Polecam ogromnie! Film jest niezwykle realistyczny - fantastycznie wyważony. Wszystko w nim wydaje się takie rzeczywiste. Ta młodziutka wampirzyczka nie jest jakaś uładzona, czyściutka itd. Ta krew faktycznie brudzi. Ciemność jest męcząca, a głód nie do wytrzymania w taki normalny zwierzęcy sposób. Jednocześnie wszystkie te elementy z legend - niemożność wytrzymania słońca, potrzeba zaproszenia, by wejść. Wszystko jest tak ładnie zgrane, że wydaje się czymś zupełnie normalnym - w takim sensie, że jak najbardziej możliwym w świecie "za oknem". I ta senna, melancholijna atmosfera. I ten ojciec dziewczynki, i ci ludzie pijący, siedzący przy stole. Maksimum realizmu. Świetna odtrutka na fatalnie nudny i sztuczny "Zmierzch" ;P
Ad ML:
parę pierwszych odcinków rzeczywiście zrobiono na sposób no może nie tłajlajtowy, ale nie tego się spodziewałem, ale pod koniec - ok. 10 czy 11 (najlepszy bodaj z 1-ej serii) zaczęli się rozkręcać. Potem jest już coraz lepiej.
Ad BH:
Filmik dla odmiany brytyjski, aczkolwiek przyjemnie się ogląda. Opowiada o historii trojga współlokatorów jednego domu: wąpierza, wilkołaka i ducha poprzedniej właścicielki. Z początku wydaje się nudnawy, ale po 2-3 odcinkach wciąga.
BT mi się nie podobają. Być może dlatego, iż nie lubię nawału paranormalnych/mistycznych/niewyjaśnionch zjawisk/istot naraz. Jeśli ktoś lubi diabły, demony itd - proszę bardzo. Nie wiem, jaki jest Twój gust co do tych rzeczy;
BT to miało być TB, tak? Ja nie dobrnęłam jeszcze do końca, ale tam są raptem dwa rodzaje tych istot i nie wiem jeszce jak to w filmie pokazali. A wcześniej piszesz o BH, że nie jest zły, a tam masz wilkołaka i wampira - no to też dwie rodzaje - czyli tyle samo.
Z seriali wprawdzie nie o wampirach, ale o aniołach itp. to ja lubię HEX.
Poza tym lubię też rzeczy w stylu "Mistrza i Małgorzaty", a tam było dużo różnych rodzajów stworzeń.
ad ML to byłeś dzielny widzę, ja szybko wymiękłam, więc nie wiem czy potem jest lepiej. No, ale jakoś trudno mi uwierzyć ;P
BT = Blood Ties, można się pogubić w tych skrótach. Tam jest od groma różnych mitycznych istot od Meduzy przez kotołaki i mroczne elfy na diabłach (Astaroth) skończywszy.
A odnośnie tego "Is It Real?" to trzeba było mnie poprosić - Eleonorka "dusza człowiek" ;PPPP dałaby Ci namiary na ten film :>
Weszłam na forum pod TB - okazuje się, że autorka tej książki współtworzyła scenariusz - czy to na pewno prawda, to nie wiem, bo piszący to mogą sie mylić, źle rozumiejąc sens stwierdzenia "materiały do scenariusza". W każdym razie dziwię jej się jeśli faktycznie przyłożyła do tego rękę i jest zadowolona. No chyba, że dla kasy to robi. Nie jest to godne pochwały, ale różne rzeczy ludzie robia dla kasy ;P A przy okazji jej książki zdobyły popularność, więc wypełnił się i szlachetniejszy cel. Tak poza tym to dowiedziałam się tam, że jest wiecej książek z tej serii i za pare miesięcy będą w Polsce. Jeśli będą tak dobre jak pierwsza, to super. Bardzo się cieszę, choć już nie mam kasy na kolejne książki ;P
To ping w „TB” muszę w końcu kiedyś zobaczyć, bo aż nie chce się wierzyć ;)
A co tam za shape shifting się odbywa i zmienianie się w psa, myślałem że to serial o wampirach jest?
Niewłaściwych zębów się czepiacie – a Max Schreck http://tesla.liketelevision.com/liketelevision/vidsamples/nosferatu2.jpg i Kinski http://www.amoeba.com/dynamic-images/blog/Eric_B/nosferatu_pn.jpg to niby jakie mieli kły? Przecież nie za kły ich lubimy ;)
(zaś „Draculę” Badhama dawno oglądałem, czy on tam w ogóle pokazywał jakieś kły?)
P.S. Ja akurat lubię „różne rodzaje mitycznych istot” z kotołakami włącznie – byle nie wykonaniu anglosaskim, bo oni mają o tym takie pojęcie (i poczucie estetyki), jak my o średniowiecznej poezji wietnamskiej. A ponieważ poza Hollywood sztuka filmowa z zakresu horror/fantasy i efekty specjalne stoją nisko, to pozostają książki.
Wiesz co mi tam wisi, które oni mają zęby jako kły, choć trochę dziwnie nazywać kłami zęby inne niż kły, a tam w kółko pojawia sie słowo "kieł". Ale nie w tym rzecz - niech by i mieli te dwójki, bo fakty są takie, że wielu osobom ładniej z wampirzymi dwójkami, niż trójkami, bo trójki sa dalej i nie do każdych ust to pasuje. Ale chodzi o jakość no. W "Draculi" Coppoli też mamy pewną dowolność i nawet te zęby u Lucy wyrastają jako druga para nad normalnymi - no i pal to sześć - grunt, że jest to zrobione super profesjonalnie i wygląda realistycznie. A w TB no to straszna groteska - takie igiełki jak narysowane białą kredką na kliszy. Jakby się wygłupiali no :-/
Co do Nosferatu to myślę, że to było trochę pod wpływem szczurzych zębów - że dali te jedynki, bo jednak są szczurki z wyraźnymi jedynkami, a wampiry tak bardzo tam kojarzą ze szczurami, że to chyba od tego. Mi się to bardzo podoba, bo pasuje to wyglądu całej postaci. No bo właśnie chodzi o klasę całokształtu.
Co do człowieka-psa to to jest bardzo fajny motyw w "Martwy aż do zmroku", ale na filmie to taki jak wszystko, czyli byle jaki. Nie dobrnęłam jeszcze do końca. Tak sie cieszyłam oglądając 8my odcinek, ze to ostatni, ale okazało się, że jest ich w pierwszym sezonie 12 - załamałam się ;P
Tak w ogóle to oni są dobijający wiesz, bo ktos skomponował śliczną muzykę do tego filmu - taką typową filmową, magiczną, symfoniczną (czy instrumentalną - nie wiem jak to określić), ale dają ta muzykę w niewielu scenach. Reszta to byle co. To jest przykre naprawdę, bo mogłoby z tego wyjść coś bardzo pięknego. No i jak by sobie darowali te prymitywne głupie sceny seksu nie wiadomo po co i dla kogo. Tam wiesz lata taki jeden gostek bez mózgu i usiłuje wypieprzyć co się da. Chłopak jest ohydny, ale pomijając ten fakt, to jest po prostu strasznie durne.
Ach ale wracając do człowieka-psa. Radzę książkę przeczytać, bo tam to jest po prostu urocze. Dwa stworzenia zabiegają o tą laskę - jednym jest wampir, drugim ten facet, który przed wszystkimi to ukrywa, ale zamienia się w psa. I wiesz ona spotyka tego psa od czasu do czasu i nie wie, że to on. A on sie łasi i stara się nią opiekować. To jest takie uroczo baśniowe. Nie w stylu horroru tylko właśnie baśni. Takie jakieś pozytywne i w ogóle. I to jak ona reaguje po sexie z wampirem. Jak sie delikatnie przemienia. A potem ponieważ robi to częściej, to łyka witaminki, żeby uzupełnić niedobory krwi :) Wiesz to jest tak zgrabnie wplecione w realność. Tak jakby to było coś faktycznie normalnego - planowanie przyszłości z wampirem. Ma swoje minusy, bo nie mogą wyjść razem w ciągu dnia, ale z drugiej strony cudowny sex ;P i inne sprawy. Takie fajne zdroworozsądkowe podejście ;P
Fakt, zapomniałem na chwilę o wielkiej roli szczurów w historii Nosferatu. Pamiętam za to teraz, że kiedyś któreś zdjęcie Kinskiego skojarzyło mi się z nutrią – one mają takie wielkie (pomarańczowe) jedynki ;)
A z tym TB, no jednak trzeba będzie się zaznajomić, mam nadzieję że się nie rozczaruję, jak w przypadku Moonlightu. Przemianę w psa zauważyłem tylko przypadkiem, bo szukałem w sieci tych wyskakujących kiełków ;)
Widzę że generalnie tropisz motywy skrzyżowania wampiryzmu z realnością. A z drugiej strony lubisz motywy baśniowo-romantyczne. Mnie też na swój sposób podobały się podobne motywy np. w dosyć kiczowatym „Blood & Chocolate”. Ale i tam, pomimo baśniowości, zdarzało się zderzenie z twardą rzeczywistością. Zawsze podoba mi się, kiedy w horrorze (czy fantasy) reżyser potrafi te dwie kwestie jakoś połączyć.
No ja myślę, że się jednak rozczarujesz TB, ale książką to byś się nie rozczarował ;>
A co do śledzenia jakiegoś, to nie wiem czy śledzę. Lubię to wszystko po prostu. Przez tą baśniowość właśnie jako ucieczkę od rzeczywistości. Można się tak rozmarzyć. Kroniki wampirze są cudowne, ale sa takie no dość mroczno dramatyczne. Natomiast "Martwy aż do zmroku" to taki leciutki erotyk wampirzy i to jest takie urocze no :) Wreszcie coś dla dorosłych, wreszcie cos z sexem i wreszcie coś radośnie pozytywnego. Raz kupiłam nawet książeczkę dla młodzieży, a może raczej dla dzieci, z wampirem no ale nie zdzierżyłam, no bo jednak już jestem dorosła i to było zbyt dziecinne wszystko. A sam klimat baśni jest dużo lepszy (dla mnie) niż horror. "Innocent Blood" też jest dla mnie taka bardziej baśniowa i też bardzo ten film lubię, za to humorystyczne i pozytywne podejście.
A "Blood & Chocolate" faktycznie właśnie miało to coś baśniowego. Nie jest to jakiś super film, ale wiele elementów jest tam fajnych. Ta dziewczyna skulona kiedy z rannej wilczycy zamienia się w nagą kobietę. Trochę za bardzo to młodzieżowe kino, ale jednak ma pewne fajne elementy i nie żałuję obejrzenia.
Tutaj masz 'PING'!!!!!!
http://www.youtube.com/watch?v=XmO1hZ6DDso&feature=related
Ten sklepikarz-got jest wdechowy:DDDDDDD
http://www.youtube.com/watch?v=5r77tta6HPw&translated=1
Jeszcze ad „srebro szkodzące wampirom”
– to nie jest błąd! W ludowej tradycji srebro szkodzi wszelkim istotom uważanym za nadnaturalne, tak samo wampirom, jak wilkołakom. Jakoś tak wyszło, że dzisiaj bardziej jest kojarzone z wilkołakami, które regenerują błyskawicznie wszystkie inne rany, a w razie nadmiaru srebra giną „normalnie”, po prostu umierając, niż z wampirami, łowom na które przypisano większe konotacje religijne, więc na „zwykłą” broń prawie nie reagują, zaś od krzyża i wbicia czegoś tam miałyby się rozpadać na proch, a od światła słonecznego płonąć – jako stworzenia tak naprawdę nieżyjące.
Ale i tak w wielu filmach srebrna kula, czy bełt z kuszy z posrebrzanym grotem, niszczy wampira.
Tradycja mocy srebra ma jedno źródło w micie Judasza (pisałem już kiedyś), a drugie w ludowej obserwacji, że w dawnych brudnych czasach wszystkie inne rany jątrzyły się i często prowadziły do śmierci z powodu gangreny, a rany po srebrze – nie. Ma ono bowiem właściwości bakteriobójcze, co wiemy dopiero dzisiaj.
No więc właśnie. Chyba po "Underworld" zaczęła sie ta wiara w to, że srebro dotyczy tylko wilkołaków, bo oni musieli wymyślić sobie jakieś dwie główne bronie, więc wzięli to światło na wampiry, a srebro na wilkołaki. Ale kiedyś, w starszych filmach, książkach, ogólnie tradycji to właśnie jak najbardziej były srebrne kule na wampiry. Także zgadzam sie jak najbardziej z Tobą i trochę mnie dziwi, że ludzie jakoś teraz o tym zapomnieli.
Co do działania srebra, to w sumie nie dopiero dzisiaj znamy jego właściwości, bo już przed pierwszą wojną światową i wcześniej, było używane do leczenia. Podczas epidemii dżumy ssano srebrne łyżeczki. Myślę, że w ogóle kiedyś, jak szlachta miała srebrną zastawę to siłą rzeczy była zdrowsza. Kiedyś połykano nawet kawałki srebra lub wkładano pod skórę. Teraz pije się srebro koloidalne. To jest świetna sprawa w sumie tyle, że grozi argirią (srebrzycą) i jednocześnie nie do końca można miec pewność ile można tego srebra brać, żeby na to nie zachorować. A wygląda się od tego paskudnie :-/ Kiedyś ludzie nawet często nabywali takiego sinoniebieskiego zabarwienia ciała, bo zażywano częściej związki srebra, które są groźniejsze pod tym wzgledem. Teraz bierzemy srebro koloidalne i czyste i niby ryzyko zachorowania jest mniejsze lub żadne.
W każdym razie ja właśnie sobie tak tłumaczyłam to, że może ta wiara w działanie srebra polegać po prostu na tym, że srebro zwalcza choroby, a wampiry jednak kojarzono z chorobami, wszelkimi plagami itd. Aczkolwiek pewnie też jest specyficzne energetycznie. Grunt gruntów ciekawe to wszystko jest. W sumie jeśli tak jak w tym filmie "Is It Real?" ludzie myśleli, że ktos na suchoty jest nawiedzany przez wampira, to jeśli dali mu dużo biżuterii srebrnej i np. jeszcze coś do picia, czy połknięcia ze srebra, to faktycznie mogło to działać, bo działało bakteriobójczo i taki człowiek zdrowiał, czyli jakby odegnano od niego wampiry. Przestały go nawiedzać. To samo zresztą przeciez czosnek - też działa silnie bakteriobójczo i podwyższa odporność.
Dziwne, że nie wzięli pod lupę cebuli, pieprzu czy aloesa. Z tym aloesem to zrozumiałe, jego właściwości znano tam, gdzie występował ów kaktus (Afryka, być może Płw. Arabski), lecz pozostałe dwie???
No jednak cebula i pieprz nie są aż tak zdrowe jak czosnek. A poza tym czosnek zajebiście śmierdzi więc robi klimat ;PPPPPPPPPPP
Jak to szło u Sapka?
"Wieśniacy czosnek w wielkiej obfitości pojedli, a ku większej pewności wieńce sobie czosnkowe na szyjach pozawieszali. Niektórzy, osobliwie niewiasty, całe główki czosnku pozatykali, gdzie jeno mogli. Całe sioło czosnkiem śmierdziało horrendum, dumali tedy kmiecie, że w bezpieczności są i że nic im upir uczynić nie zdoła. Wielkie było zasię ich zdumienie, gdy upir, o północku nadleciawszy, nie zląkł się zgoła, jeno śmiać się jął, zębami od uciechy zgrzytać a szydzić. "Dobrze to, wołał, żeście się przyprawili, wnet was żreć będę, a przyprawione mięsiwo więcej mi do smaku. Posólcie się jeszcze a popieprzcie, a i o musztardzie nie zapomnijcie." ;)))
o i pojawia się upragniony pieprz ;P
Martin, Ty tak z pamieci???
"Martin słownik cytatów na każdą okazję"?
Nie no, skąd. Ale w necie wszystko można znaleźć ;)
To cytat zamieszczony przez Sapkowskiego (każdy rozdział zaczyna się u niego cytatem z nieistniejącej książki) z "Liber Tenebrarum, czyli Xięga Przypadków Strasznych lecz Prawdziwych, nigdy Nauką nie Explikowanych"
może w uniwersum Sapka pieprz rośnie w strefach umiarkowanych
albo handel z południem (przed wojną) był wysoko rozwinięty
i chyba musztardę też tam wcześniej wymyślono ;P
Może nie błąd, ale dzisiejsze czasy kojarzą je bardziej z wilkołakami. A te symbole religijne - coraz rzadziej toto pojawia się w nowszych filmach o wampirach, pisałem już kiedyś o tym: wampir nie diabeł, więc jakiś krzyżyk czy woda święcona nie powinny nic mu robić, jeżeli przyjmiemy koncepcję wirusa/mutacji/odrębnego gatunku czy to autochtona, czy przybysza z kosmosu/świata równoległego.
No ale w części filmów przyjmuje się, że to jednak dziecie szatana. Te wirusy, mutacje itp. to takie nowoczesne podejście. Osobiście wolę to stare takie bardziej mistyczne.
Właśnie - nie diabeł, ale dziecko szatana. W takiej tradycji ja się wychowałem.
Nowe pomysły są bardzo fajne (np. odnośnie istot zmiennokształtnych, czyli róznych "łaków" zaprzęga się inzynierię genetyczną i nanotechnologię), jednak powinny uwzględniać tradycję. Czyli wyjasniać działanie, ale nie być z nią sprzeczne.
...dzieci nocy... jak piękna jest ich muzyka... ;P
Jak dla mnie to nowoczesne wampiry nie muszą być tak zupełnie zgodne z tymi wszystkimi starymi mitami. Jestem otwarta na różnorodność i mogą mówić, że wiara, że coś tam im szkodzi jest zabobonem. Ciekawe jest też tłumaczenie tego w ten sposób, że sami rozpuścili takie pogłoski, bo jak np. ktos wierzy, że wampirów nie widać w lustrze, to jak zobaczy takiego wampira w lustrze, to pomyśli, że nie jest wampirem. Czyli takie sprytne tłumaczenie takiej wiary, jako celowo rozpowszechnianych wierzeń - wymyślonych przez same wampiry.
Oczywiście, że nie wszystko trzeba uwzględniać, zabobony oddzielić gruba kreską ;)
Ale z drugiej strony wielesetletnie obserwacje ludowe nie mogły być całkiem fałszywe, co najwyżej mogły być czasem fałszywie tłumaczone. Czyli np. w takim czosnku mogło być coś akurat szkodliwego dla wąpierzy. A dzisiaj w dobie powszechnej chemizacji wszystkiego nie działa to już tak mocno, ewentualnie te bardziej wrażliwe i delikatne wampiry już wyginęły ;D
Ja tam na przykład srebro bardzo lubię (chociaż jak dotychczas stosowane zewnetrznie, a nie wewnętrznie) ... zaś zapachu czosnku jakoś nie ;P
Nie bądźmy pesymistami! Skoro ludzie wierzą, że gdzieś w lasach czai się jeszcze populacja Wieliej Stopy, to dlaczego biedne wilkołaczki miały całkiem paść?
tylko te delikatne
- niech im ziemia (lub żołądki innych stworzeń) lekką będzie!
czyli innego sierściucha - bo innych wrogów w przyrodzie i wśród humanokształtnych nie mamy, wyłącznie potencjalne ofiary ;)
No co Ty! obejrzyj HEX. Mamy mnóstwo wrogów!
.....nie mówiąc już o Wielkiej Stopie
ja mówię tylko o wilkołakach (i innych zmiennokształtnych) - stary spór z wąpierzami z Moonlighta, które naogladały się Underworlda i nabrały odwagi ;)
To były stare dzieje, młodzież jak to młodzież - czasami kozaczy. Mam pocieszającą wiadomość - ostatnio na FW pojawił się nowy sierściuch, ktoś wyczaił na stronach użytkowników.
Bo to było do Martina. Jest użytkownik FW o nicku sth (something)_Werewolf.
Ot i cała historyja.
Nie pamiętam pierwszego członu nicku tego sierściucha. Na awatarze miał wilkołaczka rodem z anime.
Od wewnętrznego jest wyciąg z aloesu na miodzie i spirytusie. Czosnek jak najbardziej, ale nasz, krajowy, a nie to chińskie gówno, którego trzeba sypać chyba kilogramy, by żur stał się żurem, a nie zajzajerem.
A co ze światami fantasy, w których Upadłych nie ma i nigdy nie istnieli, a wampiry 'żyją'? Co wtedy: portal międzywymiarowy????
...tak... mamy tyyyle możliwości ;P .... w "Ultraviolet" też są jakieś wampiry, ale nie widziałam tego w całości, bo patrzyłam w tv i przegapiłam początek. No ale tam też są! Coraz wiecej tych wampirów!
"Ultraviolet" jest tragicznie kretyński - próbowałem kiedyś obejrzeć ze względu na Millę, ale ... ocena poniżej 2/10
są "koniunkcje sfer" pomiędzy różnymi światami
poza tym w każdym świecie, gdzie zyja ludzie, są jacyś bogowie i jacyś ich Nieprzyjaciele