Lubie ambitne kino, rzucające wyzwanie naszej intuicji, wymagające skupienia. Openheimer nie jest filmem o budowie bomby atomowej na tle wojennej historii. Nie jest filmem biograficznym, który ma pomysł na przybliżenie nam sylwetki głównego bohatera. Nie jest filmem o nauce, mający pomysł na sprzedanie trudnych i nieintuicyjnych zagadnień świata kwantów. Nie jest też typowym kryminałem z wątkiem śledczym, który na końcu zaskakuje widza tak, że ten potrzebuje czasu aby otrząsnąć się z zaskoczenia. Ten film to zupa śmietnik, która próbuje nas poczęstować wszystkim na raz. Jedni to zniosą, inni nie. Ja jeszcze nie wiem gdzie jestem :) ps. Aktorsko petarda.