Pomijam czwatra czesc, bo faktycznie triche sie nie udala.
Scott stworzyl doskonaly thriller a Fincher doprowadzil go do perfekcji. Ten film jest moim zdaniem dowodem na to, ze kono SF moze rownac sie z klasykami innego gatunku. Mozemy zmienic czas, przestrzen a nawet gatunek - dramat pozostaje ten sam.
Uwazam, ze druga czesc trylogii w pewien sposob "zaszkodzila" czesci drugiej. Mianowicie dzieki Cameronowi film zyskal nowych fanow - fanow gwiezdnych strzelanek. To wlasnie te osoby wybierajac sie na czesc trzecia rozczarowani brakiem akcji w sensie militarnym obniza ocene tego pieknego filmu. Ja bardzo lubie druga czesc, jednak ona wyraznie odstaje od pozostalych dwoch. Ustalmy - to regularny, swietnie zrobiony film akcji niewiele jednak odbiegajacy od wspolczesnych ekranizacji gier komputerowych.
Tymczasem Alien3 daje wysmakowane zdjecia, tworzy genialny klimat, nakresla charaktery postaci troche inne od "dzielna marines", "glupkowaty ale dobroduszny naukowiec" "zly, niedobry obcy". Nie. Tym razem, nawiazujac do czesci pierwszej pojawia sie respekt. A wystepujace w filmie postacie sa wieloznaczne. Tak naprawde kazdy musi liczyc na siebie. Niemal symboliczne jest odarcie bohaterow z broni. Wojna rozegra sie na innym poziomie.
Polecam wersje rozszerzona. Z dwoch powodow: po pierwsze oszczedza nam ona najmniej potrzebny fragment - ten z wykluwajacym sie obcym z ciala Ripley. Poza tym nowe 30 minut materialu ulatwia zrozumiec zachowanie niektorych bohaterow, malo tego uzasadnia pewna akcje w filmie... no ale nie moge nic napisac, bo byby to spoiler. Zwyczajnie - zobaczcie te rozszerzona wersje.
Mam bardzo podobne odczucia. Tez mi sie wydaje ze "3" jest niedoceniona. Juz widac bylo potencjal Finchera
Jak się nie udała jak się udała :)Film po prostu wyprzedał swoją epokę i został należycie zinterpretowany dopiero po latach, a co za tym idzie i doceniony. Nic dziwnego został stworzony przez swoistego wizjonera Jean-Pierre Jeunet'a. Podobnie zresztą było z Alien 3 17 lat temu...
Jednak się nie zgodzę. Odbiór trzeciej części był od razu taki sam. Jak już pisałem, po "nawalance" z części drugiej część trzecia nie znalazła uznania bo wydała się zbyt statyczna.
Co do Jeunet'a... nie wiem kto pierwszy powiedział o nim wizjoner i dlaczego wszyscy to w kółko powtarzają. Facet wypracował swój własny, łatwo rozpoznawalny styl, który ma do siebie to, że po obejrzeniu kilku produkcji przestaje on nas czymkolwiek zaskakiwać. Czy na tym polega wizjonerstwo? Z czwartej części Obcego wyszedł mu film przygodowy z komediowymi akcentami. Oczywiście nie obyło się bez pięknych zdjęć i nawet kilku wyjątkowo udanych scen (choćby "rozmowa" obcych, gra w koszykówkę). Wszystko byłoby ok, gdzyby nie to, że trylogia była pomyślana jako coś bardziej mrocznego. Zaczął to Scott a rozwinął Fincher. To dlatego wielu fanów serii mówi o trylogii a część czwartą dopisują do AvP i całej popkornowej reszty.
Nie pozostaje mi nic innego jak wrzucić swoje trzy grosze na nie. Szczegółowe zarzuty wymieniłem w swoim poście - dotyczą one głównie scenariusza a zwłaszcza punktu wyjścia opowiadanej historii. Nadmieniam od razu że niejako dorastałem/starzałem się z ta serią filmów, a na Alien Scotta byłem jako 7 czy 8 letni szkrab w kinie razem ze swoim ojcem - nie muszę chyba dodawać jak kolosalne wrażenie i pewnie nieodwracalne zmiany w mojej psychice wywarł na mnie ten seans...Potem o ile dobrze pamiętam już w szkole średniej obejrzałem Aliens, który nie był może arcydziełem, ale za to znakomitą kontynuacją genialnego pierwowzoru, który w logiczny sposób i pomysłowo kontynuował temat. Potem niestety pojawił się Alien 3 który po prostu mnie załamał bezsensownym i kretyńskim punktem wyjścia (jakieś jajo przetrwało) jak i niepotrzebnym zniszczeniem świetnego zakończenia Aliens. Nie będę się rozpisywał o możliwych innych scenariuszach tego filmu (zrobiłem to we własnym temacie). Powiem krótko czego jeszcze w tym filmie zabrakło - NIEWIADOMEJ !!! Nie zgodzę się też że Aliens to prosty film akcji - prawie połowa filmu toczy się bez udziału obcych - członkowie załogi tak naprawdę nie wiedzą co tam zastaną, co więcej sama Ripley też nie wie - miała do czynienia tylko z jednym stworem. Opuszczona baza ze śladami walki + mroczne opustoszałe pomieszczenia, szaruga + deszcz padający na planecie + wreszcie pierwsze spotkanie z obcymi w gnieździe uformowanym z substancji biologicznej - przecież te elementy znakomicie budowały klimat grozy. Co jeszcze dal Aliens - poczucie benadziei, osaczenia przez hordy zbliżających się stworów, braku możliwości ucieczki. Film wreszcie świetnie i w oryginalny sposób rozwinął zagadnienie cyklu rozwojowego obcego poprzez wprowadzenie postaci gigantycznej królowej. W Alien 3 tego wszystkiego po prostu zabraklo - było to po prostu ponowne spotkanie z pojedynczym, doskonale już wszystkim znanym w dodatku komputerowo generowanym osobnikiem, który kolejno eliminuje poszczególnych więźniów - ot powtórka z rozrywki z filmu Scotta - tylko że tam od początku do właściwie samego końca widz nie wiedział z czym ma do czynienia !!! Niestety Obcy 3 nie wprowadził do serii niczego nowego czy oryginalnego - no chyba że można uznać za oryginalny nieco odmienny wygląd monstrum w zależności od żywiciela pośredniego.
Podsumowując - cenię film Finchera za jego stronę wizualną - ujęcia, mrok itp/itd - mógłby nawet zyskać miano arcydzieła kina sf - pod jedym warunkiem - że nie miałby nic wspólnego z serią Alien/Aliens, a był oryginalnym filmem opowiadającym o dowolnej innej obcej formie życia - np. na planetę więzienie rządzącą się swoimi prawami spada wrak statku/kapsuł ratownicza z jednym rozbitkiem który przeżył - i tu następuje ciąg dalszy - monstrum mógłby również stworzyć Giger. Niestety nawet tak błyskotliwy reżyser jak Fincher nie jest w stanie stworzyć dobrego filmu z żenującego scenariusza.
PS. A propo ekranizacji komputerowych nawalanek - popatrz sobie na datę produkcji Aliens - to właśnie ten film stał sie INSPIRACJĄ dla autorów gier komuterowych, którzy próbowali w nich otworzyć atmosferę ciasnych, mrocznych korytarzy i osaczenia przez przytłaczjącą liczbę przeciwników.
Wszystko co napisałeś to twój punkt widzenia. Bardzo go szanuję, cieszę się, że zachciało ci się odpisać na mój post. Nie przekonałeś mnie jednak. Uważam, że trzecia część obcego wypada jako kontynuacja serii bardzo dobrze. Piszesz, że brakuje ci w nim czegoś nowego... Czasem lepiej jest wrócić do starej, sprawdzonej konwencji niż silić się na wymyślanie czegoś czego jeszcze nikt nie widział (świetny przykład - współczesny horror prześciga się w wynajdowaniu takich części ciała, których jeszcze nie wycięto w innym filmie :)) Nie uważam też, żeby scenariusz 3 częsci był żenujący. Pamiętaj, że wraz z wiekiem maleje nasza tolerancja na tematykę irracjonalną - nie dziw się, że trzecia część nie zrobiła na tobie wrażenia takiego jak częć pierwsza kiedy miałeś kilka lat. Fincher chyba przewidział, że film będzie oceniany wysoko przez fanów, którzy jednak dorośli w tym czasie i dlatego zrezygnował z efekciarstwa na rzecz klimatu.
Ale nie o to chodzi kto ma rację - zwyczajnie każdy ma prawo do własnego sądu. Jaką wizję obcego dla kinomaniaków przewidział Scott w XXI wieku zobaczymy oglądając jego Prometeusza.
Słuchaj - mógłbyś mi powiedzieć o nieodwracalnych zmianach w twojej psychice jakie wywarł na tobie seans Obcego?
Baem się czegokolwiek co wiązało się z lotami w kosmos - bałem się jak cholera że spotkam tam obcego...
A często zdarzało ci się w dzieciństwie latać w kosmos? Czy ograniczyłeś się do unikania lotów w przestrzeń okołoziemską?
ciekawe jest to ze w wersji ktora lata w telewizji obcy wychodzi z ciala psa a w wersji reżyserskiej z krowy
30 razy lol każdą oddzielnie oczywiście.
czyli w swoim życiu nic nie robisz tylko obcego oglądasz xd. pozdrawiam