Muszę wstrzymać się od oceny. Przynajmniej do czasu, aż odpowiem sobie na pytanie: "o czym był to film"? Podpowiedź stanowią pewne opracowania sugerujące jakoby reżyser wyszydzał pustkę "sztuki wyższej". Dlatego twórca aranżuje operę na wysypisku śmieci oraz koncert na ulicy. Może chce dowieść, że wszystko można pięknie pokazać, lecz brak wartości dyskwalifikuje bogate estetycznie dzieło (czyżby tym były obrazy przestrzeni miejskiej rozpoczynające "Pont de Varsòvia"?). Mogę jedynie gdybać.
Audio-wizualnie to ciekawe przedsięwzięcie, mówiące wieloma językami. Znajdziemy tu performance, muzykę, literaturę oraz fotografię wplecione w filmowe medium. Wszystko zostało sprzężono ze sobą dziwnie, lecz mógł być taki zamiar Portabella. W teorii prawdopodobnie chciał udawać rodzaj artyzmu, który wyśmiewa.
Jeśli ktoś jest w stanie przybliżyć mi sens dzieła, zapraszam do dyskusji.