Piękny film, uwielbiam wszystko co w nim zawarte. Wspaniałe zdjęcia, klimat Afryki i Malkovich oscarowy. Polecam !!!
Ja nie schodzę na psy, Ty ro robisz :)
A "Prometeusz"? 4 - 6 - 7?
A "Wstyd"? 8 - 5 - 4?
Oj niedobry La_Pier.
Inaczej to wyglądało:
"Prometeusz": 4 - 7.
"Wstyd": 8 - 4.
"Prometeusz", to niedocenione dzieło z gatunku przygodowego kina s-f, właściwie dziś już takich filmów się nie robi. Scott zrobił i chwała mu za to. Powinien otrzymać nominację do Oscara za reżyserię.
"Wstyd" jest zbyt melodramatyczny, za dużo w nim patosu i wydumanych problemów dotyczących uzależnienia od seksu. Jedynie relacje rodzeństwa mogą mnie zainteresować (wątek znany mi z autopsji).
Nie mów, drogi kolego, że nie chciałbyś z Debrą Winger odbyć wspólnej podróży po Afryce. Ona w "Pod osłoną nieba" stworzyła jedną z najwybitniejszych ról kobiecych w historii kina. "Pod osłoną nieba", to skuteczna odtrutka na bardziej komercyjnego "Angielskiego pacjenta". Spojrzenie Bertolucciego jest głębsze, metaforyczne, podzielone między wątki obyczajowe i miłosne. Film do dnia dzisiejszego niedoceniony.
"Angielskiego Pacjenta" też obniżę chyba bo coraz mniej mi się podoba, a Bertolucci od dłuższego czasu mnie nie nudzi i nie potrafi zainteresować.
"Wstyd" rzeczywiście troszkę patetyczny i zbyt prostolinijny, ale rola Fassbendera wybitna, do tego dochodzą świetne zdjęcia i klimat - mi się podobał, chociaż nie jest to film rewelacyjny.
"Angielski pacjent" jest w niektórych miejscach pompatyczny. "Pod osłoną nieba" wypada pod tym względem dużo lepiej. Widać, że Bertolucci nie zamierza opowiadać zwykłej historii o miłości, jego ambicje w tym filmie sięgają znacznie dalej. Bertolucci kręci film artystyczny, Minghella chyba jednak tylko udaje, że kręci film artystyczny (mimo wszystko nie brakuje w nim frapującej treści np. nacjonalizm).
"a Bertolucci od dłuższego czasu mnie nie nudzi"
To zdanie byłoby piękne, gdybyś się nie pomylił :) Ale wiem, że Bertolucci Cię nudzi.