nie no, wiadomo, że taki film nie może się spodobać krytykom.
ale jest naprawdę spoko, pod kilkoma warunkami:
- trzeba nie mieć alergii na alegorii (!)
- trzeba mieć jakąś tolerancję na gore. dla mnie latające wnętrzności to jednak odwracanie wzroku, ale nie są to jakieś ważne rzeczy i nic się nie traci. a niektórym może się nawet mięcho spodobać
- trzeba lubić taki teatralny klimat i rzeczy w stylu Cube. Czyli jakaś abstrakcyjna sytuacja laboratoryjna, widać wyraźnie wytyczoną linię autorską, tezę
- trzeba nie spodziewać się post-meta-neo. Pod względem intelektualnym to nie jest jakiś turbo skomplikowany czy wielce odkrywczy film, przy odrobinie złej woli można go nawet posądzić o coehlionizm (i coś może w tym jest)
ale! są plusy. Naprawdę fajnie zagrana rzecz, szczególnie przez dwójkę, którą poznajemy na starcie, panowie dają radę, ogląda się ich z zaciekawieniem. tam jest chemia.
Mają co grać, bo są naprawdę spoko dialogi i punchline'y.
Skoro mowa o intelektualnych smaczkach, to fajnie można interpretować wątki takie, jak:
- możliwość zmiany społecznej
- rewolucję
- zbawienie
- fanatyzm i co jesteśmy w stanie zrobić dla naszej misji
- czy nadzieja ma sens? (Miharu)
- poświęcenie
Czyli trochę socjalizm, trochę Chrystus. Jak kto czuje. Ogólnie dla mnie - dobre