ktore zawsze mnie rozwalaja, pierwsza jak gosciu ma wysadzic most i podczas rozwijania kabla powtarza kombinacje czerwony do czerwonego, zielony do zielonego - otwiera zapalnik a tam bialy i niebieski, a 2ga to jak sier. rzuca klucz na druga strone
dobry film
no ta scena z zapalnikiem naprawde dobra, ale sam film to jakas totalna porazka... lubie komedie, lubie francuskie komedie, lubie starsze francuskie komedie... ale to nie miesci sie niestety w tym przedziale, bo nie dosc, ze dowcipy sa totalnie naiwne, poza paroma perelkami, aktorstwo jak z podworka (moze celowo tak to mialo wygladac) to calosc jest po prostu mega denerwujaca
moze nie zalapalem klimatu, albo obejrzalem juz zbyt wiele filmow, ktore wykorzystywaly motywy wlasnie z tego, ze po prostu nie zobaczylem nic co mogloby mnie zaskoczyc (poza wspomnianym zapalnikiem)
no i jesli juz mialo byc cos smiesznego, to przedstawiane bylo w lopatologiczny sposob - cos takiego mozna zobaczyc w pierwszych 5 minutach najnowszego 'dziela' pana smitha pt. cop out
Scena z ucieczką z zamku, i i ostatnia scena w filmie jak uciekają lokomotywą, mijając 7 kompanie i mina dowódcy. Miazga !
Ja po tym filmie, gdy wspomniałem ów "refren": "Niebieski do niebieskiego, czerwony do białego" dostałem histerii pofilmowej, bo zaczęła się seria, ile razy to wspomniałem, czy w łazience, czy w ogródku, parskałem śmiechem, wywołując zdziwienie otoczenia. No i "materace" były obalające, ale też różne drobiazgi, jak rzucanie młotkiem, przejęcie karabinu przy krowie i nerwowy śmiech Niemca, czy eliminacja w bondowskim stylu obsługi lokomotywy.