No tak - oniryczny klimat, zabawa formą, dzielenie ekranu, aby opowiedzieć historię równolegle, albo skupić uwagę widza na istotnym szczególe; nakładanie się filmowych zdjęć i pisanych przez Nagiko słów itp. - to wszystko może przemawiać za tym żeby uznać film Greenaway'a za małe dzieło sztuki. Jednak dla mnie jedynie pod względem formy. Nie umiem przekonać się do jego filmów, jak dla mnie trąci to wszystko pewną dozą ostentacji, manieryzmu. Owa "malarskość" obrazów filmowych bynajmniej nie jest zarzutem. Greenaway'a mogę podziwiać za jego postmodernistyczne podejście do materiału. Tyle;)