Film nie wywołał we mnie głębszej refleksji, za dużo tu przypadkowości jak na przykład z tymi jedenastakami, które naprowadzają Iana na Sofi. Jakaś fikcyjna historyjka nie spowoduję, że uwierzę w reinkarnację czy choćby istnienie duszy. Z technicznego punktu widzenia dobrze zrealizowany, ładne zdjęcia, muzyka, dobrze napisane dialogi (najbardziej podobał mi się ten fragment: Sofi - Wiesz, w indiańskiej mitologii biały paw symbolizuje dusze rozproszone po całym świecie. Ian - A nie pomyślałaś kiedyś, że symbolizuje po prostu brak melaniny albo pigmentu w komórkach? Uwielbiam Iana za to realistyczne podejście do życia), świetna obsada - bardzo podobał mi się Michael Pitt; patrząc na niego nie widziałam Matthew z "Marzycieli" czy Jimmy'ego z "Zakazanego imperium", ale zupełnie nową postać. Daję 6/10. Aha, już chyba nigdy nie wsiądę do windy -_-