PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=454771}
6,3 222  oceny
6,3 10 1 222
Phuean... Ku Rak Mueng Wa
powrót do forum filmu Phuean... Ku Rak Mueng Wa

Muszę się pochwalić, że miałam przyjemność i wielką radość obejrzeć czwarty w moim życiu film produkcji tajlandzkiej. Dopiero czwarty niestety, ale wiadomo, nie są one jakieś wyjątkowo łatwo dostępne. Czyhałam od niego od dawna, odkąd obejrzałam trailer, TU: http://youtube.com/watch?v=2JcZeJ5upwQ Gejowski melodramat czyli tematyka jakże brokebackmountainowa, natomiast konwencja zupełnie inna. Azjaci w ogóle kręcą melodramaty w zupełnie innym stylu niż my, wiadoma sprawa. Wystarczy sobie obejrzeć jakiś bollywood, w których ja zresztą nie gustuję. Ale ekspresja w tych filmach jest zawsze melodramatyczna, teatralna, przesadna, dla nas często wręcz śmieszna. I tak jest też w "Bangkok Love Story". Tak więc wzruszyć się do łez trudno, ale i tak film podobał mi się bardzo. No bo tajskiego miło posłuchać zawsze i wszędzie (niechęć wyniesiona z mojego ex kierunku studiów wreszcie minęła, zresztą nigdy nie przestałam uważać, że tajski jest piękny dla ucha), przystojnych skośnookich mężczyzn popodziwiać także, mimo że do twardzieli typu kowbojów z Brokeback im tak daleko jak mnie do Pameli Anderson :) Co nie znaczy, że nie byliby warci grzechu, do skośnookich zawsze miałam słabość :) W "Bangkok Love Story" zachwycają zdjęcia, Bangkok we wszystkich odcieniach szarości, mnóstwo ujęć wśród dachów, w tle nieprzerwanie jeżdżący Skytrain - co zresztą widać już na trailerze. Niesamowita muzyka, dialogów mało. To na plus :D - dzięki temu nie miałam problemów ze zrozumieniem, bo oczywiście oglądałam z angielskimi napisami, o polskich to tylko pomarzyć można. Podobnie jak w "Brokeback" jeden był pewien, drugi niby to chciał, ale się bał, tak jak w "Brokeback" cierpiąca w tym całym układzie kobieta, tak jak w "Brokeback" nie było im dane być razem, tak jak w "Brokeback" na końcu jeden z nich ginie.. (może nie powinnam była tego zdradzać, ale wątpię, by ktokolwiek z czytelników się pokusił na obejrzenie) :) A na tym całym słodkim gay-melodrama tle ukazane zostały typowe problemy społeczeństwa tajlandzkiego: przestępczość, AIDS, prostytucja. No, mnie się podobało i chętnie obejrzę po raz drugi.
Tu http://youtube.com/watch?v=fcEAPztUjbQ teledysk-karaoke do piosenki z filmu, która jest swoją drogą przepiękna. Polecam :)

Tajszczyzna

A ja się nie zgodzę że trudno się wzruszyć.
W moim wypadku płakałam przez drugą połowę filmu. ; )
Oczywiście, zgodzę się że to był piękny film, poruszające ważne problemy.
__
Ja miałam polskie napisy wgrane w film, tak poza tym. :)

Tajszczyzna

Również nie zgodzę się z tym, że nie można się wzruszyć na tym filmie do łez. To był drugi, na którym płakałam. Według mnie film jest rewelacyjny, jedynie momentami drażniła mnie muzyka, co było chyba jedynym minusem.

ocenił(a) film na 8
Psyclon

Moj pierwszy film z Tajlandii. W sumie to podobal mi sie, chociaz niektore sceny dluzyly sie. Ogolnie to jestem zachwycona piosenka: yahk roo tae mai yahk taam - Calories Blah Blah :)

ocenił(a) film na 7
Tajszczyzna

Ja tez się wzruszyłam, dopiero na koniec, ale mimo wszystko :)
Spoilery!
Ogólnie ten film to straszny rollercoaster. Najpierw jest "o fajnie, wreszcie się zeszli", później barany nie mogą się spotkać; aż mnie denerwować zaczęli tym unikaniem i gonieniem, później się znowu spotkali - radocha, ale nie do końca, bo "spadaj, idę po mamę!". A to zaraz "o nie, któregoś zabiją!", później "o nie, durna baba zabiła Shi!", następnie: "a nie, obaj żyją i brat się leczy! hurra!", wreszcie jest "No, długo czekali, ale wreszcie będą szczęśliwi.", aż tu nagle "WTF?! AYFKM?!"
Tymi dramatami mogliby wiele par z gay themed movies obdzielić, masakra!
Ale ogólnie pozytywne wrażenie. Piszecie wizualnie piękny - jak chyba 90% azjatyckiego kina. Ewentualne braki z fabule tak zawsze nadrobią zdjęciami, że głowa mała.