Rosjanie pojechali tym razem zbyt ostro w stronę amerykańskich klimatów i mam nadzieję, że nie powstaje nam tu swoiste Moscowood. Mówię tak, bo kino rosyjskie zawsze cechowało się indywidualnym podejściem i niebanalnym rodzajem przekazu, i nie mówię tu nawet o starych filmach. Przy Avanpost natomiast mamy już typowo amerykański scenariusz, wręcz... KOMIKSOWY! co wywołało u mnie aż zdziwienie i taką tyci-niechęć, zawód. Nie chciałem tego oglądać decydując się na rosyjski film. Przecież już im się udało niejednokrotnie zrobić poważne, efekciarskie sci-fi na swój własny sposób (np. "Przenicowany Świat" czy "Przyciąganie"). Szkoda.