Film nagle przechodzi z lekko przynudzającego filmu obyczajowego w stek metafizycznych bzdur pod swój koniec... Okazuje się że kupa ludzi ma takie same oczy (bzdura by udowodnić błędną tezę filmu) i są to ludzie zreinkarnowani, podświadomie posiadający częściowe wspomnienia ich wcześniejszych zmarłych wcieleń... I tak z ~6 film spada do ~3 lub mniej w ciągu 5 minut... Typowy film pseudonaukowy mający połechtać samopoczucie oszołomów wierzących w świat metafizyki.
Filmy pseudonaukowe jak go określiłeś, stanowią określony gatunek nazwany science fiction.
Filmy pseudonaukowe mogą dzielić się na takie która udają że są pseudonaukowe by tylko popchnąć fabułę i takie są przeciętnym filmem sf (np. jakieś tam interstellar) i na takie która używają pojęcia nauki (science) jako spospbu uzasadnienia i uwierzytelnienia ich fałszywych teorii które są gówna warte... :D
Za bardzo nie widzę różnicy w tym podziale, który przestawiłaś.
Można by pokusić się o podział na filmy, w których przedstawione są jakieś bariery poznawcze np. rzecz dziej się w przyszłości lub istotne zdarzenie ma charakter jednorazowej przyczyny, nie mającej jak dotąd potwierdzenia w rzeczywistości, i to jest jedna grupa. I druga, gdzie kluczowy element jest weryfikowalny z rzeczywistością i ta weryfikacja ma charakter negatywny. I tu mamy do czynienia z drugim przypadkiem, gdyż powszechnie wiadomo, że nie odnaleziono dwóch identycznych tęczówek, a przy sugestii twórców, że chodzi o reinkarnację powinno to być częstym przypadkiem. O to Ci chodzi?
Są tacy, którzy byliby w stanie bronić tezy, że dotychczasowe badania nie są przeprowadzone na dostatecznie szeroką skalę, a mechanizm reinkarnacji działa trochę inaczej i obniża prawdopodobieństwo znalezienia takich przypadków.