Po tym filmie coraz bardziej cenie sobie przykładowe "Pewnego razu w Hollywood" Tarantino, mimo że fil z Leo i Pittem miał mega dużo minusów i nie dociagne, i że montaż był zrobiony na kolanie, to te 2 i pół godziny zleciało mi jak za pstryknieciem palcami, za wszystkimi 4oma seansami.... Ten gniot miał taki sam czas trwania, ale czułem się jak torturowany... Jakbym oglądał to 5 godzin co najmniej... I tak jak do filmu Quentina wracam często tak do gniota rasisty nie wrócę już nigdy!