ale średni z plusem. Na solidność jak zawsze składają się świetne oświetlenie, dźwięk, kreatywna praca operatora, rozmach inscenizacyjny, nawet sama sceneria przebogatych miast i dostatnich wnętrz. Ale reszta słabsza.
Wytarte klisze: bohater z nieznaną mu przeszłoscią, wspierany przez Ładniusię, a wśród niby sprzymierzeńców ktoś o napiętnowanym sumieniu. Owszem, napięcie jest, ale po jakimś czasie orientujemy się, że bohater skazany jest na sukces w ciągłym uciekaniu, czyli powtarza się coś z łatwych filmów - a to już wstęp do znużenia. To prawie nawet grzech seagalowski, czyli casus Seagala, który nigdy nie przegrywa.
Źle dobrani główni bohaterowie (a casting przy aktorach tej rangi co Weaver i Molina mógłby być wybredniejszy): on o nalanej i nieczytelnej aktorsko twarzy Karolaka, ona tak ładna, tak słodko, że tylko do filmów o nastolatkach amerykańskich by się zdała. Olśniewa ta Lilka Collins na wstępie, dopiero potem, przy różnych światłach, stanach psychicznych przez nią granych widzimy, że nawet ładność trzeba grać, czyli odczucie ładności wspiera się na grze aktorskiej - tak grała Kirsten Dunst przy boku Spider-Mana, a postawiona przy Lilce Collins może w pierwszej chwili by była uznana za mniej ładną, lecz dopiero w filmie-praniu się widzi, kto emanuje urokiem, miłością, komu promienieją wargi i oko lśni jak górski staw - nie Lilce, lecz Kirstence o szerszej twarzy.
Podnoszą poziom aktorzy: S. Weaver, A.Molina, ale Weaver opuszczona jest już przez Obcego, nie ma "do kogo" grać, a gdy widzimy Molinę pod kątem, w górze, w śmiglowcu, przez chwilę mamy złudzenie, że wraca stary Molina, że znow na kilku metalowych łapkach straszy z góry.jak dr Octavius w "Spider-Manie 2"- nie, to już inny film, o niższej klasie.
Mimo to jako film po dniu pracy, rozrywkowy, sprawdza się, ma coś w sobie z wyższej półki, ale jako całość tylko na 5 i pół gwiazdki.