Podoba mi się ciekawostka nr 2("Kiedy Nagiko znajduje zwłoki Jerome'a można zobaczyć, że on oddycha.") - rozbrajająco szczere i tyleż samo durnowate:) Gratuluję!
(A jak bardzo trzeba znać się na filmie, żeby "takie" zobaczyć i żeby przy tym treść filmu nie przeszkadzała?)
Widziałem duuużo gorsze babole. Mimo wszystko ciekawostka lepiej sformułowana niż Twoje zdanie powyżej, tj.:
"A jak bardzo trzeba znać się na filmie, żeby "takie" zobaczyć i żeby przy tym treść filmu nie przeszkadzała?"
Wyluzuj krytykantko i pokaż nam efekty swojej działalności translatorskiej na filmwebie ;]
Translacja oznacza przekład z jednego języka na inny, więc co ma piernik do wiatraka?
Jak dla mnie to:
po pierwsze - jak się słabo zna obcy język, to się nie tłumaczy, bo jak się to zrobi kiepsko, to ktoś, kto języka nie zna w ogóle, uwierzy, że tak miało być (to tak, jeśli pan/pani tłumaczy nieudolność lingwistyczną twórcy "ciekawostki");
po drugie - przekaz "ciekawostki" jest durnowaty i o treść mi chodzi, a raczej jej brak, a nie formę - bo z dociekliwością godną Herkulesa Poirot'a , ktoś informuje nas o czymś, co ,u przeciętnie inteligentnego nawet człowieka, nie wywołałoby zdziwienia.
Ja wiem, że na Filmwebie się punkty zdobywa i puszą się "znawcy" przy powiadamianiu , którą to oni już "główkę" zdobyli - ale tak patrząc po prawdzie, to głupot tu więcej, niż mądrości...
(A tak w ogóle, to moje zdanie jest dobrze sformułowane - oczywiście, może się komuś podobać lub nie, ale logiki i stylistyki mu odmówić nie można - wiem, jestem logikiem:)
A no to, że aby dodać taką ciekawostkę, należy ją najpierw przetłumaczyć z obcojęzycznego źródła. Brakuje stron w naszym ojczystym języku, które szerzej traktowałyby o filmowych wpadkach (błędach). Oczywiście konieczność podjęcia się ciężkiej pracy przez osoby dodające nie może stanowić usprawiedliwieniem dla niektórych ewidentnych baboli. Ale Ty się ewidentnie czepiasz Droga Panno :)
I o to mi właśnie chodzi, to mnie najbardziej śmieszy! Umieszczanie w ciekawostkach takich bzdet, nieistotnych kompletnie głupot, jak ta choćby, godna pożałowania, że aktor oddycha:)
Wiesz, ja bardzo żałuję, że wiedza ludzi piszących na filmwebie opiera się głównie na nieudolnych tłumaczeniach ze stron obcojęzycznych - bo filmweb jest tak popularny, że ktoś, kto się czegoś chce dowiedzieć o filmie, właśnie tu zagląda. A szkoda, bo z wiedzą o filmie niewiele to ma wspólnego - mam zaledwie 30 punktów, a wszystkie za poprawienie cudzych głupot:) Ja wiem, że się zaraz głos odezwie, że to zabawa, hobby, itp. - ale czy nie można tego połączyć z czymś sensownym? To hobby musi być nafaszerowane głupotami?
A wracając do The Pillow Book - 10 lat temu, na studiach, pisałam pracę o tym filmie i dlatego płakać mi się chce, jak czytam te wszystkie pierdoły. Aż się dziwię, jak ja teorię filmu zaliczyłam, nie wiedząc, że Ewan McGregor...oddychał!
Cóż mogę powiedzieć... wg mnie takie rzeczy są ciekawe. Sam tłumaczyłem dziesiątki podobnych wpadek i wydaje mi się, że dla miłośników danego filmu taka wzmianka o zmianie scenografii pomiędzy ujęciami lub widocznym mikrofonie w kadrze, to prawdziwe "smaczki". Oddychający trup w filmie nie powinien mieć miejsca i tyle. Chyba, że mamy do czynienia z produkcją Tromy.