Po lekturze "Another Earth" i "Monsters" z przyjemnością stwierdzam, iż postał nowy gatunek filmowy, którego roboczo nazwałem "romantic sci-fi". "I, Origins", nie jest porywającym widowiskiem - wręcz przeciwnie: skutecznie usypia rodząc swoistą hipnozę. Doskonałe studium porównawcze świata nauki i dogmatów religii. p.s. film trzeba oglądać z niezwykłą uwagą.
Słuszne stwierdzenie. Obejrzałem wymienione filmy i pamiętam je do dzisiaj. Takie love story krążące w okół zjawiska naukowego/duchowego. Dają do myślenia i są wyjątkowe w swojej małej skali. I Origins wiernie kontynuuje ten trend. Czekam na kolejne.
A co myślisz w tej kategorii o Perfect Sense ? http://www.filmweb.pl/film/Ostatnia+mi%C5%82o%C5%9B%C4%87+na+Ziemi-2011-540501
U! Przeoczyłem tę pozycję. W ramach rewanżu polecam Kodeks 46 http://www.filmweb.pl/Kodeks.46
Napisałeś, że film trzeba oglądać z niezwykłą uwagą (mi się to nie udało). Coś mogłem przeoczyć? Nie wyczuwałem w filmie 'drugiego dna'.
Jest jeden wątek główny: wiara. Pobocznie: samotność duszy ludzkiej. A uwagę trzeba skupić przede wszystkim na tym co NIE zostało powiedziane. Postać Sofii to całe pasmo niedomówień i przemilczeń (zwłaszcza scena w laboratorium) Pewno dlatego większość na forum pisze o bezsensowności pierwszej części filmu.