Fabula calkiem podobna co w dziele Mela "Mad Maxa" Gibsona. Wrazliwy spolecznik, rodzinna krzwyda, okrutni wielmoze, rebelia, poczatkowe zwyciestwa, potem kleska i na koncu nawlekanie na palik.
No ale, mamy lata 50te i scenarzysta zadbal zeby przeslanie bylo absolutnie klarowne.
Wymowa filmu jest prosta : czy to wiek XVII, czy XX, zdrajcy Polski zawsze kumaja sie z Ruskimi zeby zadac swojemu krajowi cios od tylu. Czy to w sluzbie Chmielnickiego, czy w sluzbie Stalina 17 wrzesnia albo w rzadzie Polski "lubelskiej".
Na Podhalu pojawia sie wiec niejaki Kostka - jak agent KPP/Kominternu walczy z panska Polska, buduje siatki, przygotowuje rebelie, kuma sie z oprychami jak z gwardzistami ludowymi. Kiedy nadchodzi sygnal z "Wielkiej Ziemii" podrywa sie do walki. Na szczescie Polska wtedy jeszcze umiala sobie radzic z platnymi zdrajcami pacholkami Rosji/Chmielnickiego.
Ze smaczkow - kiedy wybuch bunt od razu jeden ze zdrajcow od razu nazwal sie "pulkownikiem" a drugi "marszalkiem"- czy to nie przypomina mianowanie hordy ubekow (np jak niejakiego Swiatly-Fleischfarba) na pulkownikow bezpieki i zlodzieja Zymirskiego na "marszalka" Polski. Dodatkowo wydanie uniwersalu przypominajacego Manifest Lipcowy napisany w Moskwie - dajacy licencje na grabiez dobra prywatnego, taktycznie jednak oszczedzajacy Kosciol (do czasu oczywiscie).
Zabawne - zdrajcy dzialaja zawsze tak samo.
Wymowa polityczna smieszy a jednoczesnie odrzuca od tego filmu. Ocieka on socjrealistyczna zgnilizna w stopniu ktory prawie uniemozliwia ogladanie.
A szkoda - bo jest kilka niezlych smaczkow.
Film zaczyna sie niezwykle nowoczesnie jak na tamte czasy - teaser prawie bondowski, wprowadza nas swietnie w akcje.
Potem ida napisy - w gustownym gotyku - laboratorium bylo w Pradze, wiec czcionka pewnie "odziedziczona" po Niemcach. Warto zwrocic uwage na siedzibe Orkiestry - Stalinogrod - dla mlodziezy szukajacej tego miasta na mapie Polski podpowiedz - szukajcie pod litera K.
Potem sa pojedynki, walki zbiorowe, sceny poscigow i bitew. Nakrecone ze sporym rozmachem, jest odpowiednia ilosc statystow i kaskaderow. Tasma w kolorze w wiekszosci calkiem porzadna. Porzadna robota, dynamiczne zdjecia.
Laczy z filmem Gibsona naturalizm - wystarczy spojrzec na kostiumy chlopow - te brudnoszare koszule jakby psu z gardla wyciagniete, te pizamowe portki, te niemyte, polepione klaki, nieogolone geby - prawie czuc smrod niemytych cial. Z drugiej strony eleganckie mundury i stroje "panskiej" Polski - szlachta, zolnierze, ksieza. Czuc duza dbalosc o szczegoly. Scena tortur duzo lepsza niz u Gibsona.
Mimo ze film bardzo stary i aktorzy maja specyficzna maniere - to jednak to nie przeszakdzaloby, gdyby nie ta nachalna polityka. Tego sie nie da teraz zniesc. A wielka szkoda, bo to moglby byc wielki przeboj, a tak przyszlo czekac do "Krzyzakow".
W sumie : 5/10