Kosmici mieli plan - postanowili zniszczyć ludzkość. Ożywili trzech zombie w małym,
amerykańskim miasteczku. Zombie chodzili po cmentarzu i robili groźne miny, ale nikt nie
zginął (oprócz samych zombie). W pewnym momencie kosmitów naszła ochota na
pogaduchy z ludźmi (o swoim wielkim planie), więc wpuścili na statek grupę mężczyzn. Tak
się złożyło, że ludzie mieli pistolety i nie chcieli ich odłożyć. Jak taki plan mógł się nie
powieść?
Zapraszam do wyłapywania największych absurdów tego filmu ;-)