"Parking" nawiązuje bezpośrednio do "Orfeusza" Jeana Cocteau. Jednak Demy klasyczny mit umieszcza głęboko w latach 80: czyli obudowuje całość kiczem, muzyką pop oraz kolorowymi ubraniami. W ostatecznym kształcie miks mitologii z ówczesną kulturą przywodzi skojarzenia z "Xanadu" (1980). Reżyser dodaje nawet jedną scenę nawiązującą do tamtego musicalu.
Aktorzy średnio tu śpiewają, nie lubią tańczyć, a zaprezentowane utwory nie są godne zapamiętania. Za to jestem zadowolony z specyficznej scenografii. Orfeusz mieszka w zamku, jeździ motocyklem, wszędzie porusza się z gitarą i czerwoną opaską, taką samą jaką nosił Travolta w "Staying Alive" (tyle że tutaj czasami ozdobioną światłami, by była jeszcze bardziej przyciągająca wzrok). Gorące barwy są tu zresztą bezczelnie wyeksponowane, by paliły widza w oczy. Teledyskowa szata nieźle się tu prezentuje, zważywszy że i tak całość jest zabawą kinem oraz stylem samego reżysera. Na plus odnotować należy też smaczki w postaci udziału Jeana Maraisa, który wystąpił w wersji Cocteau. Dzięki tym elementom byłem odebrałem to dzieło pozytywnie, choć nie jest bynajmniej czymś wybitnym.