Uważam po prostu, że jak na horror, to za mało w nim strachu i krwawych scen. Za to jest w nim sporo napięcia i grozy, które bardziej pasuje mi do dreszczowca, niż do horroru. Jeśli miałbym podciągnąć "go" jeszcze pod jakiś gatunek, to na pewno byłby to dramat - filmy, w których głównym wątkiem jest gwałt i zemsta, z reguły automatycznie "wciskają" się do tej kategorii gatunkowej.
Wracając do samego filmu. Na początku powiem, że seans jest dosyć mocny. Zwłaszcza scena gwałtu robi pozytywne - w negatywnym znaczeniu tego słowa - wrażenie. Jest dosyć ostra i trwa stosunkowo długo - to dla tego, że w sumie są aż trzy gwałty na jednej osobie - jeden po drugim, w odstępie kilkunastu minut (filmowych). Idąc dalej - film ma bardzo fajny, małomiasteczkowy klimat. Jest niby sielankowo, ale po jakimś czasie obraz zmienia się w ponury, okrutny, makabryczny twór, który może być dla rzeszy ludzi wrażliwych, wręcz nie do zniesienia. Warto też dodać, że cierpienie głównej ofiary, zostało przedstawione bardzo realistycznie. W ogóle, aktorka grająca główną rolę, spisała się (według mnie) bardzo dobrze. Potrafiła nam ukazać w wiarygodny sposób przemianę z ofiary, w oprawcę - ja to kupiłem i myślę, że większość też to łyknęła :) Do plusów na pewno zaliczyłbym fabułę, która jest prosta, ale i bardzo ciekawa. Wiejskie plenery, też się prezentują okazale, jednak nie jest ich za wiele, więc nie ma się co nad nimi rozwodzić. Ogólnie, w tych aspektach, które wymieniłem, nie ma większych mankamentów.
Pora teraz na trochę marudzenia. Druga połowa filmu - a więc motyw zemsty. Sam w sobie jest bardzo fajny i nie mam mu nic do zarzucenia, ale jednak zachowanie oprawców (późniejszych ofiar), jest co najmniej dziwne. Idą oni, jak baranki na rzeź. Jak muchy do g..., jak owad do Rosiczki. Tak jakby chciały zostać ukarane. Nasza ofiara, nie ma większych problemów ze zwabieniem sprawców gwałtu w wybrane przez siebie miejsce i ukaraniem ich, w równie naiwny sposób (scena w wieszaniem, jest bardzo mizerna). Jeśli chodzi o aktorów (prócz głównej bohaterki), to też nie ma się czym zachwycać - są po prostu średni, grają bez polotu a i niektóre dramatyczne sceny, wydają się być ich szczytem możliwości. W filmie, jest też kilka niepotrzebnych dłużyzn, ale w sumie nie przeszkadzają one zbytnio w oglądaniu, do którego zachęcam przede wszystkim, to mniej wrażliwsze grono.