Jakby przez porównanie pół filmu było o walce z płaskoziemcami, by pod koniec dostać policzek, że jednak ziemia jest centrum wszechświata - tak do końca nie wiadomo co myśleć. Zamiana skrajnych wartości chrześcijańsko-kreacjonistycznych na bardziej otwarte wierzenia religii wschodu? Czy tylko prosty apel o nie ignorowanie sfer duchowych w nauce? Dość trudno jednoznacznie rozstrzygnąć. Ale czy nie takie powinno być kino - prowokujące przemyślenia.