Jeżeli ktoś lubi klimat typu Jackie Brown i ma ochotę czekać 3 godziny na jakiś zwrot akcji, tonąc w morzu słabych, zupełnie niepotrzebnych dialogów to polecam... będzie się świetnie bawił. Ja natomiast uważam, że to film słaby jak na obsadę i samego Tarantino.

Uwielbiam filmy gdzie dialogi są jak strzelaniny... takimi filmami są Bękarty czy Social Network... Pewnego razu w Hollywood nie trzyma jednak tego poziomu. Opowiada pewną historię w sposób nieprzewidywalny - ale ta nieprzewidywalność polega na tym, że cały czas widz oczekuje zwrotu akcji, suspensu, zderzenia... dostaje za to coś odwrotnego... kolejną nudną scenę... przegadaną, przerysowaną, kolejne ujęcie jadącego samochodu... jakby nie było pomysłu na wypełnienie treścią cyfrowej taśmy.... a film okazuje się zlepkiem scenek nie wnoszących niczego świeżego. Oczywiście mamy pewien ostry skręt na tej nudnej autostradzie ale po jego przejechaniu okazuje się że celem była stacja benzynowa na pustyni. Jedyna wartość z filmu to to, że jutro przegadam go ze znajomymi w pracy.