na ile to "szkolenie wojskowe" się w przypadku Obcych przydaje. Na <tu nieprzyzwoite określenie męskiego przyrodzenia>. Ripley, która szkolenia żadnego nie przechodziła, lepiej już wiedziała, co robić. I dalej - Hicks wprawdzie objął dowództwo nad niedobitkami marines, jako najstarszy rangą, ale niemniej wciąż słuchał rad Ripley. I choć toczył boje z Alienami, to w gruncie rzeczy i tak nie poznał ich wcale lepiej od głównej bohaterki. Ergo - jako żołnierz i doradca Hicks nie byłby w ogóle nikomu w "trójce" do szczęścia potrzebny.
A jako sam żołnierz też nie byłby przydatny, z tego względu, że nie byłby uzbrojony w giwerę, w posługiwaniu się którą go przeszkolono.
Wniosek jest prosty - Hicks pełniłby rolę ozdoby oraz odpowiednika Aarona, tyle że włóczącego się za Ripley (czyli też powtarzałby za nią "tak, właśnie, tak zróbmy", albo "tak, właśnie, to dobry pomysł").'
Oddział marines poniósł dlatego klęskę ponieważ był dowodzony przez niekompetentnego człowieka kory nie znał podstawowej zasady, iż porządne rozpoznanie to połowa sukcesu w czasie wykonywania misji bojowej. Tyle i aż tyle. A żołnierze jednak byli nieźle wyszkoleni skoro w konfrontacji z nimi Obcy ponieśli znaczne straty. Jeśli chodzi o Ripley to była ona główną bohaterką i normalnym jest to że miała sporo do powiedzenia. Jednak to nie ogranicza w żaden sposób kompetencji żołnierzy bez których Ripley raczej by sobie nie poradziła. Nie należy zapominać iż na statku na którym to się znaleźli w wyniku finału części drugiej znalazłoby się troszkę broni wystarczyło nieco zmodyfikować scenariusz....
"Ani trochę. Wciąż na nią czekam."
Polecam więc poćwiczyć czytanie ze zrozumieniem. Przyda się. Poważnie.
"Bo rozwinięcie tamtego enigmatycznego zdania pozostaje poza twoimi uzdolnieniami. Umiesz tylko wciskać, że "nieprawda, ja mądrze mówię, to ty jesteś głupi"."
Widzę, że zaczynasz schodzić na tematy czysto personalne w które to nie mam zamiaru się wdawać. To świadczy jedynie o Twojej kulturze wypowiedzi. Nie zamierzam brać w tym udziału.
"<i teraz wkracza orkiestra dęta>...
Nie widzę żadnych oznak tego, o czym bredzisz, A:R nadal jest uważane za film słaby, a wielu fanów wciąż nie zalicza go nawet do serii, ze względu na mizerny poziom."
Stary to jest wolny kraj uważaj sobie co chcesz. Ja z głupotą nie zamierzam walczyć.
"Masz rację. Szkoda gadać. Sam żeś ani jednego sensownego argumentu nie wytoczył, tylko bez przerwy katujesz wszystkich tym samym bełkotem o obronie wizerunku Aliena, i o głębi, której wprawdzie w tym filmie nie ma, ale ty z uporem ją doklejasz."
Daruj sobie człowieku twierdzenia o moim rzekomym bełkocie itd bo to już się niestrawne robi i jest mało eleganckie. Skoro nie wiesz jak się zachować to się zachowuj przyzwoicie. Ot cała filozofia.
"Zresztą specjalnie dla ciebie założę temat, w którym zrównam A:R z ziemią. Używając o wiele lepszych argumentów, niż te twoje poronione wymysły, i nie dając się już wciągnąć w bezsensowną wymianę zdań na temat DNA i klonowania, żebyś nie miał później materiału do rozpowiadania na lewo i prawo, że to jedyny argument krytyków."
Ta miałem tę nieprzyjemność przeczytać te Twoje rewelacje i nawet poświęciłem chwil kilka na stosowny komentarz. Powiem tyle argumentów to jest tam tyle co upałów na Antarktydzie a w zamian za to zaserwowałeś plejadę kłamstw w jednym słusznym celu - zrównania A:R z ziemią. Żenująco niskie uczucia były bodźcem powstania tego tematu. I jeszcze jedno na miano krytyka trzeba sobie zasłużyć...Ktoś kto używa kłamstw celem oczernienia danego obrazu nie zasługuje na to miano.
Przy całej różnicy między Wami w sposobie prowadzenie dyskusji, ta jest na bardzo wysokim poziomie. Gratuluję.
Onegdaj, bodaj rok temu - za tym podobne dyskusje - dodałem Der_SpeeDera do swoich ulubionych. Dzisiaj czynię to samo wobec Ciebie, wwl1.
Pozdrawiam Was obu i nie mogę się nadziwić, skąd bierzecie na to czas?
Skąd bierzemy na to czas? Prawdę mówiąc za wiele go nie ma, ale czegoż się nie robi dla Obcego, potwora który przez wiele lat wiernie był przy mnie przez całe moje dzieciństwo jako element pewnej kultury. Dzis już takich filmów się nie robi...Dlatego też moim obowiązkiem jest oddać najwyższe wyrazy szacunku twórcom którzy potrafili kiedyś zrobić obraz zawierający wszytko to co najlepsze w kinie, niebędący jednocześnie kopią innych rozwiązań. Naprawdę szacunek. A że czasami ludzie się różnią, rzecz normalna...Ważne aby robili to przywozicie. Korzystając z okazji chciałbym również i Ciebie pozdrowić oraz podziękować za wyrazy uznania. Myślę iż te słowa mogę skierować również w imieniu mojego adwersarza.
Pozdrawiam wwl1.
Co do czasu - ja go nie znajduję, aby nadążyć z odpowiedziami, a prowadzę raptem kilka dyskusji. Na rozpisywanie się zaś nie zdobyłem się już dawno, stąd mój niekłamany podziw.
Zaznaczam jedno. Ja uwielbiam "Obcego" 1 i 2, toleruję 3. Uważam, że to trylogia, nie - tetralogia. O 4 mam zdanie identyczne, jak Der_SpeeDer. Dla mnie to film bezwartościowy. Obejrzałem raz i nigdy nie wracałem doń, w przeciwieństwie do części 4.
Tym niemniej chciałbym, abyś mnie zrozumiał. Wyraziłem własną opinię. Bardzo zaimponował mi sposób, w jaki podjąłeś się obrony "A: R". Poza tym zaimponował mi Twój spokój podczas prowadzenia dyskusji. Twój adwersarz często jest wulgarny (nie obrażaj się Der_SpeeDer, to fakt), ja z kolei jestem zazwyczaj złośliwy bądź - w takim niezbyt sympatycznym tego słowa znaczeniu - ironiczny. U Ciebie nie dostrzegłem tych cech, które mam za wady.
Pozdrawiam!
Poprawka w tekście, nie chciało mi się wcześniej: "Dla mnie to film [tj. "A: R"] bezwartościowy. Obejrzałem raz i nigdy nie wracałem doń, w przeciwieństwie do części 1 - 3, a zwłaszcza pierwszych dwóch.
Dla mnie obcy - jeśli chodzi o kino - to wszystko, obraz kompletny, z niego czerpię energię to jest moja fantazja...Dlatego jestem w stanie zrobić dla niego niemało. To jest film który obejrzałem dawno temu i pamiętam go do dziś a takich filmów jest bardzo mało. Stąd też moja energia :)
Szanuję Twoją opinię choć sam wyznaję nurt tetralogii.
Podczas rozmowy staram się reprezentować godny styl, będący nijako wyzwaniem dla mojego adwersarza. Podczas dysputy - nijako walki - nie liczą się dla mnie emocje. nerwy itd. liczy się czysta walka oparta o merytoryczną argumentację. To jest moja zasada. Wiesz skąd się wzięła? Pamiętasz może ostatnie słowa Asha z części pierwszej?
"Wciąż nie pojmujecie, z czym macie do czynienia?
To doskonała forma życia.
Jego strukturalnej doskonałości dorównuje tylko jego wrogość.
Podziwiam jego czystość.
To zwycięzca.
nie obarczony sumieniem, skruchą, czy złudzeniami moralności."
Wedle tej zasady staram się eliminować z konwersacji wszelki ludzkie przywary także nerwy....Jednocześnie pozostawiając adwersarzowi należyty szacunek.
Obcy, zawsze wierni zawsze oddani twoi fani.
Pozdrawiam wszystkich fanów Obcego.
Respecto.
Acz ja jestem bardziej ludzki, mniej we mnie "obcego". Cóż, unoszę się ambicją, reaguję gniewnie, momentami jestem naprawdę wredny - acz zawsze w granicach kultury, bez wulgarności. Z tym, że prawda jest taka, że niekiedy łatwiej znieść zwyzywanie niż ten typ szyderstwa, który uprawiam. Tak mi się wydaje.
"Obcy, zawsze wierni zawsze oddani twoi fani."
Hmmm... Brzmi to cokolwiek sekciarsko. Jednak nie nabijam się, bo mi jeszcze jajco podrzucicie... Wiem, kiedy się wycofać, he, he. Mimo wszystko zachowałem tzw. instynkt samozachowawczy.
Pozdrawiam również, wszystkich, nawet fanów "Obcego" + 4, a w przypadku naszej dyskusji - zwłaszcza.
Dziękuję, i ja Tobie również przesyłam wyrazy szacunku. Ważne aby w ferworze walki umieć się zachować. Pamiętasz jak w pierwszym Predatorze tytułowy myśliwy nie zaatakował bezbronnej kobiety? To są właśnie te zasady.
Nie jest tak źle, jesteś normalnym gościem. Ja znów jestem fanatykiem tetralogii także mam dosyć osobliwy pogląd na dyskusję, aczkolwiek potrafię ją odpowiednio doprawić o stosowną argumentację.
A pewnie coś tam mam z tego sekciarstwa...Ale z drugiej strony jak tu nie być sekciarzem w przypadku Obcego? W każdym razie zgrywy z samego siebie uważam za przejaw zdrowego rozsądku.
Również pozdrawiam wszystkich fanów...Niech kolejna część połączy nas wszystkich, życzę zarówno sobie jak i całej społeczności. Przecież w kosmosie nikt nie usłyszy naszego krzyku...I o to właśnie chodzi ;)
ja odnośnie kwasu. w żołądku masz też kwas, który poza żołądkiem też poparzył by większość organów w twoim ciele (stąd min wrzody żołądkowe). a jakoś chodzisz po tej planecie uśmiechnięty i się nad tym nie zastanawiasz nad tym... albo w ogóle nad niczym konkretnym :/