Jestem mega zaskoczony!. Świetna scenografia, muzyka i gra aktorska! Horror z najwyższej półki, szkoda, że przez ostatnie lata, takich perełek jest dosłownie garstka...
Polecam!
Stary, Ty dobrego horroru od lat nie obejrzałeś, żeby nazywać takiego gniota z najwyższej półki…dobry horror to: The Witch, Babadock, Obecność (tylko pierwsza część), klucz do Koszmaru, Egcorsysta, albo Oryginalny Omen.
Obejrzałem chyba wszystkie horrory i thrillery przez ostatnie 30 lat. Widocznie mam inny gust niż Ty...
Za pewne tak jest. Rozwinę swoją opinię. Nowy omen popełnił wszystkie niewybaczalne błędy jakie można poczynić podczas procesu twórczego w tym gatunku. Począwszy od pierwszej sceny, w której potwór wychodzi z szafy. To oczywiście metafora, ale pokazanie gościa z dziurą w głowie a później próba budowania klimatu to bardzo zła kolejność. Każdy horror który od tego zaczyna, ma duży problem z późniejszym budowaniem otoczki niepewności, tajemnicy i domysłów. Widz od początku zdaje sobie sprawę z jakim zagrożeniem ma do czynienia. Kolejno, wrzucenie głównej bohaterki w bardzo nierealistyczny świat. Knujące i dziwnie zachowujące się zakonnice to nie tylko oklepany motyw ale oddalający widza od jakichkolwiek realnych obaw - kiedy obserwujemy nierealny swiat, ‚ nie wierzymy w niego. Od początku czuje tylko podirytowanie nienaturalnym zachowaniem zakonnic. Sam motyw główny jest obrzydliwy. I nie było by w tym nic złego, gdyby nie fakt, że poruszamy się w gatunku typowo kościelnym, w którym strach wynika z bogobojności i wiary w siły nieczyste. Nowy omen zamiast wzbudzać ten strach wzbudza co najwyżej odrazę scenami, które w każdym przeciętnym człowieku wywołają takie odczucia. Do tego wszystko okraszone jumpscarami. Najprostszy sposób na to aby widz się wzdrygnął, jednocześnie niewymagający od twórców nawet chwili zastanowienia się nad fabułą. Film, gdyby nie miał czelności nawiązywać do Omena, nazwałbym przeciętniakiem współczesnej szkoły horrorów. Ale że jest jego spadkobiercą, to uważam za bardzo nieudany twór, który w dodatku próbuje zagrać na dorobku oryginału, paroma odwzorowanymi scenami i motywami.
Dziwaczna, całkowicie indywidualna i (delikatnie to ujmując) ekscentryczna ocena filmu napisana jest z taką pewnością, jakby to były jakieś powszechnie uznane, obiektywne prawidła sztuki filmowej :) . I on chce narzucać innym gust, nie mogę. :)
Pasjonujące, wchodzi jakiś typ-random, stawia wszystkich do kąta ( w swoim mniemaniu ofc) , mówi co ludzie mają myśleć i co uważać za gniota. Pasjonujące Wujku Dobra Rada, nie wiem jak inni, ale ja jestem wzruszony , ha ha ha.
Wychodzi inny random, który urodził się wczoraj i nie wie, że forum na serwisie filmowym służy do wyrażania swoich opinii. Jak chcesz wyrazić swoją opinię to śmiało, ale nie marnuj niczyjego czasu na takie posty bez treści. Ha tfu.
Opinię wyraża się na temat filmu, a nie bez powodu przyp..a do innych ludzi, których jedyną "winą" było to, że napisali, iż film im się podobał. W takiej sytuacji jest się nie krytykiem, a nadpobudliwym prostakiem. A kreowanie się na intelektualistę i to nieudolne silenie na oryginalne spostrzeżenia ...he he he... tylko pogłębia odczucie żenady . :) Bye "erudyto" za zetę.
Widać, dzieli nas zbyt duża przepaść ewolucyjna i intelektualna, trochę się tego spodziewałem że nie podejmiesz dyskusji, tylko wyjmiesz jakieś epitety z kapelusza. Przewidywalny i smutny. A do tego widać nieco sfrustrowany, skoro nawet prostych wymianach opinii w internecie doszukuje się złych intencji. Więcej uśmiechu w życiu życzę, panie sfrustrowany :) !
Drogi "intelektualisto" (we własnym mniemaniu). Przepaść z zasady oznacza coś dużego, więc tego nie trzeba dodawać. :) To tak jakby napisać "czarna czerń". Błędów ortograficznych, takich jak "za pewne" też nie warto komentować, podobnie jak słowotoku pozbawionego przecinków. Ale warto trzymać rękę na pulsie i być w kontakcie ze specjalistą, bo jak się wpada w trans i wali takie nawiedzone epistoły nt. filmów (święcie wierząc w ich odkrywczość), to lepiej działać zawczasu, bo zdrowie ma się tylko jedno. Serdecznie dziękuję za troskę, mam doskonały humor czytając to co piszesz. Doceniam też autoironię, bo przecież to nie jak latam po necie i oceniam przypadkowych ludzi z powodu ich gustu filmowego, w przypadku Omen: Początek bardzo zresztą dobrego gustu.