czy pod skorupą ciała, mieszkania, wykształcenia, ludzi z którymi żyjemy i pomiędzy którymi żyjemy, jest coś pierwotnie autonomicznego? czy istnieje jakiś rdzeń, "Ja" w czystej postaci, które obrasta "skórami", czy to właśnie te "skóry" nas tworzą, a w środku nie ma nic... jesteśmy odbiciem tego świata, czy tylko się w niego ubieramy?
być może Eshter już wie.