Nawet udało się momentami uchwycić i pokazać klimat oraz nastrój tamtego sobotniego poranka 10 kwietnia 2010. Potęgowała go jeszcze ciekawa muzyka. Szkoda tylko że z rodzin ofiar zrobiono dziwolągów i że okazało się że dwie osoby w ogóle nie zginęły a Lubos chyba też wrócił.
Mogło być o wiele lepiej, naprawdę, bo już kiełkował dobry film.