Film rozbawił mnie bardziej niż nie jedna dobra komedia.
Na pierwszym planie główny bohater - ulubieniec amerykańskich nastolatek - i właśnie do takich odbiorców skierowany jest chyba ten film.
Naciągana fabuła nie za bardzo trzymająca się kupy.
Śmieszy mnie bardzo gra aktorska Taylora Lautnera ... zaraz jaka gra aktorska?
No właśnie wspomniana w tytule żenada odnosi się głównie do Nathana, który po utracie rodziców pokazuje jaki z niego Rambo (po naukach ojca potrafi poradzić sobie z niejednym płatnym mordercą - akcja w pociągu)
Przez sporą część filmu towarzyszą nam 'głodne kawałki" - teksty, które mają chyba ukazać nam "powagę" w jakiej znaleźli się Nathan i Karen.
Sztampowe, amerykańskie kino klasy B.