I pomyśleć, że scenariusz pisał Frank Darabont - Skazani na Shawshank, Zielona Mila. Horror - jak horror. Nic więcej.
[UWAGA SPOILERY]
Scenariusz to akurat spory atut tego filmu - kapitalny dystans autora do tworzonego dzieła (no chociażby scena w kinie:), nieszablonowe potraktowanie bohaterów (postacie którzy z początku wyglądają na pierwszoplanowe zostają ku zaskoczeniu widza, zjadane w pierwszej kolejności, hollywoodzki schemat romansowy choć ma możliwość rozwinięcia się, ale zostaje, jednak, zaskakująco brutalnie ucięty:), nie ma tu w ogóle dłużyzn, akcja pędzi do przodu jak lokomotywa, jest napięcie i są nawet zabawne komediowe scenki(jak ta z prezerwatywami:)
Proporcje wywazone idealnie. [/]
Jasne, że to nie dzieło tego formatu co "Skazani[...]" czy "Zielona Mila", ale czy jest sens porównywania adidasa z pantoflem?
Każdy, nawet Darabont od czegoś zaczynał, ale co najciekawsze...to to, że ten scenariusz w klasie horrorowej jest naprawdę bardzo dobry!